wtorek, 29 listopada 2011

Szybki bieg ok 10km


Dzisiaj moja zwykła trasa niedaleko domu - około 10km (akurat dzisiaj gremlin wyliczył 9,8km). Starałem się biec równym tempem i mniej więcej to wyszło. Trochę deprymujące jest tylko to że tempo 4:45 min/km które miałem to według aplikacji Garmina jest "Slow Run" :)

niedziela, 27 listopada 2011

Wydłużanie dystansu


Kolejna wizyta w Lęborku dała mi szansę żeby spróbować wydłużyć mój maksymalny przebiegnięty za jednym razem dystans. Plan był taki aby przebiec o 2km od mojego rekordu czyli trochę ponad 21km ale tak się jakoś zapomniałem że jak się zorientowałem że trzeba wracać to mimo wybrania najkrótszej trasy wybiegałem w sumie ponad 26km. W ten week-end strasznie wiało na Pomorzu i w trakcie powrotu było to czuć. Dopóki biegałem po lesie było fajnie, temperatura w sam raz chyba rzędu +9 stopni ale kiedy wybiegłem na ulicę Gdańską... nie dość że miałem w nogach ponad 20km, było pod górkę i momentami sporo (ta ostatnia górka na wykresie powyżej w okolicach 25km - wygląda mizernie ale była gorsza od tej dużej w środku) to jednak najgorszy był mocny wiatr prosto w twarz. Tempo biegu spadło mi nawet do 8 minut na km! A średnie z całego biegu wyszło 5:50 min/km.
Próbując obiec jezioro musiałem niestety zawrócić bo zapadłem się w błoto po kostki - teraz widzę że potem od drugiej strony prawie mi się udało je obiec i zawróciłem bo zobaczyłem że droga jest zamknięta szlabanem. A gdybym pobiegł prosto to wybiegłbym prosto na Lubowidz... no trudno - następnym razem na 100% obiegnę to jezioro. Zresztą znam je dość dobrze bo często się tam kąpałem "za młodu" czyli ponad 20 lat temu.
Straty po biegu: znowu pęcherz na prawym podbiciu, otarcie pod lewą kostką od zewnętrznej strony, bolące prawe śródstopie. Z tego powodu robię wyjątkowo 2 dni przerwy zamiast jednego i dopiero we wtorek znowu wybiegnę. Pęcherz i otarcie zwalałem na złe skarpetki ale teraz są specjalne do biegania - nie wiem jak to wyeliminować. Otarcie jest słabe i nie ma rany więc to nie problem - poprawiło się ale pęcherz pojawia się zawsze przy biegach ponad 20km i to jest problemem. Natomiast bolące śródstopie to mam nadzieję jakieś niewyćwiczone mięśnie albo ścięgna. Pocieszam się że żadna kostka nie pękła bo bolałoby cały czas a tak na szczęście nie jest.

środa, 23 listopada 2011

Gremlin kontra RunKeeper

Właściwie dokładny temat powinien brzmieć: "Garmin Forerunner 305 z najnowszym oprogramowaniem kontra RunKeeper na iPhone 3GS" bo wyniki testu zależą oczywiście i od oprogramowania obu przeciwników jak i od użytego sprzętu. Możliwe że na innym telefonie wyniki wyglądałyby inaczej - na przykład najnowszy iPhone 4S odczytuje dane i z GPS i z rosyjskiego odpowiednika Glonass więc może ma dokładniejsze wyniki.
No ale mamy to co mamy więc porównanie które dzisiaj zrobiłem polegało na tym że włączyłem gremlina (bardzo podoba mi się ta ksywka którą znalazłem na blogu Bartka (przebiec maraton)) i jednocześnie RunKeepera w telefonie. Znalazłem "sposoba" na długie szukanie satelit przez gremlina - po prostu włączam go jak zaczynam się przebierać (i wystawiam za drzwi żeby sobie łapał satelity). Zanim skończę, szczególnie teraz gdy jest zimno, to już gremlin wie dokładnie gdzie jest i jest gotowy do akcji. Po skończonym biegu wersja z telefonu automatycznie wysłała się na serwer RunKeeper'a a wersję z gremlina zaimportowałem do RunKeepera - mają fajną wtyczkę do przeglądarki Firefox dzięki czemu można bezpośrednio z ekranu dodawania nowej aktywności na stronie runkeeper.com kliknąć "import from Garmin device" potem wybrać aktywność z historii gremlina i voila - mamy w kilka sekund zaimportowany bieg. Potem wersję z telefonu ustawiłem jako trasę (route) dla biegu zarejestrowanego gremlinem i uzyskałem na jednej mapie obie linie.

