piątek, 31 października 2025

Maraton Drezno


Mój trzydziesty pierwszy maraton wypadł w Dreźnie. Wyjątkowo nie przygotowywałem się do niego według jakiegoś sztywnego planu treningowego. Właściwie to nie miałem żadnego planu treningowego :) ale próbowałem biegać jakoś z głową. To u mnie oznaczało: 5 biegów w tygodniu, 1 basen. We wtorki były interwały (zwykle 1000m albo 800m), w czwartki bieg tempowy (od kilku do nawet 10km) i w niedzielę bieg długi (od 25km do 32km). 

A jak wyszło? Kilometraż tygodniowy wychodził około 70km +/- 10km. Treningi wychodziły raczej dobrze, chociaż sam ustalałem sobie zakładane tempa - według obecnej formy, a nie pod jakiś konkretny czas. Początkowo miałem zamiar pobiec 3:15 w Dreźnie, pod koniec cyklu treningowego obniżyłem te oczekiwania do 3:20. Wyniki miałem w okolicy 20 minut na piątkę (ostatni test w Biegu po dynię wyszedł niby 20:46, ale było tam więcej dystansu i tempo było średnie było 3:59/km), półmaraton w Gdańsku jednak nie wyszedł kompletnie: 1:34:32... Mimo to obniżyłem tylko trochę planowane tempo na maraton z czasu 3:15 (4:37/km) do 3:20 (4:44/km) i liczyłem że tempo z piątki będzie lepszym "estymatorem".

Do Drezna pojechaliśmy całą rodzinką - na weekend. Mieliśmy fajny hotel w samym centrum i liczyliśmy na zwiedzanie przy okazji tego wyjazdu. Niestety pogoda nie była sprzyjająca. Czasami było ładnie, ale wiało i dużo padało i było cały czas zimno. Gdy wychodziło słońce można było się ciepło ubrać i wyjść, ale gdy zaczynało wiać i padać to nie dało się z hotelu wyjść.


W sobotę odebraliśmy rano pakiet i resztę dnia spędziliśmy na zakupach w centrum (tam nie padało) a w niedzielę - start! Poprzedniej nocy była zmiana czasu (śpi się godzinę dłużej), w dodatku start był dość późno, bo o 10:00. Dla mojego zegara biologicznego była to więc 11:00. Trochę późno, ciężko wtedy wymyśleć jakie powinno być śniadanie, ale zrobiłem je standardowo - czyli węglowodany (bułki, dżem, nutella itp.) tylko trochę większe. Na start miałem coś około 2,5km, na szczęście numer startowy działał jako bilet na komunikację miejską tego dnia. Podjechałem więc tramwajem spod hotelu aż na start.

Miałem trochę problem z ubraniem - bo było zimno (niby temperatura miała dojść do 8 stopni - to by było OK, ale z powodu wiatru i deszczu to odczuwalna była rzędu 2 stopni). Ubrałem się więc jak zwykle - na krótko (i czerwono), ale wziąłem na siebie koc termiczny, żeby nie zmarznąć na starcie i w drodze na start. To zadziałało bardzo dobrze. Był jeszcze jeden problem - zawieruszył mi się pas na żele! Potem się okazało że został w domu, mimo że był przygotowany do wzięcia ze sobą. Na szczęście udało się temu zaradzić - w dniu startu było jeszcze otwarte EXPO i kupiłem tam dobry jakościowo pas Salomona. Wpakowałem tam te moje 5 żeli na drogę i byłem gotowy. No tylko nie miałem ze sobą (wyjątkowo) telefonu - bo wychodząc z hotelu nie miałem gdzie go wcisnąć.

