Znowu się powymądrzam, z góry przepraszam. Tym razem: jak biegam interwały. I nie chodzi o krótką odpowiedź "szybko" :) a bardziej o to jak od strony technicznej to wygląda. Wypadałoby zacząć od tego co to jest interwał, ale myślę że w epoce internetu nie ma sensu.
W moich treningach interwały występują jeden raz w tygodniu, zwykle w ten sam dzień tygodnia - wtorek. Są to treningi które lubię - są krótkie ale intensywne. Zmienne tempo nie pozwala się nudzić a wymagane tempo jest wymagające więc stanowi to pewnego rodzaju wyzwanie. Na co zwracam uwagę przy interwałach:
- przygotowanie do treningu
- rozgrzewka
- trening właściwy
- schłodzenie
- regeneracja
Ad. 2. Rozgrzewkę zgapiłem z książki "Run Less Run Faster", ale ostatnio widziałem prawie identyczną polecaną w zupełnie innym źródle. Domyślam się więc że jest to coś standardowego. Zaczynam od biegu spokojnego pod koniec którego wykonuję trzy rodzaje ćwiczeń: bieg z wysokim unoszeniem kolan (skipA), bieg z uderzaniem piętami o pośladki (skip C) i przebieżki. Każde z ćwiczeń wykonuję przez 50-100m, powtarzam każde kilkukrotnie. Razem rozgrzewka zajmuje w zależności od tego ile mam czasu od 10 do 20 minut. Ważne jest (podobno) aby wykonywać te ćwiczenia prawidłowo: skip A - kolana podnosić wysoko czyli tak aby udo z tułowiem tworzyło kąt prosty. Bieg nie ma być szybki - celem jest jak najwyższe podnoszenie kolan w szybkim tempie. Kadencja więc powinna być wysoka. Skip C - podobnie: wysoka kadencja, prędkość niska. Przebieżki to przyspieszenia do prędkości którą będziemy biegać interwały. Skipy mają na celu zadbanie o aparat ruchowy - pobudzenie mięśni nie pracujących przy biegu spokojnym. Przebieżki mają lepiej ukrwić mięśnie nóg. Ćwiczenia te robimy na sam koniec rozgrzewki (zaczynamy od biegu spokojnego a ćwiczenia na końcu). Szczególnie jeśli jest bardzo zimno jak teraz to ważne aby mięśnie nie wystygły po rozgrzewce.
Ad. 3. Wiadomo - biegniemy. Tylko nie "ile fabryka dała" bo nie sztuką jest pobiec pierwszy interwał, nawet sporo szybciej niż plan. Sztuką jest pobiec wszystkie interwały według planu :) Taki więc ma być nasz cel - prawidłowo rozłożyć siły. Zaręczam że jeśli plan jest dobrze ułożony to sił starczy na styk. No chyba że mamy "dzień konia" i zostanie tych sił, to zawsze można dodać od siebie jeszcze jeden interwał!
Ad. 4. U mnie schłodzenie to żadna filozofia - po prostu bieg spokojny przez 10 minut.
Ad. 5. Też żadna filozofia, po prostu rozciąganie, izotonik, jakaś mała przegryzka z białkiem i węglowodanami (np. kanapka z wędliną albo kawałkiem mięsa). Potem odpoczynek i napawanie się udanym treningiem :)
A teraz wieści z placu bitwy pod tytułem "wszystkie drogi prowadzą do Rzymu". Siódmy tydzień treningów był pierwszym prawdziwie zimowym. Dało mi się to we znaki o tyle że dwa razy zamieniłem miejscami treningi: interwały z biegiem długim. A wyszło to tak:
Niedziela 12.01.2014
Trening zamieniony więc w niedzielę zamiast we wtorek. Pogoda zła ale interwały się udały: 6x800m @3:45/km przerwy 90 sekund. Dobrze że mamy ten stadion w Nowej Iwicznej to jest gdzie te interwały biegać. Choć już następnego dnia tak zamroziło bieżnię że do tej pory jest nieużywalna.
Razem 10km z ogonkiem.
Czwartek 16.01.2014
Bieg progowy w planie - 10km DT (4:35/km). Pogoda dalej zła, ja na granicy przeziębienia, więc nie ryzykowałem i poszedłem na siłownię. Wyszło 12km w tym te 10km szybciej. Najciekawsze było to że tętno mocno mi urosło - do 182 na koniec szybszego odcinka. Jak wynikło z dyskusji na mordoksiędze - to normalne bo temperatura wyższa na siłowni więc organizm musi bardziej się męczyć żeby ciepło odprowadzić (czyli wypocić).
Sobota 18.01.2014
Piękne podbiegi w Lesie Kabackim, przy Powsinie. Rozgrzewką było przebiegnięcie przez cały las, schłodzenie takie samo. a mięsko: 12 podbiegów po około 150m tempem średnio 3:45/km. Razem około 9,5km.
Wtorek 21.01.2014
Znowu kolejność zamieniona biegu długiego z interwałami. Spakowany już na siłownię dostałem motywacyjną wrzutkę od Żonki i zdecydowałem się jednak pobiegać jak człowiek - na dworze. I bardzo się cieszę bo gardło się nie pogorszyło, żadnych objawów choroby nie ma a biegło się super, choć ciężko przez wiatr i śnieg albo lód na drodze. Wyszło 21km po 4:53/km czyli zgodnie z planem.
Razem przebieg tygodnia trochę mniejszy bo bieg długi był najkrótszy w cały planie. Wyszło razem 53km.
Do Powsina, tam podbiegi i powrót i razem 9,5km? Jakimś kurde skrótem?? ;)
OdpowiedzUsuńTak, samochodowym :) Do Józefosławia czy Kierszka - główne wejście od południa w każdym razie. Potem przez całą długość lasku na północ, tam podbiegi, powrót znowu lasem i samochodem do domu :)
UsuńJak bym miał dobiec i wrócić to zamiast 10 wyszło by 24 :-O
OK, to wszystko jasne. Myślałem, że z domu biegłeś i tak mi się nie skleiło;)
Usuń"dzień konia" - podoba mi się określenie :)
OdpowiedzUsuńBędziesz brał udział w tym biegu - http://menexpertsurvivalrace.pl/przeszkody/ ?
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś. Dostałem zaproszenie, ale termin mi nie pasował.
Usuń;)
OdpowiedzUsuń