środa, 27 lutego 2013

9/16 Ostrawa


Minął dziewiąty tydzień (i chyba ostatni zimowy) z moich przygotowań do maratonu w Wiedniu. Zaczyna być niebezpiecznie blisko do Wiednia, moja wirtualna podróż opuszcza tereny Polski i zajeżdżamy do Czech. Tak naprawdę to nie wiem faktycznie czy będziemy tak jechać, bo zwykle do Wiednia jeździmy przez Słowację, no ale na potrzeby tej podróży wyznaczyłem taką trasę.

Ostrawa wygląda na ciekawe miasto, szkoda że ta podróż jest jednak tylko wirtualna, za siedem tygodni, o ile będziemy przez nią przejeżdżać, to warto by było chociaż z perspektywy autostrady obejrzeć. Miasto składa się z wielu dzielnic z których Śląska Ostrawa nazywała się od XIII do 1919 roku... Polska Ostrawa :) Mieszkało tu dużo Polaków, Niemców i Żydów - historia miasta wygląda bardzo podobnie do naszych miast z pogranicza.

Miasto rozwinęło się gwałtownie od końca XIX wieku do połowy XX wieku ale istnieje od końca XIII więc z jednej strony dużo zabytków przemysłu a z drugiej historyczne budynki co dobrze oddaje ta panorama:


Warto myślę zobaczyć ratusz, rynek, katedrę i zamek a dokładną listę atrakcji można znaleźć na oficjalnej stronie miasta, która (co miłe) jest też po polsku.

A teraz wracamy na biegowe ścieżki. Tydzień zacząłem we wtorek i jak napisałem ostatnio - celem na ten tydzień było zmniejszenie tego dwudniowego opóźnienia. Można powiedzieć że się to udało - z jednym małym wyjątkiem: basenem który udało mi się zrobić dopiero we wtorek.
Tydzień wyglądał więc tak:
środa - interwały - poszedłem na siłownię bo było za ślisko
czwartek - tempówka na dworze
piątek - rowerek numer jeden
sobota - bieg długi rano, skróciłem o 2km bo za szybko zacząłem i warunki były ciężkie jak na dość szybki bieg - biegałem po Lesie Kabackim, tam było ślisko ale najgorsze był dobieg do i z lasu - razem około 11km a na drodze często kopny śnieg albo lód pod śnieżną breją z błotem.
niedziela - bieg spokojny
poniedziałek - rowerek numer dwa
I do tego doszedł basen we wtorek ale tego dnia już nie zaliczam bo wieczorem były już interwały z obecnego tygodnia.

Standardowa tabelka:


BiegPlanRealizacja
Inter-
wały
2x1600m odp. 1'
2x800m odp. 1'
20.02.2013 -  udały się mimo tego że na siłowni
Tempo1,5km sp. 6,5km ŚT (4:26/km)
1,5km sp.
21.02.2013 - udało się zgodnie z planem
Długi32km TM+19"
(5:03/km)
23.02.2013 - tylko 30km 2:38:57, 5:18/km, tętno 159
Bieg
dodat-
kowy
10,42km24.02.2013 - bieg spokojny

TreningPlanRealizacja
Rower20' sp. 5' śr. 15' sp22.02.2013 - 40' 20,27km, rowerek pokazał 481kal
Rower10' sp. (1',2',3',3',2' tr.
 odp. 1' sp.) 4' sp.
25.02.2013 - 45' 23,24km, rowerek pokazał 601kal
Basen950m26.02.2013 - zrobiłem 1000m w tym 750m kraulem, czas 32:40, basen 25m

Razem wyszło 60,77km biegu a czasowo łącznie ćwiczenia: 7:05:48. Najbardziej cieszy mnie że udało się utrzymać kilometraż i ilość treningów a z minusów to że prawie nie było ćwiczeń dodatkowych (brzuszki, pompki, deski).

