niedziela, 30 maja 2021

Ultra-way Rumia 22km

Wczoraj pobiegłem za moją małżonkę bierg terenowy w Rumii. Akurat zbiegło się z wizytą u rodziny niedaleko, więc udało się załatwić kilka spraw ze jednym wyjazdem. Sportowo było bardzo fajnie, ale po kolei. Zaczęło się od piątku wieczorem gdy wpadłem do biura odebrać pakiet startowy. Ultra-way w Rumii to cały festiwal biegowy który oferuje biegi na dystansach 10, 22, 50, 100 i (!!) 160km. Ten ostatni wygląda fajnie - sporo biegnie się wzdłuż morza a potem Zatoki Gdańskiej. Ale ja spokojnie - miałem przepisany pakiet żony więc 22km. 

Plan był pobiec dość szybko - więc ubrałem sie na krótko, z wyposażenia obowiązkowego przy tak krótkim dystansie był tylko kubek albo inny pojemnik na wodę. Wziąłem więc soft-flaska i jeden żl na drogę i stanąłem na starcie. 


Trochę stanąłem za daleko z tyłu, na filmiku poniżej widać ile osób przede mną było i na początku szybko przesunąłem się na przód stawki. Znalazłem się w pierwszej dziesiątce a nawet dokładnie byłem chyba 5-6 przez pierwsze kilka kilometrów. Troszeczkę za mocno wystartowałem bo zacząłem odczuwać podbiegi. Trasa prowadziła przez Trójmiejski Park Krajobrazowy, więc było ich trochę. Okolica piękna, cicho i ładnie. Stawka biegaczy się rozciągnęła. Trasa była bardzo fajna, dobrze oznaczona - często i wyraźnie, co oczywiście nie przeszkodziło mi dwa razy z niej zboczyć :) ale raz sam się zorientowałem - tam było rozwidlenie tras 10km i 22km, a drugi raz to sam nie wiem - po prostu w drugą stronę pobiegłem i wtedy spadłem z 7 na 10 pozycję bo pociąg trzech osób mnie minął.


Na 14-15km był jedyny punkt odżywczy, złapałem tam kubek (wypiłem i oddałem bo nie wolno śmiecić :) !) i pobiegłem dalej jak kozica. Niestety zacząłem odczuwał w prawej stopie na podbiciu duży dyskomfort. Myślałem że to pęcherz ale po biegu okazało się że powstała rana - chyba to był pęcherz który pękł Próbowałem chronić to miejsce, ale stawianie stopy bardziej na zewnętrznej krawędzi jest strasznie niebezpieczne - raz prawie zwichnąlem kostkę (coś leciutko chrupnęło, ale bez dużego bólu). 

Przez tą ranę na podbiciu ciężko mi się biegło końcówkę. Nawet ucieszyło mnie ogromne podejście na 18km - bo nie dało się biec, a podczas marszu stopa nie bolała. Na górze podbiegu wyprzedziłem jednego biegacza który kompletnie odpadł i maszerował i awansowałem na 9 miejsce. Potem już zbieg - oj na zbiegach kilka razy miałem śmierć w oczach, bywało stromo asalomony które założyłem na ten bieg miały średni bieżnik. Przez to razm sunąłem jak na desce a często wyrzucało mnie na zakrętach :)

Końcówka to jakieś 1,5km w mieście - przycisnąłem i wbiegłem prawie sprintem co mi trochę pokazało że chyba mogłem jeszcze trochę wycisnąć na trasie z siebie.

Zauważyłem że najgorzej mi szło na podbiegach, praktycznie wszyscy którzy mnie wyprzedzili robili to na podbiegach - bardzo zwalniałem wtedy. Na zbiegach natomiast radziłem sobie lepiej niż inni, ale to było mniej niż te straty na podejściach - widać jednak że jak się trenuje na Mazowszu to podbiegi są piętą achillesową :)

Suma sumarum - bardzo fajny bieg i jestem zadowolony z 9 miejsca na 91 osób które ukończyły. Mój czas to 2:02:02 wg mojego zegarka, wg organizatora 3 sekundy więcej (bo startowałem z tyłu stawki). 

Jak by co to polecam ten bieg, fajna organizacja na starcie i mecie i trasa!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

ADs