niedziela, 27 lipca 2025

Bieg Powstania Warszawskiego

 

Kolejny rok, kolejny Bieg Powstania Warszawskiego. Policzyłem że biegłem go już... dwanaście razy! Pierwszy raz w 2010 roku, więc w sumie z tegoroczną edycją, to na 16 edycji pobiegłem 13 razy, a ominąłem go tylko trzykrotnie! 

Pogoda też była jak co roku - czyli strasznie upalna. Mimo z start mojego dystansu (czyli 10km) był późno - o 21:15, to i tak rozgrzany przez cały dzień asfalt oddawał ciepło w takim stopniu, że było bardzo trudno biegać. 

Moje plany były ambitne - zakładałem że sprawdzę się czy po tej Japonii mój poziom jest jakiś sensowny. Ten sensowny poziom to byłoby dla mnie pobiegnięcie poniżej 41 minut. Zaplanowałem więc, że pierwszą połowę po 4:06/km, a potem "się zobaczy". 

Na start niestety dojechałem za późno (znowu tradycyjnie!), to znaczy byłbym na czas o ile można by zaparkować tam bez problemu, a wiadomo że tak nie jest. W końcu w biegu bierze udział tylu biegaczy (razem z 5km to na pewno było ponad 10 tysięcy biegaczy), że miejsca parkingowe w okolicy się wyczerpały. Zaparkowałem jakieś półtora kilometra od startu i dobiegłem na start, zaliczając po drodze rozgrzewkę. Na miejscu ze dwie przebieżki i szybko na start. Tam tylko zdążyłem odśpiewać hymn i już przesuwaliśmy się w strefach startowych do przodu żeby rozpocząć bieg. Pomachałem Powstańcom na trybunie honorowej i byłem gotowy do startu.

Ruszyliśmy na północ - trasa prowadziła w okolice ulicy Gwiaździstej i potem wracała Wisłostradą. Tempo mi wyszło tej pierwszej połowy w porządku, może troszkę (troszeczkę) za szybko pierwsze dwa kilometry, ale cała połowa w 20:25 - to w granicach błędu było. Ale niestety wtedy opadłem z sił i tempo spadło tragicznie. Nie ma co się rozwodzić - druga połowa w 22 minuty mówi sama za siebie i na mecie mój czas to:

42:35

Mam nadzieję że to jeszcze pokłosie aklimatyzacji po Japonii, żeby to sprawdzić chcę zrobić sobie bieg tempowy w czwartek - czy dam radę równo jak po sznurku przebiec 10km, powiedzmy tempem 4:30/km. Ostatnio mam cały czas problemy z tym utrzymaniem tempa... może spróbuję też Park Run w Skaryszaku w sobotę - żeby sprawdzić czy ja w ogóle jestem na poziomie 20 minut na piątkę jeszcze? Może za szybko tutaj chciałem te 41 minut zrobić...

Poza tym - zapisałem się na półmaraton we wrześniu, ale tym razem w Gdańsku 28.09.2025!

 


A potem jeszcze tylko maraton w Dreźnie i mam nadzieję że uda się Bieg Niepodległości w listopadzie na zamknięcie sezonu :) acha, jeżeli Bieg po Dynię w mojej gminie nie będzie kolidował z maratonem to na pewno się wybiorę - w końcu to bieg na własnych śmieciach! 


 

środa, 23 lipca 2025

Park Run Tokio

W drugim tygodniu pobytu w Japonii sobota wypadła w Tokio. Tym razem nie miałem tak blisko do najbliższego Park Run'a, ale dla chcącego... więc zakombinowałem i wymyśliłem. Miałem z naszego lokum około 8 kilometrów na miejsce startu. Komunikacją miejską (super dobrze zorganizowaną zresztą w Japonii) wychodziło około 40 minut, ale dla biegacza-amatora 8km to też 40 minut, tylko że biegiem :) więc wymyśliłem że zrobię sobie taki kombinowany bieg długi w tą sobotę: dobiegnięcie na start, Park Run i potem powrót też biegiem. 

