niedziela, 8 września 2024

Walencja 4/16: Praska Piątka

W sumie pierwszy raz mi się zdarzyło na tej imprezie pobiec 5km, a nie półmaraton i nie żałuję. Pewnie pobiegłbym połówkę, ale skoro za dwa tygodnie (o rany już za dwa tygodnie!) biegnę półmaraton w Dublinie to nie chciałem tego samego dystansu biec dwa razy w tak krótkim odstępie czasu.

Przygotowania do tej piątki w sumie były takie trochę "z marszu" - dostosowałem tylko trochę plan treningowy w ostatnich kilku dniach i to tyle. Bieg był więc z treningu maratońskiego, ale tak jak napisałem tydzień temu - spodziewałem się i liczyłem poprawy wyniku z tego roku, czyli z Biegu Ursynowa. Tam było 19:18, ale męczy mnie to że nie było tam odpowiedniego dystansu: meta była przesunięta a nawrotka była skrócona i podobno aż 60 metrów było krócej. Gdyby to była prawda to trzeba by dodać jakieś 14 sekund i wynik byłby 19:32, ale jak było naprawdę to ciężko zgadywać. Chciałem się bardzo poprawić więc ustawiłem sobie wirtualnego partnera na tempo 3:50/km i to dałoby wynik 19:10 na mecie.

Muszę ponarzekać na moje nieogarnięcie - średnia córka grała turniej siatkówki w Nadarzynie i musiałem ją odebrać, skończyła bardzo późno i po przywiezieniu jej i koleżanki do domu natychmiast pojechałem na bieg. Było już tak późno, że dojechałem na styk. Zaparkowałem przy Francuskiej (nie wiem jakim cudem znalazłem tak miejsce, ktoś akurat wyjeżdżał spod restauracji :) ) i pobiegłem na start. Po drodze w restauracji skorzystałem z ubikacji (ale jestem sprytny!) i w sumie zdążyłem naprawdę na styk, a nawet nie tak do końca można powiedzieć że zdążyłem bo rozgrzewkę miałem za krótką - tylko 1,8km. Zwykle robią co najmniej 3km. Naprawdę muszę to poprawić żeby nie marnować szans przez takie przybycie na ostatnią chwilę. W sumie jak już narzekam to dodam że prawie cała sobota to była praca przy domu - koszenie trawy, czyszczenie myjką ciśnieniową tarasu, naprawianie podłogi w garażu, sprzątanie itd. Więc można powiedzieć "trening siłowy" :)

Dobra ale skupmy się na biegu - wskoczyłem na ostatnią chwilę do strefy startowej tuż za flagami na 20 minut, fajna była oprawa tego biegu - konferansjerka itd. Po chwilce ruszyliśmy - przed samym startem przewężenie więc trzeba było się nawet zatrzymać (ale to dobrze, dzięki temu od miejsca startu już było szerzej) i ruszyliśmy! Troszkę było ludzi którzy stanęli nie wiedzieć czemu bardzo z przodu, ale dość szybko się poluzowało i tłok nie był problemem. Minąłem kolegę Bartka po jakiejś chwili (pozdrawiam!) i starałem się biec swoje - czyli te 3:50/km, patrząc tylko na wirtualnego partnera.

Pogoda była nadal niezbyt biegowa - duszno, temperatura wysoka, pokazuje mi się na garminie że powyżej 26 stopni (mimo że start o 19:30). Mimo to biegłem równo i po kolei wskakiwały mi okrążenia co 500 metrów regularnie. Trasa jest fajna - dość płaska, przez warszawską Pragę ze sporą liczbą kibiców - naprawdę fajnie mi się biegło. Pierwszy km w 3:48, drugi 3:50, trzeci  3:53. W tym miejscu zaczyna się prawdziwy bieg - trzeba na czwartym utrzymać to tempo i niestety nie udało mi się - wyszło 4:02 i to był najgorszy odcinek tego biegu. Mimo to patrząc teraz na międzyczasy z Biegu Ursynowa i tego biegu, to po czwartym kilometrze miałem czas lepszy o sekundę! Nawet po następnych 500 metrach miałem czas lepszy o 3 sekundy! Wszystko rozbiło się jednak o te ostatnie 500 metrów (i o to ile było dystansu). Wczoraj miałem tam tempo średnie 3:57, a w Biegu Ursynowa 3:46 - to dało około 5 sekund straty plus ten dystans dał kilkanaście sekund i ostatecznie mój wynik końcowy to:

Więcej statystyk trochę na garminconnect widać:

I jeszcze na liście międzyczasów:

 
Jak się tak na spokojnie zastanowić to ten bieg był na takim samym poziomie co Bieg Ursynowa. Mam wrażenie że mogłem ten czwarty kilometr lepiej ogarnąć i mieć lepszy wynik. Trochę tego szkoda, może to jednak z powodu tej temperatury tak wyszło - przynajmniej wszyscy inni biegacze których znam i tam biegli mieli podobnie.

No nic, nie ma co załamywać rąk - poziom jest dobry, teraz skupię się maksymalnie żeby w Dublinie pobiec połówkę na jak najlepszym poziomie!

I jeszcze tabelka tygodniowa o której zapomniałem wczoraj:

2.09.2024 poniedziałek wolne wolne 0,00
3.09.2024 wtorek BS 6km
BC2 4:30/km 8km
11,84km 9km @4:30
Rano po odprowadzeniu najmłodszej do szkoły a przed pracą – fajnie wyszło, tętno średnie niższe niż poprzednio o 2/min: 161 11,84
4.09.2024 środa BS 10km (200 pompek)
SB 8x 100/100m
OK 10,73km
Zgodnie z planem, pompki po 20 w serii – trudniej tak jest, ale żeby się wyrobić podczas rozgrzewki przed podbiegami to tak musiałem zrobić 10,73
5.09.2024 czwartek BS 10km
wolne
Wolne bo za dużo zajęć miałem tego dnia 0,00
6.09.2024 piątek basen
BS 8km
Z rana 8km spokojnie 8,00
7.09.2024 sobota Praska piątka 5km
19:37
W sumie nie wyszło źle, porównując do Biegu Ursynowa to tempo praktycznie identyczne... ale miało być szybciej! 8,00
8.09.2024 niedziela BD 26km Oj nie miałem siły, zmasakrował mnie ten bieg poprzedniego wieczoru – musiałem do 20km skrócić i nawet zrobić przerwę! 20,00




58,57








wtorek, 3 września 2024

Walencja 3/16: trochę startów się szykuje

No to trzeci tydzień za mną i muszę przyznać że całkiem dobrze wróciłem do trybu treningowego. Wakacje się skończyły, dzieci dzisiaj pierwszy raz wszystkie w swoich szkołach, a człowiek może spokojnie pracować (i trenować :) ). Z ciekawych rzeczy: waga szybko zeszła w okolice w których była przed pamiętną Chorwacją:

Podoba mi się jak stromo ten wykres spadł, to co prawda trochę naciągane dane - ostatni bieg to był długi i dość szybki, to powoduje zawsze że waga następnego dnia spada i potem odbija jak organizm nadrobi straty glikogenu. Ale i tak spadła średnia z siedmiu dni z 76,5 o ponad kilogram. Poza tym biegało mi się dobrze w tym tygodniu i to mnie najbardziej cieszy. Jeszcze trochę więcej świeżości by mi się przydało, ale i tak jest bardzo dobrze w porównaniu do Chorwacji - gdzie przesadziłem z obciążeniem (a przyroda przesadziła z temperaturą).

