Miałem napisać że mamy półmetek, ale jakoś czas zleciał i nie dałem rady się zmobiliozować opisać co tam u mnie słychać z bieganiem. A działo się co nieco: po pierwsze koronawirus nie odpuszcza. Od jutra znowu nam zamykają wszystko w mazowieckiem :( i nie pobiegam sobie już interwałów na bieżni stadionu w Piasecznie. Po drugie chciałbym jednak pobiec maraton na wiosnę więc zapisałem się na zapas na maraton w Gdańsku. Po trzecie przesunięto mi start w Garmin Ultra Race w Gdańsku o trzy tygodnie. Suma sumarum więc wyszło na to że po raz pierwszy chyba w moim biegowym życiu mimo że jest już połowa marca to jeszcze nie wziąłem udziału w żadnym starcie w tym roku! Natomiast zapisany jestem w tej chwili na:
- 20.03.2021 Lament Świętokrzyski 37km
- 27.03.2020 Garmin Ultra Race 52km
- 18.04.2021 Gdańsk maraton
- 18.04.2021 Spreewald Marathon
- ?.?.2021 Bieg Frassatiego 22km
- 21.08.2021 Ultra Mazury 36km
Już za tydzień 37km i według świeżego wpisu na stronie organizatora "wszystko wskazuje na to że zobaczmy się na starcie"!!!
Potem nie wiem - bo w pomorskim są ograniczenia epidemiczne i musiałem odwołać rezerwację dla naszej rodzinki. Więc nie wiem czy to wypali..
W końcu gwóźdź programu do którego się przygotowuję już 11 tygodni: maraton! W Niemczech napisali że jeszcze walczą, półmaraton w sobotę się powinien odbyć, ale maraton w niedzielę - nie wiadomo. Co do Gdańska to nie wygląda za dobrze: albo przenieść można na następny rok albo pobiec w modelu hybrydowym: czyli będzie start, meta, depozyt i punkty odżywcze, ale nie będzie konkretnie wyznaczonej trasy. Słaby to wybór, wolę więc w Niemczech pobiec - tylko nie wiadomo czy to się odbędzie. Czekamy więc i trzymamy kciuki.
A jak tam mi się biegało?
Wersja krótka: przez te cztery tygodnie nie udało mi się zrealizować tylko jednego treningu - biegu długiego z przed tygodnia. Muszę się pożalić że boli mnie prawe biodro a czasami trochę prawo kolano. To się chyba zrobiło po szybkich biegach po Lesie Kabackim - tempo trzymałem za szybkie (jak bym po asfalcie biegł) i musiałem sobie trochę przeciążyć te dwa stawy. Dlatego tydzień temu gdy pogoda nie dopisywała to wyszedłem tylko na krótki bieg spokojny a nie na ten długi i szybki bieg.
A wersja długa:
Tydzień 8:
Poniedziałek - wolne, wtorek - 2x6x400m, środa - 6,5km spokojnie, czwartek - 5km 4:12 razem 11km, piątek - 6,5km spokojnie, sobota - 9,7km spokojnie (spotkałem łosia bo to nad Zalewem Zegrzyńskim było :) ), niedziela - 29,6km w tym 29km po 4:43/km Razem 72,8km
Tydzień 9:
Poniedziałek - wolne, wtorek - 8,5 km spokojnie, środa - wolne, czwartek - 2x1600, 2x800 - na stadionie w Piasecznie, piątek - 8,1km spokojnie, sobota - 9,5km spokojnie, niedziela - 32km po 4:49/km - obiegłem cały Las Kabacki z zapasem Razem: 70km
Tydzień 10:
Poniedziałek - wolne, wtorek - interwały na stadionie w Piasecznie: zapomniałem zegarka ze sobą i biegałem z telefonem! 4x1200m, środa - 7,7km spokojnie, czwartek - 6,4km spokojnie (na urodziny :) ), piątek - 16km tempem maratońskim - próbowałem 4:23, wyszło 4:24/km, sobota - 8km spokojnie, niedziela - tutaj zamiast 24km było tylko 6km tak jak pisałem wyżej. Razem 54km
Tydzień 11:
Poniedziałek - wolne, wtorek - 1000,2000,1000,1000, środa - 7,9km spokojnie, czwartek - 10km tempem maratońskim (zamiast 8km), piątek - 8,1km spokojnie, sobota - 8,1km spokojnie, niedziela - 23,6km spokojnie - odpuściłem trzymanie tempa żeby mi się poprawiło z bolącym biodrem. Razem 70km
No zobaczymy co będzie dalej - w najgorszym wypadku za 5 tygodni zrobię maraton w Gdańsku, ale chciałbym naprawdę coś pobiec "normalnie". Może się uda za tydzień w świętokrzyskiem, trzymajmy kciuki!