Wynik zobaczcie sami - wyciąłem dwa małe kawałki z mojego dzisiejszego biegu ok 10 km:
linia niebieska - wersja z telefonu
linia czerwona - wersja z gremlina

Tutaj gremlin jak po sznurku pokazuje trasę po uliczkach osiedla a telefon zapamiętywał że biegałem po domach a zakręty ścinał zakłamując nawet blisko 10m od drogi:



 Gremlin poprawnie prowadzi ślad po chodniku wzdłuż ulicy a zakręty ścina minimalnie a telefon rzuca po ładnych kilka metrów w bok a na zakrętach dużo więcej:

W sumie wynik wyszedł bardzo zbliżony - różnica to 50 metrów na 10km (0,5% różnicy) ale to dlatego że telefon ścinał ostro zakręty (skracając dystans) a jednocześnie rzucał punkty na boki (wydłużając dystans). Na prostej trasie będzie więc zawyżał długość biegu a na trasie z większą ilością zakrętów znacznie zaniży. Dodatkowo, co już zauważyłem podczas biegania po lasach, RunKeeper w telefonie potrafi zwariować i rzucić punkt o wiele kilometrów w bok.

Dzisiejszy test upewnił mnie że jednak gremlin to gremlin - do biegania rekreacyjnego i do planów treningowych dla specjalistów jest dużo lepszy.

A co do samego treningu - pobiegłem 10km w spokojnym tempie trochę ponad 5km/min. Staram się ten ostatni miesiąc przed rozpoczęciem planu treningowego popracować nad wytrzymałością. Dlatego w planach mam teraz długie wybieganie w week-end i jak wszystko pójdzie po mojej myśli to powinno się udać pobiegać przy świetle słonecznym! Mała rzecz a cieszy po ciągłym bieganiu po ciemku.

poniedziałek, 21 listopada 2011

Test Gremlina na zwykłej trasie

Dzisiaj zabrałem po raz pierwszy Gremlina na moją zwykłą trasę treningową. Wrażenia mam takie: po pierwsze długo znajduje satelity - to mi się BARDZO nie podoba. W telefonie znalezienie satelitów trwa sekundę, bardzo ale to bardzo rzadko trwa dłużej. Pocieszam się że mogę ten czas wykorzystać na jakieś rozgrzanie, wymachy ramion (ale w instrukcji piszą żeby gremlinem nie machać jak szuka satelit!), rozciąganie itp.
Wrażenia pozytywne: dokładniej moim zdaniem odczytuje położenie (ale różnica nie jest duża). Łatwiejsza obsługa - podświetlenie można włączyć i w nocy widzę wszystko co mnie interesuje odnośnie mojego biegu. Łatwiej się kontroluje tempo biegu a jak dokupię pulsometr to i tętno.
W sumie na początku się trochę podłamałem tym że nie mogę od razu ruszyć z kopyta bo ustala swoje położenie początkowe ale już po chwili od kiedy wybiegłem wiedziałem że Gremlin to jest to! Będę go zabierał ze sobą zawsze jako podstawowy sprzęt do kontroli treningu a telefon będzie tylko służył do słuchania muzyki albo radia czy też do rozmawiania w razie jakiejś sytuacji awaryjnej.