Plany na następny tydzień: wybiec wreszcie w krótkich gaciach :) to się może udać, czuć w powietrzu wiosnę coraz bardziej.

wtorek, 19 lutego 2013

8/16 Żory



Jak ten czas szybko leci - znowu tydzień za mną i jestem już dokładnie na półmetku mojej podróży do Wiednia. 8 tygodni z 16 czyli 340 z 680km wirtualnej podróży a to oznacza ostatni już przystanek w Polsce, tym razem w Żorach. 
Na początek kilka słów o tym mieście. Poczytałem i znowu mam ten sam wniosek - nasze miasta mają ciekawą i długą historię. Żory na początku były osadą zamieszkaną przez plemiona lechickie ale potem burzliwa historia naszego kraju miała swoje odbicie w historii miasta. Było krótko lennem czeskim, potem miastem pruskim, a w XX wieku po powstaniach śląskich weszło w skład II Rzeczpospolitej. Po okupacji niemieckiej podczas II WŚ wróciło do państwa polskiego.
Z ciekawostek wrzucam zdjęcie lotnicze dzisiejszych Żor a na samej górze dla porównania jak wyglądały Żory jakieś 600 lat temu. Ciekawe jest że zachował się oryginalny, owalny kształt wokół starówki (pewnie dzięki temu że wyznaczały go mury miejskie).
Z zabytków Żory posiadają obiekty sakralne (kościoły, kapliczki, kamienne krzyże pokutne, cmentarz żydowski), a poza tym stare miasto, pałac z XVII-XVIII wieku i fragmenty murów miejskich.
 

Dobra a teraz wracamy na ziemię czyli do biegania - ostatni tydzień rozpoczął się we środę i skończył dopiero dzisiaj czyli we wtorek. Środa to interwały a była to nie byle jaka środa tylko popielcowa. Co ciekawe mimo postu interwały wyszły bardzo ładnie - 2x6x400m po 3:55/km a wyszły po 3:49/km. W czwartek tempówka - też fajnie wyszła. Piątek - odpoczynek. Sobota z rana - 29km. Miało być TM+19'/km czyli 5:03/km a wyszło trochę szybciej 5:00/km. Co najlepsze ostatni km był w 4:43 a po biegu nie byłem wypruty. To świetnie świadczy ale poczekajmy na te 32-ki, już za tydzień będzie trzecia z pięciu które mam w moim planie treningowym. W niedzielę zrobiłem pierwszy rowerek, w poniedziałek bieg spokojny a we wtorek wreszcie udało się wyskoczyć na basen, wieczorem drugi rowerek i rzutem na taśmę zrealizować plan w 100%.

BiegPlanRealizacja
Inter-
wały
2x(6x400m odp.90") odp. 2'13.02.2013 -interwały po odśnieżonym odcinku chodnika wzdłuż Puławskiej, wyszły lepiej niż plan
Tempo3km sp. 5km KT (4:16/km)
1,5km sp.
14.02.2013 - wyszło 10km a tempo zgodnie z planem
Długi29km TM+19"
(5:03/km)
16.02.2013 - 2:25:11, 5:00/km, tętno 156, bardzo udany trening bo czułem że mam jeszcze siłę
Bieg
dodat-
kowy
11,39km18.02.2013 - bieg spokojny. -2 stopnie ale biegło się bardzo przyjemnie, wyszło średnio 5:16/km

TreningPlanRealizacja
Rower10' sp. 6x(2' tr. 3' sp.) 10' sp.19.02.2013 -50' 26,04km, rowerek pokazał 740kal
Rower20' sp. 10' śr. 10' sp.17.02.2013 - 45' 23,24km, rowerek pokazał 600kal
Basen950m19.02.2013 - zrobiłem 1000m w tym 650m kraulem, czas 32:50, basen 25m

Podsumowując - ten tydzień to rekord i pod względem dystansu: 64,16km w 4 biegach i pod względem czasu spędzonego na ćwiczeniach: 7:31:58 nie licząc ćwiczeń siłowo-stabilizujących. A było ich 4 sztuki, każdorazowo 50 brzuszków, 20 pompek i kilka "desek". Czyli krótko - jest dobrze, cel na najbliższy tydzień to nadrobić jeden dzień straty i zakończyć go w poniedziałek a nie jak od jakiegoś już czasu we wtorek.