W Polsce mamy też w sumie upały - często powyżej 30 stopni, jak na wrzesień w Polsce to jakieś ekstremalne anomalie przecież. Ale rano już jest chłodniej niż w wakacje bywało, da się wyjść i zrobić trening (chociaż nie jest to komfortowa temperatura). A treningi wyglądały tak:

26.08.2024 poniedziałek wolne wolne 0,00
27.08.2024 wtorek BS 8km
RT 6x 30”/60”
OK 11,54km 200p
Po Lesie Kabackim samemu z pompkami co 500 metrów i rytmy na koniec 11,54
28.08.2024 środa BS 10km (200 pompek)
SB 8x 100/100m
OK 13,32km
Na wiadukcie w Jeziorkach jak zwykle, ale najpierw pętla naokoło jeziorek w Jeziorkach :) 13,32
29.08.2024 czwartek BS 6km
BC2 4:30/km 8km
11,04km 9km @4:30
Na wieczór bo w ciągu dnia 35 stopni było! Ale fajnie wyszło – 9km zrobiłem tej tempówki, średnie tętno 163 11,04
30.08.2024 piątek basen
wolne
Niby basen był dwa razy w tym tygodniu, ale rekreacyjnie z córkami, więc nie liczę :) 0,00
31.08.2024 sobota BD 24km
24km 200p
Po Lesie Kabackim bieg który miał być w niedzielę, ale rodzinna logistyka wymusiła zamianę soboty z niedzielą 24,00
1.09.2024 niedziela BS 10km (200 pompek)
RT 8x 40”/80”
10,28km RT 8x 40”
Sobotni trening wypadł więc tutaj i niestety blisko domu zamiast w lesie 10,28




70,18

 

Nie było siłowni, której już w tym planie treningowym wywaliłem, ale zgodnie z planem były te pompki. We wtorek 200 i w niedzielę 200. Poza tym rytmy we wtorek, podbiegi w środę i tempówka w czwartek. Tą tempówkę traktuję jako wskaźnik formy - patrzę na tempo - próbuję tym wymarzonym maratońskim (na razie jest za trudne, może 4:37/km jednak będzie trzeba spróbować) i patrzę też na tętno. W tym tygodniu było to średnio 163. W Hamburgu miałem z całego maratonu średnią 165, ale początkowe kilometry były na tętnie 161 i chyba takie powinno być żeby się spodziewać że dam radę przebiec tak cały maraton. 

W sobotę i niedzielę zamieniłem miejscami treningi i bardzo fajnie wyszły - w lesie były pompki podczas pierwszej spokojnej dyszki. Potem przyspieszyłem: 5km po 5:00/km, kolejne 5km po 4:44 i ostatnie 4km po 4:34/km (próbowałem 4:30/km, ale w lesie nie jest to łatwe). 

No i teraz trochę startów. Zapisaliśmy się z żonką na jeszcze jeden bieg - spokojny po Lesie Łagiewnickim (Półmaraton Szakala) więc pełna lista startów wygląda teraz na ten rok tak:

Najbliższe starty

Co oznacza że już za parę dni pierwszy z nich :) ! Ciekawe czy uda mi się pobić mój rekord tego sezonu na piątkę czyli 19:18 z Biegu Ursynowa. Nie ukrywam że bardzo bym chciał bo męczy mnie to że tak (mimo atestu) nie było odpowiedniego dystansu. Przez to że start i meta były trochę przesunięte (nieodpowiednio - inaczej niż w poprzednich latach) a po drugie nawrotka nie była dobrze oznaczona ani pilnowana i praktycznie wszyscy zawracali po chodniku zamiast po asfalcie (ja też - zupełnie nieświadomie) to ten bieg nie miał 5km. Chciałbym mieć wynik sezonu jednak z takich prawdziwych 5km :) Tak w ogóle to mam teraz w planach biegi na wszystkich dystansach: 5km, 10km, półmaraton i maraton. Zobaczymy czy uda mi się na wszystkich poprawić - myślę że są duże szanse! :)

2024
2024.06.23 Bieg Ursynowa 5km 19:18
2024.06.09 Memoriał Rosłona 5000m 19:27
2024.05.03 Bieg Konstytucji 5km 20:41
2024.04.28 Hamburg Marathon 3:17:16
2024.04.20 Test na stadionie 5000m 19:34
2024.03.24 Półmaraton Warszawski 1:31:21
2024.03.03 Park Run 5km 20:12
2024.02.11 Bieg Chomiczówki 15km 1:05:07
2024.01.01 Canons Park Run 21:41

ADs