No i wreszcie nadszedł ten dzień - zwieńczenie dwunastotygodniowego planu, czyli Bieg Powstania Warszawskiego! Od dawna już upały niemiłosierne, w sumie w poprzednich latach jakoś też tak się układało że na Big Powstania Warszawskiego było strasznie gorąco, nawet mimo późnej pory. W tym roku start był jeszcze później, bo o 21:15, ale mimo to było upalnie, chyba 27 stopni.
Ale zanim zacznę opisywać dzień startu to szybko opis biegania w tym ostatnim tygodniu:
22.07.2024 | poniedziałek | odpoczynek | 0,00 |
23.07.2024 | wtorek | 3x1600m po okolicznych wioskach – najpierw ciężko, ospale ale potem rozpędziła się lokomotywa i wyszły w tempach 4:11, 4:09, 4:01! | 10,57 |
24.07.2024 | środa | odpoczynek | 0,00 |
25.07.2024 | czwartek | Spokojnie z 4 rytmami 200m | 10,78 |
26.07.2024 | piątek | Rozruch 2km spokojnie, 2km szybciej (4:18/km), wyciszenie | 5,01 |
27.07.2024 | sobota | Bieg Powstania Warszawskiego | 13,77 |
28.07.2024 | niedziela | wolne | 0,00 |
Razem |
40,13 |
We wtorek był ostatni akcent - 3x1600m i najpierw słabo mi wychodziło, zaczynałem odczuwać że jestem zbyt zmęczony tym całym cyklem treningowym. Ale udało się rozhulać i wyszedł dobrze ten trening. Ale nie myślałem już nic o drugim akcencie przed startem docelowym - wyścig miał być w sobotę, nie zmieściłbym tego drugiego akcentu. Zrobiłem więc tylko spokojny bieg z rytmami w czwartek i bardzo krótki rozruch w piątek, żeby w sobotę być wypoczętym na właściwym biegu.
W sobotę byli u nas w domu goście, w sumie piątka dzieci i czworo dorosłych - nie było nudy. Wyjechałem więc na sam koniec dnia, zaparkowałem blisko i pobiegłem na start, co było od razu rozgrzewką. 2,5km w tym wymachy ramion, przeplatanka, skip A i C, krok dostawny, przebieżki do prędkości startowej i byłem gotowy. Udało się zmieścić w strefie startowej, odśpiewać hymn i byłem gotowy.
Plan miał być taki żeby biec po 4:06/km i jeśli się uda to przyspieszyć po połowie, a jak nie to bronić tego wyniku 41:00 na mecie. W praktyce po starcie ruszyłem troszkę szybciej. Starałem się nie biec za szybko, ale nie wychodziło to idealnie - pierwsza połowa ma spory zbieg bo z góry z okolic stadionu Polonii aż na Wisłostradę:
Zaczynałem stojąc trochę za dwoma zającami na 40 minut (tak nawet trochę za nimi - bo planowałem biec na 41 minut). W trakcie biegu jednak jednego z nim na pierwszej piątce jeszcze wyprzedziłem. Jednak nie na długo, jakoś tak dobrze się biegło i troszkę za szybko mi ta pierwsza połowa wyszła. Nie jest to chyba strasznie dużym błędem skoro pierwsza połowa zawiera zbieg o 25 metrów. Ten zając na 40 minut ze swoją grupą bardzo szybko mnie znowu wyprzedził, a ja nie starałem się oczywiście gonić - chciałem się trzymać tego planu na 41 minut. Nadróbka mnie w sumie cieszyła, na piątce było około 20:03. To dużo za szybko na czas 41:00 na mecie, ale pamiętałem z przed roku o tym strasznym podbiegu na ostatnim kilometrze.
Druga piątka jest po płaskim - Wisłostradą na południe. Biegło się trudno, troszkę zwolniłem, ale nie odpadłem za nadto. Chociaż szczerze muszę przyznać że zwolniłem - tempo starałem się trzymać jak najbliżej 4:06/km, ale traciłem na każdym kilometrze. Na flagach oznaczających kilometry sprawdzałem ile jeszcze tego zapasu mam i schodził ten zapas systematycznie. Na ostatnim kilometrze o ile pamiętam było już tylko 4:15 czasu na ten ostatni kilometr. No tylko że tam jest ten podbieg (znowu 25 metrów), w dodatku trochę zawsze więcej dystansu jest - i na mecie okazało się że wyszło tak:
41:11
Niby zabrakło tych 11 sekund, ale jakoś tak psychicznie jestem bardzo zadowolony. Było upalnie, trasa nie sprzyja życiówkom (spory podbieg na ostatnich 750 metrach naprawdę dobija). Naprawdę fajny wyszedł ten wynik. Najlepszy od czterech lat! Cieszy mnie to że na starość się poprawiam, może nie życiówki, ale w tym roku mam już wyniki najlepsze od:
- 5km od 2020 r.
- 10km od 2020 r.
- półmaraton od 2019 r.
- maraton od 2019 r.
No to naprawdę dobrze poszło, myślę że to głównie zasługa dwóch rzeczy: po pierwsze dobrze robionych treningów - nie zamęczam się, ale też nie odpuszczam i robię je sumiennie. A po drugie to jednak dużą różnicę myślę zrobiło to, że mniej ważę. Mam tak średnio teraz 75,5kg, a zwykle ważyłem stabilnie 79kg plus minus kilogram.
To teraz odpocznę tydzień - jakieś spokojne biegi porobię i w tym czasie zaplanuję sobie dokładnie plan treningowy pod maraton w Walencji!