sobota, 28 lipca 2018

Bieg Powstania Warszawskiego

 
Trochę się mi zapomniało opisać ten bieg, ale trzeba przecież coś napisać. A więc chociaż tak krótko: zupełnie nie poszło :). Pierwsze 5km według planu - pilnowałem żeby nie było za szybko, więc nie schodziłem poniżej planowanego średniego tempa. Chciałem złamać 39 minut czyli 3:54/km. Pierwsza piątka była dobrze bo wg garmina wyszło 19:30. Troszkę więcej dystansu mi zegarek zaliczał, więc realnie było troszkę więcej czasu na połowie dystansu. Ale potem zupełnie opadłem z sił i wyszło 40:55. Widać jak bardzo opadłem z sił - musiałem się mocno starać żeby się w tych 41 minutach zmieścić!
Widzę dwa powody:
temperatura - była strasznie upalnie, nawet podczas powrotu do domu było chyba 27 stopni, a bieg po asfalcie...
bieg był z treningu - powinienem był nie biegać poprzedniego dnia, no i generalnie ten tydzień to było prawie 80km...
Głównie powodem był jednak upał - to moja pięta achillesowa, może jak bym był chudszy to bym lepiej się przed nim bronił :)

wtorek, 10 lipca 2018

Półmaraton Kristianopel


W week-end wyskoczyliśmy na półmaraton do Szwecji. Wybrałem malutką imprezę (internet to świetna rzecz), okazało się że z Okęcia można tanio polecieć do Malmo Wizz-air'em - więc dużo nie myśląc wykorzystaliśmy że starsze córki na koloniach i polecieliśmy na półmaraton do Kristianopel. 
Impreza robiona jest przez lokalny klub biegaczy: Team Blekinge (to chyba nazwa tego rejonu Szwecji). Bardzo fajna zresztą impreza: był maraton, półmaraton, dycha, piątka i biegi dzieci. W sumie nie taka mała, chociaż w biegach brało udział zwykle po kilkadziesiąt osób tylko.


Dojazd z Malmo do Karlskrony gdzie nocowaliśmy zajmuje około dwóch godzin. Drogi w Szwecji nie są zbyt okazałe - to znaczy w dobrym stanie, ale nie da się szybko jechać. Autostrada z tego co widziałem to ograniczenie do 110km/h i co najdziwniejsze - duża część autostrady jest jednopasmowa (!) nie wiem czy to w ogóle kwalifikuje się do autostrady. Może z drugiej strony jest mniej wypadków, w sumie przy prędkości 0km/h dochodzimy do pełnego bezpieczeństwa na drogach ;)


Wracając do imprezy - tego dnia (ale po południu - o 16:00) Szwecja grała na mundialu z Anglią. Pewnie z tego powodu troszkę mniej osób przyszło, poza tym było bardzo gorąco tego dnia. Ja byłem w nastroju bojowym - po życiówce na 5km (18:38) wychodziło mi że powinienem być w stanie pobiec w granicach mojej życiówki półmartońskiej (1:24:59). Zrobiłem rozgrzewkę 2km i już byłem cały dosłownie mokry - tak było gorąco. Poszedłem szybko na start i ruszyliśmy.

Na początku jak zwykle starałem się nie wyrywać do przodu - chciałem biec 4:01-4:02/km. Oczywiście aż tak dokładnie się nie da, ale taki był cel (mniej-więcej). I nawet udało się nie przesadzić z tempem na początku! To już wielki sukces, zawsze za szybko startowałem. A tutaj proszę - pierwszy km 4:01 :) Cały bieg nie był za mocno obsadzony - chyba w sumie około 60 osób biegło. Uformowała się od razu grupka a właściwie kilka grupek. Udało mi się przeliczyć tych przede mną - biegłem na 10-tej pozycji. Starałem się trzymać tempo i nie wyrywać. Biegłem tym tempem - kilometry wychodziły po 4:03, 4:04, 4:01, 4:00, 4:01 - super zgodnie z planem. W dodatku inni zawodnicy powoli zostawali w tyle. Wyprzedzałem ich po jednym, po dwóch i w końcu byłem na 6-tej pozycji. Ten przede mną nie chciał dać się wyprzedzić, skubany :)
Biegliśmy więc tak, ale po kilku kilometrach udało mi się go wyprzedzić (bez przyspieszania), ale nie zostawał w tyle.
Tym tempem fajnym przebiegłem niestety tylko 8km. Dziewiąty to już 4:08, dziesiąty 4:07. Pierwsza dycha wyszła więc w 40:33. Tempo byłoby na 1:25:33 - całkiem fajny wynik. Niestety jak widać tempo już spadało. Było tak gorąco że nie dawałem rady. Poza tym nie wziąłem ze sobą żelu na bieg! No i ostatni powód to niewyspanie - skumulowało mi się z powodu dodatkowej pracy... z tego powodu zacząłem ostro odpadać i kilometry 8-15 były słabe - około 4:12 średnio. Natomiast potem do 18-tego było tragicznie - doszło do 4:38 i wtedy się obudziłem i 19,20,21 już przyspieszałem: 4:33, 4:26, 4:14. Przy takim strasznym zwolnieniu tempa spodziewałem się że spadnę z mojej piątej pozycji znowu na dziesiątą, ale tutaj zdziwienie - nikt mnie nie wyprzedził! Tylko ten szósty twardziel mnie dogonił najpierw, na ostatniej prostej wyprzedził, potem ja spiąłem poślady i jego wyprzedziłem a wtedy na ostatnich kilkudziesięciu metrach on sprintował i wpadliśmy równo na metę :) W wynikach jesteśmy ex-aequo na piątym miejscu (ale netto mam o sekundę lepsze!). Super to był finisz! Chociaż czas na mecie nie napawa optymizmem:

