niedziela, 23 sierpnia 2020

Drugi dobry urlop

 

Biegam i biegam dalej mimo koronawirusowych problemów jakie mają wszyscy organizatorzy biegów. Przez te problemy moje starty w tym roku wyglądają delikatnie mówiąc blado :) Ale plany jeszcze na ten rok jakieś są - opiszę je w następnym wpisie. Trenuję pod maraton ciągle pod plan rozpisywany mi i za jakieś 6 tygodni zapewne mam nadzieję wystartować choć ten jeden raz w tym roku na tym królewskim dystansie.

Tymczasem kończą się wakacje - w sierpniu mieliśmy dwa tygodnie urlopu i wyszły całkiem aktywnie: w pierwszym tygodniu Polanica-Zdrój i prawie 60km a w drugim tygodniu Węgry i... 100km w 6 dni! Ale żeby być uczciwym trzeba przyznać że po prostu z powodu długiej jazdy samochodem w niedzielę długi bieg z pierwszego tygodnia wszedł na drugi tydzień, więc tak naprawdę w oba tygodnie było planowane po około 80 :)

 

W Polanicy Zdroju popełniliśmy też jedną wycieczkę rowerową - ponad 30km po tych strasznych górkach, w dodatku ja z przyczepką rowerową z naszą najmłodszą. 

 

Oprócz tego dużo chodziliśmy tam po górach i miasteczkach. Dla przykładu Błędne Skały obok Kudowy-Zdroju:

Mama, czekaj!

 

W sumie przez to treningi mi nie za bardzo wyszły - we wtorek miała być piramidka 1/2/3/2/1km w tempach 3:40/3:45/3:50 a wyszły tempa od 3:40 do 4:02. W czwartek miała być tempówka 12km w tempie pomiędzy 4:10 a 4:15 a wyszło że połowę dałem radę w 4:10 a potem tragedia i średnia wyszła 4:17...

W sobotę natomiast wbiegłem na Gubałówkę i z powrotem :)

 

Na Węgrzech zacząłem ostro:

Poniedziałek - zaległy bieg długi z niedzieli: 23km po górkach nad Balatonem.

Wtorek - spokojne 10km, ale podbiegi są tam spore.

Środa - spokojne 14,5km (miało być torochę krócej ale zbłądziłem).

Czwartek - miało być tempo 3x3km po 3:55/km, ale nawet wybierając ścieżkę rowerową wzdłuż Balatonu, gdzie człowiek spodziewa się że płasko będzie... no nie było płasko! W dodatku gorąco było i wyszły tempa 4:05, 4:29 i 4:29 (!)

Piątek - spokojne 13,5km z soboty 

Sobota - bieg długi z niedzieli (kiedy wracaliśmy do kraju więc bym nie wyrobił się). Razem 26km w tym 4km po 4:40/km i 4km po 4:30/km.

Ten bieg zrobiłem do zamku Szigliget i z powrotem. Najpierw byliśmy tam samochodem całą rodziną:

 

Razem w te 6 dni wyszło 100km!

 

 Ruiny klasztoru Paulinów - właściwie każdy bieg na Węgrzech był na jakieś wzgórze żeby zwiedzić jakieś stare budowle - zamki, ruiny itp.

A na co dzień... chodziliśmy rano nad Balaton - wygląda na zdjęciu pięknie i było fajnie, tylko woda niestety nie tak czysta jak w Morzu Śródziemnym...

 

A widok z domu mieliśmy przepiękny - domek był wysoko (ciężko było wjechać samochodem bo stromo i wąsko a po bokach kamienne murki), za to po lewej widok na Balaton a na wprost i w lewo na pola i bazaltowe wzgórza... tutaj zdjęcie z grillowania przed domem z jako-tako widocznym krajobrazem:


Ostatni tydzień byliśmy już w kraju, na szczęście okazało się po powrocie że treningi szybkościowe i tempowe mi wychodzą. We wtorek na stadionie 2x10x200m wyszły średnio po 3:25-3:30/km. W czwartek tempo 14km wyszło po 4:10/km! :) Przed chwilą przybiegłem z biegu długiego - też ładnie wyszedł: 28km po 4:54/km wyszło i nie jestem zajechany.

Co tam jeszcze - waga coś drgnęła w dół. Zawsze ważyłem 79km +/- 1km. A ostatnio zobaczyłem na wadze raz nawet 77,0kg. Nie wiem czy to chwilowe odchylenie czy coś ten trening ostrzejszy zaskutkował - zobaczymy za tydzień, dwa. 

No i na koniec - ciekawe jak mi pójdzie w maratonie. Nadal przebiegnięcie go w tempie 4:16/km to dla mnie totalna abstrakcja. Ale już tempo na 3:05 na mecie (czyli 4:23/km) wydaje się osiągalne, chociaż bardzo trudne.

No nic, zobaczymy, na razie wracam do biegania i napiszę niedługo jak tam dokładnie wyklarowały się plany startowe.        

środa, 5 sierpnia 2020

Warsaw Track Cup 2020/2


Tym razem wybrałem dystans 5000m - wyjątkowo został dodany (a może już zawsze będzie). Skoro trenuję pod maraton na jesieni to najdłuższy z dystansów najbardziej pasował do treningów.
Impreza jak zwykle super, ja miałem gości w domu więc pojechałem tylko na start, tylko ze średnią córką i chrześniakiem. Moja obstawa techniczna zrobiła mi kilka zdjęć i nagrała jak biegnę żebym mógł sobie potem w domu przeanalizować jak wygląda to moje bieganie. Może uda się coś poprawić w sylwetce...

Jestem jak pisałem w treningu maratońskim - więc pod 5-tkę nie trenuję. Mimo to chciałem gdzieś około 19 minut nabiegać. No w końcu życiówka 18:38 do czegoś zobowiązuje :) ale tak jak przeczuwałem było z tym ciężko. Próbowałem biec na 19:00 czyli jak łatwo przeliczyć 3:48 co oznacza niecałe 23 sekundy na 100 metrów. Na stadionie łatwo jest łapać te międzyczasy bo są namalowane co 100 metrów linie. Dzięki temu kontrolowaniu się (i liczeniu w pamięci :) ) udaje mi się zwykle dobrze kontrolować tempo na stadionie. Tutaj też tak było - mimo że troszkę za szybko ruszyłem to ustabilizowałem tempo w zakresie na 19 minut. Niestety pary starczyło na niecałe 3 kilometry... potem było już za wolno i dobiegłem w 19:19.
Tempa wg endomondo są zakłamane bo policzył za krótki dystans - więc były szybsze troszkę a ostatni km jest znowu za szybki. Prawdziwe tempa były więc mniej więcej takie:
1. 3:38
2. 3:42
3. 3:54
4. 4:00
5. 4:03
No słabo to tak na chłodno patrząc wygląda. Może nie ma tragedii bo jednak 19:19 nie jest takie złe (Daniels z tego przelicza 3:05 w maratonie), ale chciałoby się jeszcze do końcówki września, czyli do maratonu, coś jeszcze poprawić. Myśleć jak to zrobić zacząłem natychmiast po biegu ;) co widać na zdjęciu poniżej (a na serio to chyba komar mnie użarł).


ADs