A co do samego treningu - próbowałem przebiec 7 okrążeń mojej trasy (razem ok. 10 km) i na końcu każdego odcinka robić przebieżkę długości około 450m w trakcie której biegłem trochę szybciej ale najbardziej starałem się kontrolować styl biegnięcia. No i chyba pierwszy raz mi to jakoś wyszło.

sobota, 19 listopada 2011

Kolejny bieg w Lęborku

To już zaczyna być tradycją że przy wizycie w Lęborku biegam z kolegą po okolicy. Tym razem zabrał mnie żeby pokazać nową trasę - bardzo fajna zresztą, troszkę pod górkę i prawie cały czas w lesie. Bardzo świeże powietrze, kontakt z naturą - dla mnie to coś prawie niezwykłego.
Na miejsce spotkania dobiegłem, pobiegaliśmy trochę i biegiem wróciłem więc razem wyszło prawie 13km. Za mało bo w week-endy miały być (według mojego tymczasowego planu) długie wybiegania powyżej 20km ale trudno - tego dnia wyprawialiśmy młodszej córce pierwsze urodziny więc nie mogłem wyjść na dłużej. Postaram się w następną sobotę to nadrobić.
Gremlin sprawował się bardzo dobrze. Znalazł satelity dość szybko i był bezobsługowy. Jeszcze muszę nauczyć się zgrywać z niego dane. Po raz pierwszy nie używałem aplikacji RunKeeper w telefonie. Niedługo postaram się ocenić co mi bardziej pasuje.

piątek, 18 listopada 2011

Gremlin gremlin

Takie oto cudo znalazłem na allegro po bardzo okazyjnej cenie. Pierwsza próba generalna - już zaraz w moim rodzinnym Lęborku o czym niedługo.

środa, 16 listopada 2011

Szybki bieg treningowy na 10km

Chciałem się sprawdzić jak szybko mogę przebiec 10km - ciągle ta Praska Dycha mnie męczy :) - a dodatkowo ciekawy jestem na jakie tempo maratonu mogę zacząć trenować. Nie jestem niestety pewny tego czy moja trasa ma rzeczywiście całe 10km.
Temperatura była niska - chyba nawet poniżej zera stopni ale z odpowiednim strojem biegło się bardzo fajnie nawet mimo tego że skoro chciałem się sprawdzić to biegłem szybko jak na mnie. Wynik: 4:38 min/km czyli 46:44 min na 10km! Jak dla mnie to super wynik - o całe 5 minut lepszy od tego z Praskiej Dychy.
Teoretycznie według tabeli z FIRST oznacza to że powinienem móc przebiec:
5km - w 22:20, półmaraton w 1:43:31 a maraton w 3:37:20. Co do tego 5km to myślę że mógłbym powalczyć ale te dłuższe dystanse to w takim czasie raczej bym nie dał rady bo mam za małą wytrzymałość na razie. Zastanawiam się jednak czy nie dostosować tego planu treningowego FIRST do tempa 3h 45 m... mam jeszcze na decyzję trochę ponad miesiąc - w tym czasie będę kontynuował mój obecny plan czyli biegi co drugi dzień po 10km a w week-end dłuższe wybieganie ponad 20km. Zobaczymy - widzę że takie bieganie bardzo poprawia moje wyniki, za miesiąc podejmę decyzję na jakie tempo na maratonie trenować.
Oczywiście rady i komentarze są mile widziane

wtorek, 15 listopada 2011

Plan treningowy na pierwszy maraton

Poczytałem, poczytałem i wyszperałem plan treningowy dla mnie: Metoda FIRST a dokładnie ta rozpiska. Najważniejszym powodem dla którego go wybrałem jest to że zakłada tylko 3 biegi w tygodniu (ale trzeba dodać do tego jakieś inne formy aktywności w pozostałych dniach). Dla mnie z moimi problemami czasowymi to jest najważniejsze.
Plan ma 16 tygodni czyli dla mnie początek realizacji wypadnie na 26 grudnia - akurat po Świętach zacznę sobie zrzucanie tego co się odłoży :)
Pozostają dwie kwestie do wyjaśnienia - po pierwsze na jakie tempo będę celował i tutaj można wykorzystać tabele mapujące tempo z 5km, 10km, półmaratonu i maratonu względem siebie. Żeby je ustalić spróbuję przebiec jak najszybciej 10km przed rozpoczęciem tego planu. Druga sprawa to dodatkowe ćwiczenia. Na razie zdecydowałem się na szóstkę Weidera i pompki a poza tym jak się uda to spróbuję chodzić na basen. Rower przy tej temperaturze jak dla mnie odpada.