Na starcie za długo nie czekałem (czy wspominałem już że było zimno?) i dość szybko ruszyliśmy. Moja taktyka na ten bieg była taka: miałem trzymać tempo na 3:20 na mecie do połowy dystansu. Czyli zameldować się tam w czasie 1:40 i wtedy dopiero przyspieszyć, idealnie urwać ze dwie minuty i dobiec poniżej 3:18. To oczywiście w przypadku gdy będą siły, jak nie - to poniżej 3:20, a więc przeciec drugą połowę szybciej niż pierwszą. Zegarek ustawiłem na zaliczanie okrążeń co 2km (żeby nie było ich za dużo) a podczas biegu kontrolowałem tempo wg wirtualnego partnera. Tempo powinno być 4:44/km, ale zawsze trzeba troszkę doliczyć - zwykle na dystansie maratonu zegarki pokazuję około 300m więcej, więc trzeba prawie 2sek/km biec szybciej wg zegarka niż będzie potem oficjalny czas na mecie. To daje tempo 4:42/km, ale Garmin pozwala ustawiać tempo wirtualnego partnera co 5sek/km - ustawiłem więc 4:40/km i biegłem wg tego wskazania.

A jak wyszło? Tempo udawało mi się dobrze utrzymywać. Na początku było troszkę szybciej, ale to były minimalne różnice. Potem był jeden z kilku tuneli w który zegarek trochę zwariował i dodał od siebie trochę dystansu - przez co nagle byłem ponad 30 sekund przed wirtualnym partnerem (a nie przyspieszyłem oczywiście). Mimo to próbowałem i dalej biegłem zgodnie z zegarkiem. Tylko trzymałem się żeby nie zwiększać ani nie tracić tej przewagi na wirtualnym partnerem (która wynosiła 35 sekund). 

Na połówce byłem dokładnie w 1:39:00. To oznacza że minutę nadrobiłem względem planu, mimo że tempa pilnowałem. Niby to tylko niecałe 3sek/km, więc nie powinno to być ogromnym problemem. Od tego momentu miałem już trochę przyspieszać, ale niestety - nie było jak. Trochę za ciężko szło, jednak najgorsze miało dopiero się zacząć: pogoda z zimnej i wietrznej (ale słonecznej) zmieniła się diametralnie - zaczęło padać i jeszcze mocniej wiać. Na pierwszej pętli moi kibice byli w parku i mam takie fajne zdjęcia.


 


 

Ale potem była druga (podobna) pętla i w takich warunkach kibiców już prawie nie było. Nie dziwię się im wcale - naprawdę było bardzo słabo jeśli chodzi o pogodę i przebywanie na dworze było proszeniem się o rozchorowanie się na jesień. Ale my musieliśmy dobiec do mety... Widzę teraz po wynikach że do 24km tempo było super. Potem do 28km było akceptowalne - tylko minimalnie spadło. Do 32km było już za wolne, ale nie byłoby tragedii (bo średnia na 32km była 4:42/km z całości (to byłoby 3:18:30 na mecie plus różnica dystansu to powiedzmy około 3:19). Natomiast ostatnie 10km to była mordęga. Średnie tempo 5:52/km! Ręce mi zgrabiały od tego zimna i zacząłem myśleć o hipotermii. I oczywiście o tym "po co mi to było". Było zimno, wietrznie, deszczowo i nieprzyjemnie. Wymęczyłem się jednak i mimo że dwa czy trzy razy przeszedłem na chwilę do marszu to dobiegłem w czasie 

3:32:34

Miałem miejsce 429 z 1631 maratończyków. Byli jednak na trasie też półmaratończycy (3676 biegaczy) i sztafety (150x4=600 biegaczy). Doliczając 1,5 tysiąca biegnących 10km albo 5km i jakieś 350 dzieci to wychodzi że razem około 7 tysięcy biegaczy wybiegło na ulice Drezna.

Oj bolał ten maraton i muszę teraz dobrze odpocząć zanim pomyślę o kolejnym. Najpierw jeszcze Bieg Niepodległości, potem trochę odpocznę i wtedy zacznę myśleć co w nowym roku w bieganiu u mnie zaplanować :)


 


 

Zdjęć trochę mam bo kupiłem cały pakiet, to proszę bardzo :) :

 





 










 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

ADs