Zaraz po starcie uformowała się grupka około 6 osób w tym jedna dziewczyna, temp było coś sporo poniżej 4min/km więc zdrowo przesadzone - widać było zresztą na mecie że średnie wyszło sporo wolniej. Więc nie licząc zwycięzcy z Kondycji Piaseczno który nam szaraczkom szybko zniknął z oczu to poziom był dość wyrównany. Po jakiejś połowie kilometra tempo chyba troszkę spadło więc wysunąłem się na drugą pozycję i tak prawie do połowy dystansu biegłem drugi. A czułem się prawie jak pierwszy bo jak pisałem zwycięzca szybko zniknął nam z oczu. Ale wszystko co piękne nie trwa zbyt długo więc mnie zaczęli powolutku przeganiać. W sumie dobiegłem na szóstej pozycji więc nie ma się czym chwalić - może i źle to rozegrałem trochę skoro z całej tej grupki byłem na końcu.
W sumie więc byłem 6 na 116 osób - nie ma co być bardzo niezadowolonym. Bieg był fajny, jeszcze obostrzenia go trochę zblokowały, ale na szczęście to już ostatnie podrygi tych obostrzeń. Oby nie wrócuły na jesieni, na razie jednak pocieszam się że są już bardzo poluzowane i imprezy wysypały się jak z rękawa.
Tak realnie patrząc to w rostocku jak się uda 1,5 godziny złamać to będzie sukces, nie za bardzo widzę możliwość rzucania się na coś więcej, mimo że życiówka poniżej 1:25 to jednak to było dawno temu jak byłem piękny i młody (i szybki) ;)