Podobno za tydzień ma przyjść wiosna - bardzo już jej wyglądam bo wiosną biega się zupełnie inaczej. Zima ma swoje zalety ale w konfrontacji z wiosną przegrywa jeszcze w blokach startowych :)


poniedziałek, 18 lutego 2013

Magia liczb



Plany, plany, plany - niby już o tym było, ale dzisiaj z trochę innej strony. Wiem że są biegacze którzy nie robią planów swoich wyników, a część je robi ale nie chwali się nimi. Ja wolę planować swoje wyniki i nie mam nic przeciwko żeby o tym napisać na blogu. Działa to mobilizująco dla mnie, daje satysfakcję gdy się uda je zrealizować, a jak się nie uda to umożliwia potem przeanalizowanie na spokojnie kiedy i jaki plan był zrobiony i co mogło być powodem że nie wyszło.

Warto tutaj zaznaczyć coś z czego pewnie wszyscy podskórnie sobie zdają sprawę. Nasz organizm nie biega na okrągły wynik. Tytułowa magia liczb powoduje że lubimy sobie stawiać za cel wyniki które ładnie wyglądają: 4 godziny, 3,5 godziny, 3:20 i tak dalej a prawie nikt nie powie "chciałbym przebiec maraton w 3:37:26". A w czym jest gorsza ta liczba od każdej innej? Oczywiście w niczym. Stawianie sobie takich okrągłych celów może mieć niestety bardzo smutne konsekwencje gdy są to cele zbyt ambitne. Od rozczarowania i złości po nieudanej próbie aż do kontuzji czy przetrenowania. Dlatego ważne jest aby stawiać sobie realne plany.

Jak tą realność planów uzyskać? Najlepszym moim zdaniem sposobem jest skorzystanie z tzw. "kalkulatorów biegowych". Są to tabele lub programy przeliczające czas uzyskany na jednym dystansie na teoretyczny czas jaki możemy uzyskać na innych dystansach. Niestety nie ma jednego uniwersalnego sposobu przeliczania - przeliczniki te są różne i różnie się sprawdzają w rzeczywistości. Mój sposób na stawianie sobie celów jest taki że przeliczam czas z najbliższego dystansu na ten dystans który mnie interesuje a sprawdzam różne przeliczniki i wyciągam średnią ("na oko"). Zakładam też jakiś postęp ale mały, wtedy otrzymuję estymowany czas, przeliczam go na tempo i tego tempa (wg garmina) się trzymam przez 3/4 dystansu. Ostatnią ćwiartkę biegnę już tak jak się czuję - jak źle to walczę o utrzymanie tego tempa, jak dobrze to przyspieszam.

Oczywiście to tylko teoria - w praktyce czasami zaczynam za szybko, może się zdarzyć "dzień konia" albo wręcz przeciwnie - zła dyspozycja. To wszystko ma swój wpływ na ostateczny wynik.

Dobra a teraz jak te moje przemyślenia przekładają się na plany na ten rok? Plany te zrobiłem już wcześniej więc po planach będzie już kilka przemyśleń i modyfikacji - bo plany co kilka miesięcy ulegają modyfikacji - na razie na szczęście tylko w górę (a czasy w dół) bo biegam od niedawna więc postępy są jeszcze szybkie.