1:29:00


Ogólnie bardzo fajnie było - gdyby tylko ta Szwecja tak strasznie droga nie była to by było jeszcze fajniej ;) ale polecam na wycieczkę - krajobrazy piękne - czułem się jak w domu bo u mnie w rodzimych Kaszubach krajobrazy wyglądają tak samo - lasy, łąki, pola uprawne. Chociaż widać różnicę w gęstości zaludnienia (u nich 22 osoby na km^2 a u nas 122...). 

Fajnie było, tylko żeby to sportowo lepiej wyszło :) Standardowo trzeba zrobić analizę co nie poszło, myślę że powody wg ważności były takie:
  1. temperatura
  2. brak regeneracji (niewyspanie chroniczne)
  3. brak żelu 
  4. więcej uporu i determinacji bo można było coś uratować jeszcze
Na pogodę wpływu nie miałem, ale dwie pozostałe rzeczy to już kompletnie moja wina. Trzeba więc opracować pla naprawczy, a więc będzie teraz tak:
  • regeneracja: spanie minimum 7, najlepiej 7,5 godzin na dobę!
  • przygotowanie się porządne logistycznie do startów następnych
  • więcej walki podczas biegu
Na szczęście mamy jeszcze szansę na poprawę w tym roku. Jak zwykle chciałbym choć trochę się poprawić na czterech podstawowych dystansach. Piątka mi się już porządnie udała w tym roku, dycha będzie za niecałe trzy tygodnie! Bieg Powstania Warszawskiego oczywiście. Potem półmaraton w Kopenhadze i tam muszę poprawić tą życiówkę! No i punkt główny sezonu: maraton w Chicago :)
Cele są światłe, to teraz tylko biegać trzeba :)











czwartek, 5 lipca 2018

Plany na śród-sezon


Wakacje wakacjami, ale u mnie sporo teraz będzie się działo. I nie chodzi o to że w wakacje będzie więcej czasu na bieganie, tylko trochę tych startów mi się nazbierało. Do tej pory w tym roku szło mi słabo, ale ostatnio widać światełko w tunelu: udało się wreszcie zrobić jakąś życiówkę! 18:38 na 5km (właściwie na 5000m) robi ciągle na mnie wrażenie. To teraz nie ma co - trzeba iść za ciosem i spróbować resztę dystansów. Więc plan jest taki:
  • 7.07.2018 półmaraton w Szwecji - Kristianopel
  • 28.07.2018 Bieg Powstania Warszawskiego - 10km
  • 16.09.2018 półmaraton w Kopenhadze
  • 7.10.2018 maraton w Chicago
Super to wygląda - jutro lecimy do Malmo pozwiedzać kolorowe szwedzkie domki i pobiegać w bardzo miłych okolicznościach przyrody. Potem wyjazd wakacyjny na tydzień nad morze i znowu start - ale już w Warszawie na dychę w ramach uczczenia Powstania Warszawskiego. Wreszcie wypad prawie w to smao miejsce co jutro, bo do Kopenhagi (do Malmo teraz można mostem przejechać stamtąd), no a gwódź programu zostaje na koniec - czyli maraton za Wielką Wodą :) !
Cel oczywiście jest na każdy z tych trzech biegów oczywisty: mają być trzy życiówki!

ADs