wtorek, 26 lipca 2016

Bieg Powstania Warszawskiego 2016


W sobotę pobiegłem już szósty (!) raz w Biegu Powstania Warszawskiego. Poprzednie relacje możecie przeczytać tutaj . W tym roku jak zwykle łapało mnie za gardło przed biegiem, jakiś taki rozklejający się jestem. Co roku mniej powstańców staje na trybunie honorowej, było ich tym razem już tylko dwóch. Przytłaczający ogrom cierpienia jaki przeszli powoduje że mam wielki szacunek dla tych ludzi, nie wiem czy dałbym radę po przejściach typu "zobaczyć człowieka przejechanego przez czołg" móc dalej "normalnie" funkcjonować. A ci ludzie nie tylko wrócili do normalnego życia po wojnie, ale jeszcze musieli własnymi rękami odbudowywać nasze miasto. Dobra, krótko było, ale musiałem choć trochę wspomnieć o tym - bo jest to bieg naprawdę wyjątkowy.

Plan był aby atakować rekord życiowy 39:20 z jesieni z Kozienic. Miałem po pierwszym kilometrze (który może być przez atmosferę startu trochę szybszy) osiąść w granicach 3:55/km i do ósmego kilometra włącznie tyle biec, no a potem wiadomo - nie oszczędzać się. Jak się da to finisz, jak nie to walka o utrzymanie tempa. Tyle teoria, a jak to w praktyce wyszło.

Start i oczywiście trochę tłoku, ale dzięki startowi z pierwszej strefy (fajnie mieć życiówkę poniżej 40 minut :) ) nie było źle. Już po krótkiej chwili się rozluźniło. Pierwszy km wyszedł więc w 3:45 i na tyle jeszcze trener się zgodził. Natomiast drugi kilometr to Krakowskie Przedmieście - mnóstwo kibiców, jak zwykle turyści a teraz pewnie jeszcze więcej z powodu Światowych Dni Młodzieży i trudno się powstrzymać. Na domiar złego połowa drugiego km'a to ostry zbieg Karową w dół... no i znowu wyszło 3:46. Trzeci kilometr zaczął się jeszcze podczas zbiegu, ale potem w większości już po płaskim - czyli Wisłostrada. No i znowu 3:44! Ogarnąłem się wreszcie i czwarty i piąty kilometr to już prawie przepisowo bo 3:55 i 3:58. Biegło mi się wtedy jeszcze dobrze, wszystko wskazywało na super wynik, bo na półmetku miałem 19:09. Po drodze minąłem kolegę z Klubu Biegowego Maraton Turek - Andrzeja Nowinowskiego (kazał się pozdrowić to pozdrawiam). Tak teraz patrzę że na półmetku miałem lepszy wynik niż mój rekord na 5km! Więc chyba troszkę przegiąłem, z drugiej strony był ten mocny zbieg.

Na półmetku

Pozostało teraz walczyć i utrzymać tempo. Nawet biegnąc po 4:00 dobiegłbym z poprawionym sporo bo 11 sekund rekordem. Najpierw więc tunel Wisłostrady, potem dłuuugo prosto i nie wolno zwalniać. Szósty, siódmy i ósmy kilometr (zwykle najtrudniejszy) weszły dość dobrze: 3:58, 4:03, 4:05. W sumie trochę za wolno, ale w tym momencie jeszcze przy tempie 4:00 na mecie byłoby 39:15 - nadal 5 sekund poprawiony rekord. No a zwykle ostatni kilometr się finiszuje i można tam urwać nawet 10-15 sekund! Więc nawet można było jeszcze myśleć o złamaniu 39 minut. No właśnie, można by myśleć gdyby nie jeden drobny szczegół - jakiś mądrala umiejscowił podbieg na końcówce tego biegu! ;) Straciłem tam co najmniej 15 sekund, ogarnąłem się na górze podbiegu dopiero i wróciłem do odpowiedniego tempa, no a po skręcie w prawo nagle zobaczyłem bardzo blisko metę i naprawdę zacząłem finiszować. Minąłem kilka osób, ale był to już oczywiście łabędzie śpiew i życiówki nie pobiłem. Wynik oficjalny był lepszy niż złapałem sobie sam zegarkiem, wyszło 5 sekund wolniej niż rekord czyli:

39:25

 
No i wreszcie meta! 


Reasumując: nie było tak źle, jestem zadowolony z tego biegu. Kilka rzeczy muszę poprawić, ale po rozmowie z trenerem i analizie podobno ten początek nie był za szybki - trzeba próbować. Było gorąco mimo późnej pory (21:00 start) - to już chyba tradycja tego biegu zresztą. Ten podbieg na końcówce bardzo pokrzyżował plany, porównując moją formę do tej z przed roku to jednak jest postęp - w Kozienicach było płasko, lepsza temperatura i mniejszy tłok. W tych samych warunkach i trasie rekord na pewno byłby poprawiony.


Dobra, to teraz ciężki okres przygotowań - za miesiąc Półmaraton Praski a za dwa miesiące hit sezonu czyli Maraton Warszawski! :)





sobota, 23 lipca 2016

Ciepła woda w kranie


Tak by można było określić ostatnie tygodnie. Żadnych kontuzji, żadnych startów - tylko bieganie i idzie całkiem dobrze! Warto napisać parę słów - jak wygląda bieganie według planu przygotowywanego przez kogoś innego niż ja sam. Prawie zawsze (z wyjątkiem Wyzwania Runners World) biegam według planu, który sam sobie wybieram. Napisać "układam" byłoby nadużyciem - trener ze mnie jak z koziej ten-tego trąba. No ale czytam trochę mądrych książek, a potem stosuję na sobie plany biegowe z tych książek. W razie potrzeby sam sobie modyfikuję, zamieniam itd. Teraz jest inaczej - plan układa mi i przysyła trener - Grzegorz Gajdus - więc jak chcę coś zmienić to najpierw to konsultuję. Na szczęście staram się i na razie mi wychodzi nie zmieniać prawie nic.