DystansPlanUwagi
5km19:59Bieg Wedla - było około 20:17
10km41:59Bieg Niepodległości - było 43:24
półmaraton1:29:59Półmaraton Tarczyn - 1:35:54
maraton3:19:59Maraton Warszawski - 3:39:18

5km - tutaj będzie najłatwiej bo na Biegu Wedla było już prawie tak jak plan zakłada na ten rok. Myślę że powodem jest ten mój plan treningowy z późnej jesieni pod 5km - to mnie cieszy bo nie czułem wtedy że on mi coś dał. Plan więc zakłada że na Biegu Konstytucji w tym roku zejdę poniżej 20:00 a o ile - to zależy od tłoku na trasie (i pogody, ostatnio było o ile pamiętam gorąco!).
10km - ten wynik 42:00 wynika z mojego czasu na 5km. Nie wiem czy to się uda na wiosnę (zależy którą zmianę na sztafecie Ekiden dostanę, jeżeli 10km to wtedy spróbuję a jak nie to poczekamy do Biegu Powstania Warszawskiego. Potem będą próby jesienne - Biegnij Warszawo i Bieg Niepodległości - wtedy to już muszę ten plan zrealizować.
Półmaraton - tutaj plan jest ambitny ale jest to plan na cały rok. Za półtora miesiąca będzie już Półmaraton Warszawski. Chciałbym połowę mojego planu wtedy zrealizować czyli z niecałych 96 minut zejść poniżej 93 minut a na jesieni (nie wiem gdzie, Tarczyn jest na 2 tygodnie przed Berlinem więc odpada) osiągnąć ten plan czyli poniżej 90 minut. Mam nadzieję że w Warszawie urwę więcej niż 3 minuty na wiosnę bo oczywiście te drugie 3 minuty będzie trudniej urwać niż te pierwsze.
Maraton - to najważniejszy ze wszystkich (dla mnie) dystansów. I niestety najtrudniejszy co do planowania - pewnie dlatego też i najważniejszy :) W tym roku mam dwa główne starty - Wiedeń na wiosnę i Berlin na jesieni. Moim planem na ten rok który by mnie zadowolił w 100% jest przebiegnięcie na jesieni tego dystansu poniżej 3:20. To byłby wielki sukces skoro na jesieni w Warszawie mimo wielkiego wysiłku wyszło 3:39. Pocieszam się jednak że mój staż biegowy cały czas rośnie, kilometry się sumują więc wytrzymałość rośnie a to był główny powód problemów na ostatnich 10 kilometrach. Plan jest więc taki: w Wiedniu coś pomiędzy 3:25-3:30 (jeszcze to przemyślę) a w Berlinie - 3:20.
Zrobiłem sobie zestawienie jakie są estymowane czasy maratonu według różnych kalkulatorów na podstawie mojego jesiennego półmaratonu. Wyniki są takie:

KalkulatorCzasTempo
Liczydło biegowe3:29:444:58/km
Daniels3:19:014:44/km
McMillan3:21:494:46/km
FIRST3:21:004:46/km
bieganie.pl3:20:314:45/km

A graficznie wygląda to tak:


W poziomie jest estymowany czas w maratonie a w pionie wynik z półmaratonu. Gdyby poprowadzić poziomą linię na wysokości 1:36 gdzie był mój wynik z jesieni to otrzymalibyśmy różne wyniki dla różnych kalkulatorów (takie jak w tabelce powyżej). Widać że Kancelaria Biegowa Staszewskich (liczydlobiegowe.pl) podchodzi bardzo konserwatywnie, ale nawet według tego kalkulatora 3:30 powinno być dla mnie osiągalne w Warszawie w zeszłym roku (ale zabrakło tej wytrzymałości).
Spróbuję więc w Wiedniu po pierwsze dobiec równym tempem o mety a jakie to tempo będzie - na pewno 4:58/km lub szybciej - nad szczegółami pomyślę jeszcze po Półmaratonie Warszawskim.

