piątek, 30 września 2011

Podsumowanie września

Druga połowa września to dwa biegi specjalne (każdy dorobił się oddzielnego wpisu) i 4 treningi "okołodomowe" ale znowu zwiększyłem dystans i były one po 8 km każdy. Razem wyszło prawie 60 kilometrów w pół miesiąca - dużo jak na mnie, najwięcej w mojej krótkiej karierze. To był ostatni element przygotowań do największego biegu w tym roku w którym chcę wziąć udział czyli do Biegnij Warszawo 2011. Od dawna jestem zarejestrowany, pakiet startowy odebrałem pierwszego dnia gdy można było i czuję że to będzie dobry bieg! Boję się trochę podbiegu pod Skarpę Wiślaną bo moje dotychczasowe treningi były po płaskim terenie ale liczę na to że adrenalina i doping kibiców zrobią swoje.

piątek, 23 września 2011

Jak pobiegać gdy nie ma kiedy

Ten weekend miał stać pod znakiem wyjazdu integracyjnego z pracy. Łódki, Mazury i czas zorganizowany (w większości na środku jeziora) więc jak tu pobiegać? Myślałem, myślałem i wymyśliłem: i tak nie chciałem zostawiać rodziny na cały week-end więc zabrałem się samochodem z Warszawy na Mazury a nie z całą ferajną autobusem czyli na miejsce dojechałem dużo szybciej. Pierwszy nocleg był w ośrodku wypoczynkowym nam małym jeziorem obok wioski Harsz a drugi w porcie w Węgorzewie. Wymyśliłem więc że dojadę samochodem do Węgorzewa, zostawię go tam i dobiegnę do ośrodka a następnego dnia gdy dopłyniemy łódkami do Węgorzewa będę mógł sobie wrócić samochodem do domu. Odległość do przebiegnięcia to ok. 16,5km - nigdy jeszcze tak daleko nie biegłem i trochę się tego dystansu bałem. Biegłem więc spokojnie i było super. Najpierw długi odcinek nową ścieżką rowerową połączoną z chodnikiem a potem drogą gruntową przez pola i na końcu przez las. Dopiero pod sam koniec miałem małe problemy z bólem mięśni ale ogólne samopoczucie było znakomite. Wystarczy mi tylko prysznic i byłem gotowy usiąść z kolegami do kolacji przy ognisku.
Ten bieg utwierdził mnie w przekonaniu że jest światełko w tunelu - mam szanse przebiec maraton! Dystans dużo dłuższy od mojego najdłuższego do tej pory biegu (w Londynie) a tempo praktycznie to samo! Tutaj nie było już przekłamania gps'a bo nie było pętli - bieg właściwie w tym samym kierunku cały czas.

sobota, 17 września 2011

Londyńska przebieżka

Tak już polubiłem bieganie że trzydniowa eskapada do Londynu nie przerwała moich treningów. Udało mi się raz wyrwać na przebieżkę po okolicy. Znalazłem niedaleko park, zaplanowałem trasę rzędu 5-6 kilometrów i.. wybiegłem. Jedyny błąd jaki zrobiłem to wyłączenie w telefonie transmisji danych (bo trochę za to kasują za granicą). Z tego powodu nie mogłem w trakcie biegu podglądać jak względem mapy wygląda moja trasa no i zamiast na południe to wybiegłem z parku na zachód. A potem to już tylko coraz bardziej się gubiłem. W końcu po prawie 11 przebiegniętych kilometrach wróciłem do żywych. Biegło się super, gps niestety trochę wariował i musiałem potem poprawiać trasę więc nie jestem do końca pewny czy dystans był aż tak długi - trochę tempo było za szybkie jak na mnie 5:10s na kilometr przy prawie 11 km wydaje mi się za dobrym wynikiem, ale może po prostu takie postępy są normalne jak się regularnie biega?
Fajnie jest mieć na profilu takie biegi, mam zamiar je kompletować.
Jeszcze w ramach rozluźnienia zdjęcie które zrobiłem w Londynie idąc z córką z metra - maluch wiecznie żywy (ciekawe po której stronie ma kierownicę i jak go tam zawieźli):

czwartek, 15 września 2011

Zaczyna się jesień

A ja dalej biegam! Co gorsza, zaczyna mi nie wystarczać te 5km i pod koniec pierwszej połowy września zaczynam wydłużać moje treningi (do 6km na razie). Co prawda jeśli chodzi o wyrafinowanie to nadal jest to poziom nieoheblowanej deski czyli po prostu wybiegam z domu, biegnę cały dystans tyle ile fabryka dała i koniec. Pocieszam się że na moim poziomie każda forma aktywności prowadzi do szybkiej poprawy kondycji i wyników ale trzeba będzie to przemyśleć...

W planach mamy teraz wypad do Londynu do rodziny a tydzień później... coś specjalnego ale o tym w swoim czasie.

Podsumowanie pierwszej połowy września: 8 treningów (!), 42km.

niedziela, 4 września 2011

Minimaraton Agrykola

 Słuchanie Trójki pozwoliło mi dowiedzieć się o tym że w czasie gdy w Korei trwały Mistrzostwa Świata w lekkiej atletyce u nas na Agrykoli była zorganizowana kilkudniowa impreza sportowa. Sponsorem zresztą była m. in. ambasada Korei (i chyba władze miasta). W ramach tego "miasteczka lekkoatletycznego" odbywał się też bieg na dystansie 1/10 maratonu czyli ok 4,22km. Taki sam dystans już kiedyś biegłem - w zeszłym roku w mojej gminie Lesznowoli - i uzyskałem czas 23:24s. Chciałem się sprawdzić czy te moje dopiero co rozpoczęte systematyczne bieganie coś tu pomogło i zapisałem się na minimaraton na Agrykoli. Na trasę dotarłem z małym zapasem czasu bo nie mogłem znaleźć miejsca do zaparkowania - okazało się że po drugiej stronie Myśliwieckiej na stadionie Legii akurat wtedy był mecz tvn-politycy i nie było gdzie zaparkować. Dotarłem jednak na chwilę przed rozpoczęciem na miejsce startu i... okazało się że cała impreza mimo reklamy w radiu i tego że była częścią większej imprezy została zaszczycona aż... 40 biegaczami! Mam tylko takie malutkie zdjęcie z linii startu ale widać na nim dobrze te tłumy startujące:
 Mimo to sama impreza była super - startowałem z ostatniej linii (jakkolwiek to dziwnie brzmi w tych warunkach) a razem ze mną stał p. Mamiński który organizuje Biegnij Warszawo w którym też chcę wziąć udział. Niestety na moim aktualnym poziomie nie byłem w stanie dotrzymać kroku mojemu "koledze" z linii startu ale i tak pobiegłem tak szybko jak mogłem i wynik (oraz trasę) możecie zobaczyć poniżej:
 To moja aktualna życiówka na tym dystansie ale będzie jeszcze szansa ją poprawić w Minimaratonie w Lesznowoli na jesieni (gdzieś około Dnia Niepodległości).

ADs