Pewnie większość z Was wie że Park Run to taka akcja biegania 5km w sobotę rano po parku. We wszystkich krajach gdzie biegałem biegi te startują o 9 rano. Japonia jest wyjątkiem - tutaj start jest o 8 rano i moim zdaniem i tak jest to już za późno o tej porze roku :) Pogoda w wakacje jest straszna - do 35 stopni, wysoka wilgotność, trudno jest po prostu żyć, a co dopiero biegać. Wybiegłem więc około 7 rano żeby zdążyć odnaleźć start (pamiętając przejścia tydzień temu) i jakoś z pomocą nawigacji w telefonie udało mi się dobiec na start. Pod koniec biegu dobiegł do mnie biegacz z Wielkiej Brytanii, który też biegł na ten bieg. Pogadaliśmy chwilę i dobiegliśmy na czas. Start był dobrze oznaczony i było tam naprawdę sporo osób. Sprawdzałem wyniki z poprzednich tygodni i ostatnio wygrany miał około 20:30, ale w poprzednich tygodniach to już nawet poniżej 16 minut się zdarzali. Okazało się że akurat w tym tygodniu wypadała pierwsza okrągła rocznica Park Run w tej lokalizacji, stąd tak duża grupa się zjawiła. Ale to było fajne - nawet nas zapytali skąd jesteśmy, pogadałem z niektórymi Japończykami-biegaczami i poszliśmy na start.

Trasa wiodła na południe wzdłuż rzeki - około 300 metrów, potem nawrotka, około 2km na północ, znowu nawrotka i powrót - to dawało połowę dystansu, więc powtarzamy tą samą trasę i mamy 5km. Co ciekawe na stronie opisali że trasę wymierzyli starannie kółkiem. Jak Japończycy piszą że wymierzyli starannie to możecie być pewni - tak dokładnie było. I w Toki i w Osace było tak samo - dystans był zmierzony idealnie (sądząc po wskazaniach mojego zegarka, który jest na pewno mniej dokładny).

Plan jak pisałem poprzednio był, aby zmierzyć się ze złamaniem 20 minut. Ruszyłem więc tym właśnie tempem średnim. I co tu dużo pisać - pierwsza połowa wyszła dobrze, ale druga - tragicznie. Zwolniłem okropnie i rzadko mi się zdarza aż tak odpaść, ale skończyłem w 

21:29

Stracić prawie półtorej minuty na dystansie 2,5km to trzeba się postarać - to wychodzi trochę ponad 30 sek/km... myślę że przetrenowałem się tutaj - biegałem dużo, temperatura i wilgotność były jakie były, ja dodatkowo codziennie bardzo dużo chodziłem - miałem prawie 30 tysięcy kroków dziennie (i to codziennie). 

Z pozytywów natomiast - to było bardzo fajne doświadczenie, fajnie mieć takie pamiątki z wyjazdów (wspomnienia z biegów lokalnych). Mam nadzieję że jeszcze wrócimy do Japonii, bo sam wyjazd był bardzo ciekawy. No tylko może nie w tą porę roku w jaką się wybraliśmy (ale wiedzieliśmy o tym - musieliśmy wtedy z powodu wakacji szkolnych córek). 

To teraz w sobotę spróbujemy się sprawdzić na Biegu Powstania Warszawskiego, najważniejsze to wrócić do żywych po podróży do Polski (znowu zmiana czasu o 7 stref czasowych!). No i spróbować pobiec te 41 minut... :)

 



sobota, 12 lipca 2025

Park Run Osaka

Nie byłbym sobą gdybym korzystając z wakacji w nowym miejscu nie pobiegał tam. A jak się tylko da to w dodatku nie wziął udziału w jakimś biegu zorganizowanym. Dlatego będąc z rodziną na urlopie (trochę podróży życia pewnie) w Japonii poszukałem co nieco i znalazłem Park Run w Osace. 

Pogoda naprawdę nie sprzyja tu bieganiu - jest strasznie upalnie, temperatura dochodzi do 35-36 stopni i jest wysoka wilgotność. Nawet w nocy nie spada temperatura za bardzo - gdzieś około do 25 stopni. Wychodzę tu wcześnie rano biegać, nawet około 6:00 rano mi się zdarza (bo przez zmianę czasu trudno jest spać ciągiem całą noc i człowiek się wybudza o dziwnych porach, za to wieczorem nie zawsze chce się spać). W dodatku bardzo dużo tutaj chodzimy - bo zwiedzamy, więc zmęczenie nóg mam spore.

Przez te wszystkie powody nie za bardzo liczyłem na jakiś dobry wynik, ale nie o to tutaj chodziło. Planowałem sobie żeby co najmniej złamać 21 minut. Nocleg mamy w typowym japońskim domu (wynajętym przez booking) i umyślnie tak wybraliśmy, żeby blisko było miejsce do biegania. Znaleźliśmy taki fajny domek w typowej japońskiej dzielnicy małych, raczej starych domków - jak się podróżuje w pięć osób to jest dużo wygodniejsze niż hotel (i też tańsze). Poza tym właśnie było to w takim typowo japońskim otoczeniu, a nie w nowoczesnym hotelu w centrum miasta (co byłoby dość podobne do hoteli w Europie). Skorzystałem więc z tej przemyślanej lokalizacji naszego noclegu i do parku dobiegłem szybko - bo to tylko 500 metrów było. Trasę "obcykałem" dzień wcześniej - przybiegliśmy tu rano razem z Żonką pobiegać rano dla siebie i rozejrzałem się wtedy po okolicy, wcześniej przeanalizowałem trasę na internecie. 