środa, 13 lutego 2013

7/16 Piekary Śląskie


Siedem tygodni za mną, zostało już tylko dziewięć! Za tydzień będzie półmetek więc treningi robią się coraz cięższe, ale o tym za chwilę - najpierw zgodnie z tradycją kilka słów o moim kolejnym wirtualnym noclegu. Przebyte 292 z 681km oznacza przystanek w Piekarach Śląskich. I warto tu zaznaczyć że w 1683 roku już ktoś robił sobie tutaj przystanek po drodze do Wiednia: Jan III Sobieski jadąc z odsieczą wiedeńską :) zatrzymał się pomodlić przed obrazem Matki Boskiej Piekarskiej. Piekary słyną w sumie z dwóch rzeczy - kultu Maryjnego i przemysłu (kopalnie i huty). Z ciekawych do zobaczenia rzeczy myślę są: bazylika, kalwaria i pięć starych kościołów z okresu rozkwitu miasta (początek XX wieku), stare kopalnie zamienione w zabytki przemysłu i zachowane stare zabudowania z końca XVIII wieku. Jeśli ktoś lubi militarne klimaty to są tu bunkry Obszaru Warownego "Śląsk".

Bazylika

Jeden z zachowanych bunkrów

Wracając do biegania: tydzień rozpoczął się z dwudniowym poślizgiem i niestety z takim samym się zakończył. Z drugiej strony nie ma co narzekać - przez 4 z tych siedmiu dni mieliśmy gości co nie ułatwia treningów więc jestem zadowolony że zmieściłem wszystkie zaplanowane treningi. W środę basen, czwartek - tempówka, piątek - bieg dodatkowy, spokojny i trochę ćwiczeń, sobota - Bieg Wedla zastępujący interwały, niedziela - rowerek i ćwiczenia, poniedziałek - bieg długi, wtorek - rowerek i ćwiczenia.
Wypada się usprawiedliwić czemu zastąpiłem interwały wyścigiem: przeczytałem o tym u Danielsa że tak proponował jakiemuś trenerowi który miał problem z tym że jego podopieczni - uczniowie musieli startować w środę i chyba sobotę w wyścigach. Doradził mu traktowanie tych środowych treningów jako sesji interwałowej, w czwartek był kolejny trening a piątek odpoczynek przez sobotnim wyścigiem. Skoro pobiegłem ten Bieg Wedla w tempie 4:04/km a dystans był 5,44km to myślę że to dobrze pasuje do tego co było zaplanowane jako sesja interwałowa: 6x800m (czyli 4,8km) w tempie 4:00/km.


BiegPlanRealizacja
Inter-
wały
6x800m odp.90'9.02.2013 - Bieg Wedla
Tempo1,5km sp. 10km DT (4:36/km)
1,5km sp.
7.02.2013 - ładnie wyszło, zgodnie z planem
Długi21km TM+9"
(4:53/km)
11.02.2013 - oj nie chciało się wyjść, zimno i ciemno ale bieg wyszedł pięknie, średnie tętno 162
Bieg
dodat-
kowy
11,3km8.02.2013 - fajnie bo za dnia (urlop miałem). Tętno tylko 153 - bo było spokojnie 5:20/km

TreningPlanRealizacja
Rower10' sp. 20' śr.
5' sp. 10' śr. 5' sp.
10.02.2013 - 50' 26,22km, rowerek pokazał 811kcal.
Rower40' sp.12.02.2013 - 40' 22,66km, rowerek pokazał 675 kcal.
Basen950m6.02.2013 - zrobiłem 1000m, czas 32:50, basen 25m

Znowu trochę wydłużyłem kraula w stosunku do pleców - było 600/400m. Prędkość jest nadal niska i raczej tego nie poprawię na razie. Nie mam czasu ani ochoty na zajęcia z trenerem a triathlon nie jest moim najważniejszym celem. Męczę się więc więcej na basenie niż inni ale w sumie... o to przecież chodzi :)
Podsumowanie tygodnia w kilometrach nie wygląda tak dobrze jak dwóch poprzednich - dystans spadł z około 60 do 50,76km a łączny czas ćwiczeń z około 7 godzin do 6:10:25. Nie przejmuję się tym bo czuję w nogach że ten tydzień był bardzo udany. Szczególnie tutaj zaważył ten ostatni bieg - długi, wczoraj wieczorem zrobione 21km po 4:51/km a tętno nie było jakieś bardzo wysokie - średnio 158 - to cieszy.

