środa, 14 lutego 2018

Plany na 2018




Plany, plany, plany - dobrze je robić, żeby potem można było się do czegoś odnieść no i żeby się zmobilizować do jakichś większych wysiłków. A że już trochę czasu minęło od kiedy się ten rok zaczął, to lepiej napisać krótko (ale napisać) niż odkładać aż w końcu będzie się miało więcej czasu.
Więc do rzeczy! Co bym chciał w tym roku osiągnąć? To w kolejności, tak z głowy czyli z niczego :)
1. Złamać tą trójkę w maratonie!
2. Poprawić życiówkę na dychę!
3. Biegać regularnie bo to fajne
4. Biegać zdrowo i nic sobie nie uszkodzić
5. Pozwiedzać trochę biegowo
6. Pobiegać choć trochę po górach

Chyba tyle wystarczy. Robię w sumie już kilka rzeczy, które mnie w kierunku tych celów prowadzą. Na przykład jestem już zapisany na dwa maratony (punkt 5):
  • wiosna: Hannower
  • jesień: Chicago
Pobiegłem już nawet w moim pierwszym w życiu biegu górskim (punkt 6):
  • Icebug Gorce Winter Trail
Opis zapewne za kilka dni się pojawi na blogu (fajnie było!).
Co do punktów 1 i 2 - nawiązałem współpracę z trenerem - zobaczymy jak się biega bez samodzielnego układania planu, o tym też niedługo napiszę.
Zostają punkty 3 i 4 - tutaj motywacja i to czego mi ostatnio brakuje czyli wysypianie się i ćwiczenia wzmacniające powinny być na tapecie :)

To chyba tyle, zobaczymy na koniec roku co z tego wyszło!



sobota, 3 lutego 2018

Półmaraton towarzyski Turek - Poroże



Drugi raz zawitałem u mojego biegowego kompana na organizowanym przez niego półmaratonie towarzyskim (bieg dwa lata temu opisałem tutaj). Super impreza - nie brałem udziału nigdzie poza tym miejscem w takim rodzaju imprezy. Całkowicie własnymi siłami zorganizowana, biorą udział biegowi znajomi (z Klubu Biegacza Turek i zaprzyjaźnionych). Forma się nie zmieniła: start z rynku w Turku, honorowa runda dookoła rynku i wybiegamy przez okoliczne pola i lasy do Poroża. Dlaczego akurat taki start i meta? Bo Wielki Organizator mieszka przy Turku a w Porożu ma hacjendę gdzie po biegu odbywa się feta :) a dokładnie: ognisko z pieczeniem kiełbasek, jest chleb ze smalcem i ogórkami itp, a biegacze przynoszą ciasta. Do picia naotmiast jest woda i nie tylko ;)

Biegło się super. Obawiałem się że grupa się porwie, są tam biegacze co biegają maratony poniżej trzech godzin (z zapasem i wcale nie tak mało ich jest) a oprócz tego osoby które w dwóch godzinach w półmaratonie nie zmieszczą się. Udało się jednak tak zorganizować ten bieg, że nie było takiego problemu. Biegliśmy razem tempem bardzo spokojnym (trochę powyżej 6 min/km) a dwa razy po drodze (ok. 7km i 14 km) były postoje. Na postojach z samochodu "technicznego" można było się napić, zjeść kawałek banana i chwilkę odpocząć. W ten sposób grupa się nam  nie porwała.

Ja miałem w planie biegowym dłuższy bieg, więc na postojach biegałem a pod koniec zrobiłem 3km szybko (około 4:10/km) i dogoniłem potem resztę. Zmęczyłem się więc porządnie i nadrobiłem trochę kilometrów - razem 25,5.


Wielkie podziękowania dla Zbyszka za organizację (to naprawdę dużo roboty i nawet mimo wpisowego to jednak praca charytatywna i nawet się do tego dokłada). No ale satysfakcja ogromna i miło było patrzeć jaką mu to przyjemność sprawiło że impreza się naprawdę udała. A było niebezpiecznie - rano lało, wiało i było bardzo nieprzyjemnie. Baliśmy się że się ludzie wykruszą, ale na szczęście przyszli - na starcie było niezbyt z pogodą, jednak zaraz potem się poprawiło i sam bieg był już w fajnych warunkach. Szkoda że nie po śniegu tylko, jak dwa lata temu.
Biegło się wesoło, pogadałem z dużą ilością biegaczy, trochę się zmęczyłem podbiegając szybsze odcinki, no a potem... impreza! Zjedliśmy, zapakowaliśmy się z moją średnią córą do samochodu i wróciliśmy do domu.

Wielkie podziękowania dla Zbyszka i Eli - którzy zorganizowali już kolejny raz ten bieg. Co roku frekwencja rośnie, tym razem zapisało się 100 osób! Nie wiem co będzie za rok - trzeba będzie zrobić dwa ogniska na mecie ;)

Na koniec parę zdjęć.


Medal



Przez pola i lasy (i kretowiska ;) )

Na mecie

Organizatorzy :)


ADs