Drugi raz zawitałem u mojego biegowego kompana na organizowanym przez niego półmaratonie towarzyskim (bieg dwa lata temu
opisałem tutaj). Super impreza - nie brałem udziału nigdzie poza tym miejscem w takim rodzaju imprezy. Całkowicie własnymi siłami zorganizowana, biorą udział biegowi znajomi (z Klubu Biegacza Turek i zaprzyjaźnionych). Forma się nie zmieniła: start z rynku w Turku, honorowa runda dookoła rynku i wybiegamy przez okoliczne pola i lasy do Poroża. Dlaczego akurat taki start i meta? Bo Wielki Organizator mieszka przy Turku a w Porożu ma hacjendę gdzie po biegu odbywa się feta :) a dokładnie: ognisko z pieczeniem kiełbasek, jest chleb ze smalcem i ogórkami itp, a biegacze przynoszą ciasta. Do picia naotmiast jest woda i nie tylko ;)
Biegło się super. Obawiałem się że grupa się porwie, są tam biegacze co biegają maratony poniżej trzech godzin (z zapasem i wcale nie tak mało ich jest) a oprócz tego osoby które w dwóch godzinach w półmaratonie nie zmieszczą się. Udało się jednak tak zorganizować ten bieg, że nie było takiego problemu. Biegliśmy razem tempem bardzo spokojnym (trochę powyżej 6 min/km) a dwa razy po drodze (ok. 7km i 14 km) były postoje. Na postojach z samochodu "technicznego" można było się napić, zjeść kawałek banana i chwilkę odpocząć. W ten sposób grupa się nam nie porwała.
Ja miałem w planie biegowym dłuższy bieg, więc na postojach biegałem a pod koniec zrobiłem 3km szybko (około 4:10/km) i dogoniłem potem resztę. Zmęczyłem się więc porządnie i nadrobiłem trochę kilometrów - razem 25,5.
Wielkie podziękowania dla Zbyszka za organizację (to naprawdę dużo roboty i nawet mimo wpisowego to jednak praca charytatywna i nawet się do tego dokłada). No ale satysfakcja ogromna i miło było patrzeć jaką mu to przyjemność sprawiło że impreza się naprawdę udała. A było niebezpiecznie - rano lało, wiało i było bardzo nieprzyjemnie. Baliśmy się że się ludzie wykruszą, ale na szczęście przyszli - na starcie było niezbyt z pogodą, jednak zaraz potem się poprawiło i sam bieg był już w fajnych warunkach. Szkoda że nie po śniegu tylko, jak dwa lata temu.
Biegło się wesoło, pogadałem z dużą ilością biegaczy, trochę się zmęczyłem podbiegając szybsze odcinki, no a potem... impreza! Zjedliśmy, zapakowaliśmy się z moją średnią córą do samochodu i wróciliśmy do domu.
Wielkie podziękowania dla Zbyszka i Eli - którzy zorganizowali już kolejny raz ten bieg. Co roku frekwencja rośnie, tym razem zapisało się 100 osób! Nie wiem co będzie za rok - trzeba będzie zrobić dwa ogniska na mecie ;)
Na koniec parę zdjęć.
Medal
Przez pola i lasy (i kretowiska ;) )
Na mecie
Organizatorzy :)