Plan na następny tydzień - urwać jeden dzień i zakończyć go w poniedziałek a nie we wtorek jak poprzednie. Po drugie - zrobić jak najlepiej długi bieg (będzie aż 29km w tempie maratońskim plus 19sek/km). Za tydzień będzie już ostatni nocleg w Polsce, potem zaczynamy turystykę zagraniczną :)



sobota, 9 lutego 2013

Bieg Wedla


Biegliśmy dzisiaj w Biegu Wedla. Pogoda była w sumie dobra dla biegania dla dorosłych, dla dzieci było trochę gorzej bo temperatura była ujemna. Rano -5, potem trochę się podniosła. Zajechaliśmy do Parku Skaryszewskiego, odebraliśmy pakiety startowe (czytaj: numer startowy i cztery agrafki :) ) i byliśmy gotowi. 

W oczekiwaniu na start

Pierwszy był bieg na 1,85km. Mój chrześniak wypadł znakomicie - nie policzyliśmy dokładnie ale był mniej więcej siódmy (biegło kilkadziesiąt osób). Mógł nawet trochę szybciej dobiec ale zmylił go dobieg do mety... ale i tak było naprawdę super, bo nie trenuje biegów a wyprzedził sporo, sporo biegaczy!


Potem była nasza kolej - Małgosia poszła na start!


Dobiegła dzielnie, dostała medal, zestaw słodyczy Wedla, gorącą pitną czekoladę no i dyplom. 
Biegło jej się ciężko z powodu temperatury ale radość na mecie była jak widać duża:


Na koniec przyszła kolej na mnie. Niestety nie mam żadnych zdjęć na razie (czekam aż pojawią się jakieś galerie) więc musi wystarczyć opis słowny. Na starcie stanąłem w drugiej linii (obok mnie stał Grzesiek z Blogaczy). Zastanawiałem się jak zwykle czy nie za bardzo z przodu stanąłem ale okazało się potem ,że mogłem jeszcze do przodu się przesunąć :) Po chwili ruszyliśmy. Trasa była biała z wysypanym trochę piaskiem żeby się nie ślizgać. Poza tym dość mocny mróz w nocy zmienił wodę w lód, na szczęście nie śliski tylko taki o ostrych krawędziach. Wziąłem na bieg Asicsy Gel DS-SkySpeed 2 i zdały egzamin bardzo dobrze. Momentami można było biec prawą stroną ścieżki gdzie było trochę gołego asfaltu ale bardzo mało było takich miejsc. 
Od początku biegłem dość równym tempem - zdziwiło mnie to bo zwykle zaczynam za szybko. Tutaj biegłem około 4min/km. Moje interwały zwykle robię takim tempem. Im krótszy tym szybciej, takie 1200m robię po 4:04/km i takim tempem chciałem biec. Dało by mi to poprawienie mojego aktualnego wyniku na 5km z testu na Agrykoli kiedy miałem 20:43 czyli około 4:08/km. Pierwszy kilometr: 4:01 - trochę się bałem że przesadziłem z tempem ale czułem że powinienem wytrzymać tempo około 4:04/km. Po pierwszym kółku (około 1,7km) pan z obsługi krzyknął do mnie że jestem ósmy. Po wybiegnięciu z tłoku startowego stawka się rozciągnęła i nie bardzo się cokolwiek zmieniało. Udało mi się na tym pierwszym kółku wyprzedzić tylko jednego a może dwóch biegaczy. Drugi kilometr 4:03, biegnę cały czas za dwoma biegaczami - jeden z wojskowego klubu Cytadela a drugi w niebiesko-czarnych ciuszkach. Biegnie mi się super, czuję że nie słabnę, trzeci kilometr w 4:05 więc zgodnie z założeniami. Niebiesko-czarny zaczyna słabnąć - doganiam go i wychodzę na siódmą pozycję. Na koniec drugiego kółka obsługa biegu mi to potwierdza (podawali pozycje wszystkim z czołówki). Czwarty kilometr tym samym tempem: 4:06, próbuję dogonić "wojskowego". Niestety on nieźle przycisnął i dystans raz się zwiększa raz zmniejsza ale pozostaje w granicy 10-25 metrów. Piąty kilometr 4:01,6 czyli tak szybko jak pierwszy (wolniej o pół sekundy). Niestety wojskowy wciąż przede mną. Ostatni odcinek do mety - niecałe pół kilometra już bez zmian. Wbiegam jako siódmy co mnie strasznie ucieszyło. Na mecie gratuluję mojemu wojskowemu zającowi - nieźle pobiegł :)