Na razie trener stwierdził że muszę poprawić szybkość bo mam mieć jej zapas żeby móc zrobić postęp w maratonie na jesieni. Dlatego biegam mniej tygodniowo, za to szybciej. Rytmy, przebieżki, siła biegowa no i coś nowego dla mnie - siłownia.



Dzisiaj wieczorem Bieg Powstania Warszawskiego - celto pobicie życiówki 39:20 z ostatniej jesieni. Trochę popsułem ostatnie trzy dni, mam nadzieję że to nie przeszkodzi w dobrym wyniku. Pojechałem rowerem do pracy w środę, przez co byłem zmęczony i nie zrobiłem 10 rytmów po 200m. Po konsultacjach zrobiłem je w piątek rano (5 sztuk tylko), ale za dużo w sumie przebiegłem - bo było to po drodze do pracy i wyszło 10km razem, nawet teraz czuję jeszcze lekkie zmęczenie. Mimo to myślę że będzie dobrze. Boję się tylko tego że trasa BPW w tym roku ma jeden podbieg: na samym końcu :-O ! No ale trzeba szukać plusów nie minusów, będzie dobrze!! :)


środa, 6 lipca 2016

Rewolucja: Grzegorz Gajdus moim trenerem


Trochę już nie pisałem, wszystko - jak zwykle - przez tą pracę, co zajmowała mi ostatnio strasznie dużo czasu. Na szczęście z pracą jestem już ogarnięty, a nawet lepiej: jestem właśnie na urlopie! Dzięki temu mogę nadrobić zaległości z raportowania moich postępów na drodze do Maratonu Warszawskiego w 2016 roku. Tak się złożyło że znalazłem na sieci konkurs portalu Pokonam Granice http://pokonamgranice.pl/ Konkurs miał nagrodę główną: opiekę Grzegorza Gajdusa - tak krótko jeśli ktoś jeszcze nie słyszał, to nasz zawodnik - lekkoatleta, obecnie posiadacz drugiego w historii polskiego maratonu wyniku: 2:09:23 który był w latach 2003-2012 najlepszym polskim wynikiem. Pomysł na taką opiekę trenerską przebił moje własne plany trenowania z wujkiem Danielsem i zgłosiłem się do konkursu. Trzeba było w kilku zdaniach uzasadnić dlaczego chce się wziąć udział w przygotowaniach do jesiennego maratonu z Grzegorzem Gajdusem i poczekać na decyzję. Nie spodziewałem się za wiele, więc skleciłem na szybko kilka zdań i czekałem na wynik. A napisałem coś takiego:

Zdążyć z trójką przed trzecim.

W tym roku w marcu skończyła się era trójek w moim życiu (czterdzieści lat minęło), ale w końcu października zacznie się nowa era trójek: powinna przybyć nam trzecia pociecha. Żeby to uczcić postanowiłem rozprawić się z jeszcze jedną trójką, czyli przebiec maraton poniżej trzech godzin.
Cel realny bo biegam już od 5 lat i powoli doszedłem do 3:08 ostatniej jesieni.
Od początku listopada spodziewam się biegania, ale w większości pomiędzy szkołą, ewentualnie przedszkolem i kołyską :) no cóż, na szczęście są wózki biegowe dla dzieci – już zacząłem się za nimi rozglądać!


Jak widać odkryłem tutaj po raz pierwszy moje karty - dlaczego w tym roku główny start jesieni nie jest połączeniem turystyczno-maratońskiego hobby, tylko będzie kilkanaście kilometrów od domu. A więc powód jest dość prozaiczny, ale za to bardzo radosny: po prostu w październiku moje stadko córek powiększy się do rozmiaru trzech :D ! Dlatego nie będę podróżował, tylko na miesiąc przed terminem pobiegnę na własnym podwórku, żeby było bezpiecznie.

Nie spodziewałem się za wiele, jak zwykle po konkursach a tu niespodzianka: telefon że jestem w pierwszej trójce i dodatkowe kilka pytań, a potem za dzień czy dwa kolejny że wygrałem konkurs!!! Potem już kontakt bezpośrednio do mojego nowego trenera i mam opiekę na 15 tygodni do maratonu. 15 tygodni bo trwa w tej chwili już trzeci tydzień moich treningów. Uzyskałem zgodę żeby opisywać je, więc postaram się co tydzień albo dwa opisać w paru słowach co robię i dlaczego.






Chyba jeszcze należy się krótki opis skąd ten konkurs i jaki jest jego cel. Oczywiście chodzi o akcję promocyjną oferty firmy Pokonam Granice. Oferują oni opiekę trenerską różnych trenerów. Są różne pakiety, opieka może zawierać nie tylko trenera biegania, ale też dietetyka, opiekę przygotowania mentalnego - razem są więc 3 poziomy a umowa jest na 30 lub 120 dni. Po szczegóły odsyłam na stronę www.pokonamgranice.pl  a ja przetestuję ten pakiet na sobie i zobaczymy - ile w Warszawie urwę z mojej obecnej życiówki maratońskiej :)

ADs