niedziela, 2 maja 2021

Mila Konstytucyjna

 

Prawdziwe zawody! Lało jak z cebra od rana co prawda, ale po tej pandemii (mam nadzieję że już możemy tak mówić) nie ma co wybrzydzać - wziąłem kurtkę przeciwdeszczową i pojechałem mimo wszystko na stadion w Piasecznie. W tym roku Kondycja zorganizowała Milę Konstytucyjną właśnie tam ze względu na nadal obowiązujące ograniczenia. Akurat od dzisiaj zostały trochę rozluźnione, ale o ile wiem podwyższono tylko nieznacznie limit osób z 25 do 50 które mogą brać udział w zawodach.

Ja dwa tygodnie temu przebiegłem maraton więc ten pierwszy tydzień był regeneracyjny. Drugi tydzień natomiast też nie miałem jak mocno przycisnąć - na początku tygodnia nie mogłem wyjść pobiegać dwa razy a potem miałem szczepienie przecivko COVID-19 (w czwartek rano) więc mimo że nie miałem kompletnie żadnych objawów ubocznych to dla bezpieczeństwa po szczepieniu zrobiłem ponad dobę odpoczynku od biegania. Zrobiłem więc w czwartek rano krótki bieg spokojny, potem szczepienie i następnego dnia (w piątek) po południu poszedłem i znowu tylko na krótki bieg spokojny. W sobotę też krótko rano przed podróżą do rodziny - w sumie więc kilometraż całego tygodnia wyszedł niezwykle mały: 30km. 

Mimo to plany były światłe - pobiec coś blisko moich poprzednich wyników na milę, a te były w zakresie 5:24-5:39. Miałem tylko podejrzenia że nie będzie to za łatwe bo ostatnio trochę mi słabiej - waga troszkę wyższa, wyniki troszkę słabsze. Ustaliłem więc sobie że biegnę na samopoczucie - bez patrzenia na zegarek. Żeby pobiec 5:22 trzeba by robić kółko w 80s - tak sobie przeliczyłem i planowałem zerkać tylko na duży zegar przy mijaniu linii mety na każdym z 4 okrążeń.

Pogoda była straszna - lało, nie chciałem wyjść z samochodu żeby się rozgrzewać. W końcu się zmusiłem i na 10-15 minut przed startem poszedłem (wcześniej już odebrałem numer startowy). I nagle zdarzył się cud pogodowy - na czas biegu przestało padać i nawet miałem uczucie że jest za ciepło :) a do tej pory było 10-12 stopni więc dodając deszcz było po prostu strasznie zimno.

Stanęliśmy na starcie - nie wiem czemu ustawili osoby szybsze z tyłu, ale się przemieszaliśmy żeby było wygodniej po starcie. Dużo ceregieli nie było i ruszyliśmy. Po starcie byłem gdzieś około 4-5 miejsca, ale na końcu pierwszego wirażu miałem odczucie że biegniemy za wolno więc niedużo myśląc wyprzedziłem wszystkich :) Oczywiście okazało się że za szybko biegłem - po pierwszym kółku miałem 1:17 a powinno być 1:22 (bo 80s kółko plus końcówka 9metrów to około 2s). Na drugim kółku dalej prowadziłem - czułem się już nie tak super, ale jakoś mnie nie wyprzedzali mnie jeszcze. Z tego co pamiętam to drugie kółko było dużo wolniej - coś koło 10s aż. Na trzecim kółku pod koniec mnie wreszcie wyprzedziła trzyosobowa grupka. Było mi już ciężko, ale tempo wydaje mi się utrzymywałem bez zmian.

Wreszcie ostatnie kółko i ten mobilizujący dzwonek - chciałem nie dać się już nikomu wyprzedzić, chociaż bałem się że jak zwykle się to nie uda. Biegłem równo pół okrążenia, cały czas słyszałem tuż za sobą kogoś. Wreszcie na ostatnim wirażu postawnowiłem zacząć finisz, bałem się że nie dociągnę do mety - ścigacz był cały czas za mną. Dałem więc tyle z siebie ile mogłem i... udało się! Dobiegłem jako czwarty i co ciekawe ten ścigacz tuż za mną to Bartek z którym się widzieliśmy przed biegiem i znamy się z biegów (no i uczelni).

Cieszę się że udało mi się dobiec w takim stylu - co prawda za szybko zacząłem, ale ogólnie wynik jak na czas po pandemii jest dobry: 

5:42,60

Super było wreszcie pobiec i wrócić z medalem do kolekcji, oby to już teraz było czymś zupełnie normalnym jak jeszcze 1,5 roku temu :) !






 

1 komentarz:

ADs