Podsumowując - jestem strasznie zadowolony 5,44km w 22:05. Moja córcia już drugi raz pobiegła w biegu masowym. Udało się wybrać całą rodziną z gośćmi i spędzić bardzo miło przedpołudnie. Pobiłem mój rekord na 5km (trasa bez atestu i wynik podany wg garmina ale 26 sekund różnicy to dużo - na pewno był rekord). Wg tabelek Danielsa powinienem z takim czasem przebiec maraton w Wiedniu w 3:14 (che che, dobry żart). Bardzo mi się podoba to że zaczynam się zbliżać do magicznej dla mnie granicy 20 minut na 5km i tempa 4min/km przy coraz dłuższych biegach. Generalnie to był dobry dzień!





środa, 6 lutego 2013

Suplementować czy nie suplementować?


Do wpisu sprowokował mnie artykuł z portalu bieganie.pl o wynikach sekcji biegaczki która zmarła na ostatniej prostej Maratonu Londyńskiego (informacje podaję za tym artykułem). Otóż według koronera przyczyną śmierci był atak serca na skutek zażycia legalnego suplementu o nazwie jack3d który zawierał w sobie DMAA (1,3-dimetyloamylamina, forma metyloheksanaminy). Artykuł wspomina że ten środek został usunięty już ze składu suplementu oraz że oprócz tego zmarła dziewczyna miała arytmię serca jednak według lekarza przeprowadzającego sekcję to nie arytmia była przyczyną ataku serca a ten właśnie DMAA.

Dla mnie poza smutkiem że biegaczka zmarła nie do końca ze swojej winy to powoduje potwierdzenie moich poglądów na temat suplementacji w sporcie. Niby środek ten jest znany, produkowany przez wielką firmę, dopuszczony do obrotu w cywilizowanych krajach i jest podobno stosowany przez wiele osób (dlatego zmarła Claire mogła zakładać że jest bezpieczny) ale jednak jest to zupełnie sztuczny, chemiczny proszek który biegacz ma w siebie wrzucić żeby lepiej biegać. Do mnie to nie przemawia - wolę biegać wolniej ale zdrowiej. Przecież i tak czasy które uzyskujemy są zupełnie amatorskie, nie ma znaczenia czy dobiegniemy minutę szybciej do mety. Zresztą - nawet gdyby to miało znaczenie to czy warto ryzykować własne życie i zdrowie?

Moim zdaniem nie warto, biegam bo to moje hobby a największym zyskiem dla mnie z niego jest właśnie zdrowie. Dlatego nie biorę żadnych suplementów, nawet witamin - wolę zjeść więcej owoców ale nie łykać niczego co biegało po łączce czy też urosło na grządce.





wtorek, 5 lutego 2013

6/16 Siewierz


Kolejny ciężki tydzień treningów przed maratonem w Wiedniu za mną. Ciężko było przede wszystkim dlatego, że z racji obowiązków domowych miałem problemy ze znalezieniem czasu na bieganie. Udało się, ale za cenę skomasowania treningów i krótkiej przerwy między dwoma długimi biegami. Poprzedni (29km) wypadł mi w środę wieczorem, a długi bieg z tego tygodnia (32km) w sobotę rano. Odstęp tylko 2,5 doby - za mało i bałem się trochę żeby nie było kontuzji czy przetrenowania. Niby rozdzielając według tygodni planu treningowego to kilometraż układa się sensownie ale organizm nie patrzy na plan. Przez przesunięcie dni w zeszłym tygodniu wypadły mi tylko 3 biegi ale razem miały aż 73km (do tego 40km na rowerku i basen).

