Wychodzimy sobie z Żoną na poranny bieg spokojny do parku, a tutaj jakieś zgrupowanie biegaczy się tworzy i wszyscy idą w jednym kierunku. Co prawda jesteśmy w Anglii, tuż przed 9:00 rano i jesteśmy w parku, ale jest poniedziałek - więc nie spodziewałem się że będzie tutaj Park Run. A jednak okazało się że tak - jest przecież pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia i z tej okazji odbywa się taki specjalny Park Run! No to szybka decyzja - ja pobiegnę. Mam w nogach 1,5km dobiegu do parku plus kilometr po parku na miejsce startu i już nie mam czasu na nic więcej bo zaraz start. Dopytałem lokalsa o to jaki to bieg (od niego się dowiedziałem tych szczegółów o których napisałem wcześniej), odśpiewali jakąś piosenkę świąteczną na temat Park Run i po chwili pogadanki poszliśmy na start. Frekwencja była spora - prawie 300 biegaczy i biegaczek, ja chciałem pobiec na 20 minut więc ustawiłem się na przodzie.
Po chwili ruszyliśmy - trasa to trzy pętle po parku Canons Park. Pogoda była niezbyt świąteczna - tak na oko dwanaście stopni i z powodu wcześniejszych deszczy miejscami było sporo błota i kałuże na całą szerokość trasy. Część zawodników biegła środkiem - niezłe fontanny się robiły, część (w tym ja) próbowała omijać bokiem, niestety błoto było tak śliskie że trzeba było uważać żeby się nie wywrócić i trochę traciłem równowagę w tych miejscach. Pierwsza połowa trasy była po alejce w części parku gdzie była trawa, a druga połowa okrążenia wśród drzew, po podłożu mocno gruntowym i pod górkę. Siłą rzeczy tam tempo spadało, w pierwszej połowie okrążenia udawało się biec poniżej 4:00/km, ale przez to błoto, kałuże, grunt i podbieg tempo spadło w drugiej połowie okrążenia. Było ich w sumie trzy, każde po niecałe 1,7km. Po starcie byłem gdzieś około chyba 14 miejsca, ale nie utrzymałem tego tempa poniżej 4min/km i kilka osób mnie niestety wyprzedziło.
Karolina mi dopingowała na dwóch okrążeniach - po biegu mieliśmy się na mecie spotkać. Wpadłem w końcu na metę z czasem 21:15, co nie było tak złe. W końcu to było z marszu, bez rozgrzewki, z treningu i wszystkie te dodatkowe utrudnienia o których wcześniej pisałem trzeba wziąć pod uwagę.
Wynik dał mi 17 miejsce na 291 biegaczy. Był tylko jeden problem - nie spodziewałem się tego biegu a w Park Run konieczny jest kod paskowy żeby być sklasyfikowanym. Ja ten kod paskowy mam zawsze w portfelu, ale portfel został w domu - 2,5km od miejsca startu. Pogadałem na mecie, pobiegłem szybko do domu (najpierw musiałem Żonkę odnaleźć - zrobiłem prawie całe, czwarte już kółko żeby ją dorwać) i jak dobiegliśmy do domu to szybko wziąłem kod paskowy i biegiem wróciłem na miejsce startu. Zdążyłem jeszcze przed zamknięciem linii mety :) Dzięki temu zostałem sklasyfikowany:
Fajny początek tych Świąt Bożego Narodzenia. A co lepsze - mam zamiar jeszcze dwa razy tam zawitać, bo w sobotę jest standardowy Park Run a potem we wtorek edycja noworoczna :) !
Korzystając z wyprzedaży kupiłem sobie tutaj Asicsy Gel Pulse 13 - za jakieś 42 funty czuli 210 złotych, lubię buty w takich cenach. Ale szkoda mi będzie tych butów na te dwie edycje Park Run, tak jest takie błoto że nic by nie zostało z czystości tej białej pianki na podeszwie.