No to już piąty tydzień i muszę przyznać że dobrze idzie! Co prawda zaczyna wyglądać na to, że biegów masowych typu maraton na wiosnę nie będzie jednak, ale trenowanie idzie tak jak by miały być :) Leżę z bolącymi trochę jeszcze nogami po biegu długim i nastrój poprawia mi to, że wyszło ładnie a w dodatku było po prostu pięknie dzisiaj. Nie mam zdjęcia siebie w śniegu więc muszę się posiłkować zdjęciem dzieci - żeby pokazać w jakich fajnych warunkach się ostatnio biega.
No to szybko co i jak było w tym tygodniu:
Poniedziałek - odpoczynek
Wtorek - próbowałem zrobić interwały, ale po pół kilometra odpuściłem - za bardzo czułem jeszcze w nogach niedzielne 32km. Zrobiłem więc spokojne 8km
Środa - no to interwały już musiały być :) 3x1600m na przerwach 400m. I tutja ciekawostka: czas interwały miał być 6:17 czyli 3:55/km a ja nie wiedzieć czemu pomyliłem się przy obliczeniach i myślałem że muszę biec 3:45/km i dopiero po pierwszym interwale zorientowałem się że biegnę dobrze (a nie że nie dałem rady :) ). Wyszło w sumie dobrze i wygląda że powoli poprawiam się - bo identyczne interwały w pierwszym tygodniu przyszły mi trudniej, a teraz było gorsze podłoże przez śnieg i breję
Czwartek - spokojne 8,5km
Piątek - tempo czyli 5km po 4:12/km i wyszło wg założeń. Trening jest nie taki łatwy, ale nie obciąża też skrajnie - to dobrze, bo za dwa dni ma być długi i niezbyt wolny bieg. Razem 10,5km
Sobota - spokojne 10,2km
Niedziela - no i gwóźdź programu: 29km w tempie maratońskim +28sek/km. Liczę sobie że spełnieniem marzeń byłoby pobiegnięcie 3:05 na wiosnę (oj nie wiem czy się uda) a to oznacza tempo 4:23/km. Dodając 28 sekund wychodzi 4:51/km. Ustawiłem wirtualnego partnera na 4:50/km i pobiegłem. Najpierw przez pola na północ, potem przez Puławską do Lasu Kabackiego i tam prawie całe kółko dookoła lasu i powrót do domu. Wyszło w sumie prawie 30km (29,8km) a tempo 4:59/km jest naprawdę super biorąc pod uwagę warunki - kopny śnieg, na odcinkach (krótkich) po chodnikach zdarzała się breja typu śnieg z błotem. Ale najciężej było w lesie bo biegałem w dużej części mało uczęszczanymi ścieżkami, a tam utrzymanie tempa kosztowało dużo więcej wysiłku niż na asfalcie. Więc myślę że ten trening było odpowiednikiem szybszego niż 4:51/km tempa przy biegu po asfalcie albo chodniku.
Dobra, ale gdzie ten test na 5km zapyta uważny czytelnik. No nie było i na razie nie planuję. Tempo interwałów i tempówek jest teraz dobrane odpowiednio - tak to czuję po sobie. Tempa biegów długich sam sobie podkręcam i na razie nie przesadzam - mimo że są one szysze od planu to daję radę.
No wszystko wygląda dość ładnie, oby tylko do kwietnia poluzowano te obostrzenia... myślę że szanse na to są coraz mniejsze, ale jak będzie się termin zbliżał to zacznę się nerwowo rozglądać za imprezami które się jednak na serio odbędą.