poniedziałek, 14 listopada 2011

Bestia

Bestia była tego rozmiaru:
i dopadła mnie w trakcie dzisiejszego treningu. Słuchałem sobie muzyki przez słuchawki a w dodatku akurat zadzwonił kolega i odebrałem telefon. Wymijałem w tym czasie jakiegoś mężczyznę a tu nagle pod nogami coś zaczęło na mnie ujadać. Zrobiłem susa jak afrykańska antylopa ale to małe gówienko ani myślało dać mi spokój. Biegło za mną jakieś 20-30 metrów i próbowało ugryźć. Nawet próba wymierzenia solidnego kopniaka spełzła na niczym bo ten futrzak był za szybki. Właściciel stał spokojnie i czekał na rozwój sytuacji. Powiedziałem mu co o tym myślę a psiak po jakimś czasie zrezygnował i zawrócił. Niestety trwało to trochę bo bestia była natrętna.

Po komentarzu Krzyśka zdecydowałem się na spokojniejszy niż zwykle bieg - wyszło więc tempo 5:00 min/km i przebiegłem 10km. Temperatura była niska: +2 stopnie tylko ale ubranie mam odpowiednie i biegło się naprawdę przyjemnie.

Mam już pomysł na to jak przetrenować ostatni okres przed maratonem czyli 16 tygodni. Teraz zostało mi już tylko 152 dni! Wyliczyłem sobie że ostatnie 16 tygodni przed maratonem rozpocznie się 26 grudnia - świetna data żeby rozpocząć ostatni okres przygotowań do maratonu. Ale o dokładnych planach to napiszę jutro.

niedziela, 13 listopada 2011

Długie wybieganie

Korzystając z długiego week-endu spędzonego w domu udało mi się wcisnąć zgodnie z moim tymczasowym planem treningowym długie wybieganie. Nie było ono niestety tak długie jak planowałem (chciałem 24km) ale i tak jestem zadowolony że się udało znaleźć czas. Po drodze niestety padła mi bateria w telefonie więc czas oszacowałem z zegarka wbudowanego w pulsometr. Dystans jest raczej dobry bo wyedytowałem wpis RunKeepera i na mapie zaznaczyłem trasę.
Wyszło 20,5 km w ok. 1:47 - tempo było więc rzędu 5:13 min/km. Niestety tempo spadało - pierwsze 10km było 5:00 min/km potem od 16-go kilometra miałem problemy z utrzymaniem tempa. Będę musiał trenować jeszcze dużo wytrzymałość biegową. Boli mnie po tym biegu prawa stopa od spodu.. oby to przeszło.
Żeby nie było tak smutnie to muszę przyznać że biegło się fajnie a ten wynik pokazuje że w moim najbliższym starcie - Półmaratonie Warszawskim mogę liczyć przy obecnej formie na 1:50 a po kolejnych czterech miesiącach treningów jestem pewny że jeszcze zejdę z tego czasu!

sobota, 12 listopada 2011

Bieg Niepodległości okiem widza

 Winny jestem wytłumaczenie - czemu kibicowałem na Biegu Niepodległości a nie startowałem w biegu przełajowym w Lęborku - po prostu młodsza córa się rozchorowała i nie mogliśmy wyjechać z Warszawy. Korzystając z okazji do wciągnięcia dziecka w atmosferę biegu wziąłem starszą córkę ze sobą i pojechaliśmy kibicować. Podobało się nam obojgu - klaskaliśmy i przybijaliśmy piątki biegaczom.Staliśmy w połowie trasy więc stawka była już bardzo rozciągnięta. Z ponad 6 tysięcy zawodników najlepszy miał na mecie czas niecałe 30 minut a najgorszy 1 godzinę i 50 minut.