Park był chyba używany mocno podczas wystawy EXPO w Osace w 1990. Co ciekawe w tej chwili też się odbywa tutaj EXPO 2025 - widzę trochę napisów na ten temat, jakichś ludzi którzy to organizują, ale nie wiem dokładnie gdzie się to odbywa w tym roku. W parku jest trochę tych starych wystaw z przed 35 lat. Pętla jest po asfalcie i ma niecałe 2,5km. Ja wybiegłem trochę wcześniej i zrobiłem rozgrzewkę po parku. Nie wiem czy to miało sens - zrobiłem w sumie 3km w tym ćwiczenia i trochę przyspieszeń, no ale było tak upalnie... Poza tym nie mogłem dopatrzeć się gdzie jest start - próbowałem pytać lokalnych biegaczy, ale oni w ząb po angielsku nie gadali. W sumie w Japonii można równie dobrze mówić do nich po polsku, to ma ten sam efekt. Na szczęście trzecie z kolei było małżeństwo z małym dzieckiem w wózku i oni rozumieli po angielsku, w dodatku też biegli w Park Run! Zaprowadzili mnie na start.

Na starcie było sporo biegaczy, trochę zapowiedzi, oklaski dla biegacza co skończył 60 lat itp. Przeszliśmy na start i po paru minutach ruszyliśmy. Na starcie widziałem trochę zagraniczniaków (nie za wielu - trochę osób z Australii, małżeństwo starsze z Irlandii, chyba w sumie kilkanaście osób). Jakaś dziewczyna z Australii w wieku mojej córki twierdziła że na 19 minut będzie biegła. Chyba jej starszy brat był jeszcze bardziej przede mną po starcie. Ja oczywiście się podpaliłem i zamiast po 4:06/km biegłem pierwsze 500m w tempie 3:52/km :) Biegło się fajnie - chociaż w parku było sporo osób, w tym biegaczy postronnych i trochę się musiałem pilnować, żeby się nie zgubić. Nie byłem oczywiście pierwszy, w wynikach za zeszły tydzień widziałem że wygrał zawodnik z czasem poniżej 16 minut (!), ale trasa trochę kluczyła. Na zakrętach stali najczęściej wolontariusze i pokazywali trasę (na szczęście).

Mi tymczasem nad wyraz dobrze szło. Do połowy dystansu utrzymałem dobre tempo i byłem tam w czasie 9:47! Jednak wtedy mnie dopadło zmęczenie, zresztą nie tylko mnie. Tego Australijczyka jeszcze mocniej siekło w drugie połowie. Dziewczynę to na pierwszym kilometrze jeszcze. Natomiast Japończycy dawali radę - widać temperatury im takie nie straszne :) Ja jednak widzę teraz po wynikach że bardzo słabo było w tej drugiej połowie, najgorsze 500m było w tempie 4:35/km! No i wynik całego biegu wyszedł 

20:21

Tempo całości wyszło więc 4:04/km. W sumie dużo lepiej niż myślałem przed biegiem i biorąc pod uwagę temperaturę i jet-lag to nie mogę narzekać. Jednak troszkę niedosyt jest - chciałbym tu w Japonii pobiec poniżej 20 minut. Dobra wiadomość jest taka, że mam zamiar pobiec tu jeszcze jeden Park Run za tydzień - zobaczymy!

A na mecie dostałem ręczniczek do ochłodzenia karku - zmrożony tak że aż był sztywny od lodu i ciężko mi było go rozwinąć. Miła pani (babcia) wolontariusz sczytała mój wynik i po chwili odpoczynku i wymianie uwag po biegu zawinąłem się do domu (robiąc po drodze schłodzenie po terenie parku - dorobiłem jeszcze pętlę i razem w ciągu dnia wyszło około 11km).

Super było pobiec w Osace, polecam zresztą każdemu takie wplecenie biegania w urlop, pomaga na utrzymanie kondycji, bo jem tutaj ogromnie dużo (lubię bardzo japońską kuchnię). 


Razem był 138 biegaczy tego dnia w Park Run'ie w Osace.


 

 

 

 

ADs