A jak tam moja droga na Wiedeń? Szósty z szesnastu tygodni - z podziału kilometrów wychodzi że mam ich za sobą 255 z 681 - czyli nocujemy w Siewierzu. Małe miasto, ale o bardzo długiej i ciekawej historii. Generalnie mam wrażenie że te małe polskie miasta mają zwykle bardzo długą, udokumentowaną historię a czytanie o nich w ramach mojej wirtualnej podróży jest dla mnie interesujące. Więcej można poczytać niż o takim gigancie jak Katowice! Siewierz nazwę zawdzięcza kierunkowi północnemu (kto uczył się rosyjskiego to wie że cebep czytaj sjewier to północ i tak było też w staropolskim), a najciekawsze w tym mieście wydaje mi się to, co zostało z zamku biskupów (zdjęcie u góry). Poza tym było to aż do XIX wieku niezależne księstwo. Niezależne oczywiście głównie z nazwy bo i Szwedzi je złupili i inni nasi najeźdźcy też nie zwracali uwagi na semantyczne zawiłości w nazwie księstwa :)

To teraz jak tam się biegało - miał być w poniedziałek zaległy długi bieg, który udało się dopiero w środę zrobić, ale w poniedziałek skróciłem bieg i wyszedł taki 12km po 5min/km na siłowni. Wtorek to rowerek i trochę ćwiczeń do których wreszcie powróciłem (50 brzuszków, 20 pompek, 2x deska). Środa to zaległy długi bieg, czwartek basen, piątek odpoczynek (powiedzmy bo naprawdę to bieganina w związku z przygotowaniem urodzin dla córki), sobota rano bieg długi a wieczorem wspomniana impreza, niedziela - rowerek po raz drugi, poniedziałek bieg tempowy i ćwiczenia, wtorek interwały i ćwiczenia.

BiegPlanRealizacja
Inter-
wały
2x1200m odp. 2'
4x800m odp 2'
5.02.2013 - na stadionie, było trudno ale udało się mimo że przymrozek chwytał i bieżnia była trochę śliska
Tempo1,5km sp. 8km ŚT (4:26/km)
1,5km sp.
4.02.2013 - na dworze wiatr i deszcz ze śniegiem - wymiękłem i bieg zaliczyłem na siłowni
Długi32km TM+28"
(5:12/km)
2.02.2013 - deszcz nawet momentami zdrowo padał, wyszło 5:15/km ale w tych warunkach było bardzo dobrze!
Bieg
dodat-
kowy
12km28.01.2013 - na siłowni - skrócona nieudana próba długiego biegu

TreningPlanRealizacja
Rower10' sp. 15' śr.
5' sp. 10' śr. 5' sp.
29.01.2013 - 45' 29km, rowerek pokazał 702kcal.
Rower40' sp.3.02.2013 - 40' 21,1km, rowerek pokazał 461kcal.
Basen950m31.01.2013 - zrobiłem 1000m, czas 32:40, basen 25m

Na basenie zacząłem wydłużać ilość kraula względem pleców - na razie z 500/500 przeszedłem do 550/450. Gdy zaczynałem chodzić na basen to nie miałem na to siły - pływam strasznie słabo technicznie i bardzo szybko się męczę. Teraz mam wrażenie że co prawda technika się nie poprawia ale wydolnościowo daję radę dłużej machać rękami :) Podsumowując: 66,06km biegu w 4:33:53 a razem ćwiczenia zajęły 6:31:33.

W tym tygodniu będzie specjalny start - Bieg Wedla. Liczę na rodzinną imprezę, oby pogoda pozwoliła żeby moja (już, dopiero co) 5-letnia pociecha wystartowała razem ze mną :) Razem z jej dwoma kuzynami mamy zamiar tam zrobić zawirowanie w samej czołówce biegu ;)


ADs