Zaraz przybiegną - już widać rolkarza w tle


Czołówka biegu


Peleton

piątek, 11 listopada 2011

Bardzo późny trening

Znalazłem czas na wyjście dopiero o 23:00 i miałem problemy (ale nie za duże) żeby się zmobilizować do wyjścia - temperatura +2 stopnie, po całym dniu człowiek zmęczony a w dodatku nadal nie mam za dobrej trasy do biegania ok 10 km po ciemku. Ale wszystkie problemy znikły jak tylko wyszedłem z domu - trasa się znalazła trochę improwizowana, biegło się znakomicie a temperatura była fajna bo odpowiednio się ubrałem. Nabiegałem prawie 10km ale prawie bez udziwnień typu przebieżki za to w tempie niecałe 5min/km czyli dużo szybciej niż tempo startowe z ostatniej porażki sezonu czyli Praskiej Dychy

Dystans: 9,84 km
Czas: 48:51 s
Tempo: 4:58 min/km
Tętno: 163
Temperatura: +2 stopnie

wtorek, 8 listopada 2011

Jesienny bieg po Lesie Kabackim

Dzisiaj udało mi się pobiegać za dnia - wielki to wyjątek w tygodniu bo zwykle jak wychodzę z pracy to już jest ciemno o tej porze roku. A dzisiaj podczas biegu była taka piękna pogoda:
Skorzystałem więc i przebiegłem trochę ponad 10 km - druga połowa szybciej, średnie tempo wyszło 5 min/km. Niestety nie udało się zrobić rozciągania po biegu i muszę to zmienić bo moje mięśnie i ścięgna takie zaniedbania mogą oprotestować.
Polecam bieganie po Lesie Kabackim - szczególnie gdy mimo listopada jest 14 stopni na plusie i aż miło się trochę poruszać.
W tym tygodniu jeszcze tylko jeden trening - pojutrze a w sobotę: start w Indywidualnych Biegach Przełajowych z okazji Święta Niepodległości - w Lęborku. Nazwa dłuższa niż bieg bo to tylko 5km :) ale cieszę się bardzo na ten bieg po spalonej IV Praskiej Dysze. Poza tym to już niestety ostatni mój start w tym roku a potem już tylko to co mnie najbardziej przeraża: cała zima treningów przez Maratonem Paryskim.

niedziela, 6 listopada 2011

IV Praska Dycha czyli ostatni będą pierwszymi (chociaż tylko przez chwilę)

Miałem dzisiaj zwariowany dzień - o 12 początek Praskiej Dychy więc jak o 9:30 wyszedłem z kościoła to już ok 10:30 maszerowałem z córką w wózku na spacer żeby uśpić gagatka. 11:15 - wstawiliśmy wózek do ogrodu (później się dowiedziałem że obudziła się jak ja już prawie połowę płuc wyplułem na trasie czyli o 12:30 :) ) a ja sam przebrałem się i w samochód. Dojechałem zgodnie z opisem na ulicę Międzynarodową - była 11:48 więc jak na mnie to naprawdę duuuużo przed czasem bo zawsze wszędzie wpadam na ostatnią chwilę. Pech chciał że Praska Dycha to impreza dość kameralna a ja w Parku Skaryszewskim nie bywam mimo że mieszkam w Warszawie już 16 lat.  Najpierw zaparkowałem przy jakiejś zieleni - okazało się że to ogródki działkowe. Potem już zaparkowałem dobrze - na końcu tej ulicy i gdybym tylko poszedł w lewo a nie w prawo... nabiegałem się zdrowo, już z nóg padałem a czas leciał - w końcu jacyś biegacze (ale nie z Praskiej Dychy) i ludziki z kijkami (nie wiem czemu bez nart) naprowadzili mnie na właściwy trop. Wpadłem prawie 5 minut po starcie do biura, na szczęście dostałem chip i pozwolono mi wybiec - 5:28s po starcie znalazłem się na moim starcie.
A teraz wyjaśni się podtytuł dzisiejszego wpisu. Ponieważ wszystko jest względne to czemu miałbym myśleć że jestem ostatni na trasie? Biegaliśmy w kółko prawie 6 okrążeń a mając 5,5 minuty straty do peletonu miałem też kilka przewagi nad tym peletonem który biegł drugie okrążenie :D No więc na pierwszym kółku wyprzedził mnie po jakimś czasie jeden biegacz a ja zbierałem laury. Biegnę swoim spokojnym tempem a tu ktoś krzyczy "JESTEŚ DRUGI!!!" :-D fotografowie mnie obcykali (no bo niby czołówka) i w ogóle było super. Polecam wszystkim takie spóźnienie. Niestety za chwilę wyprzedziło mnie więcej biegaczy, ja też zacząłem wyprzedzać innych i sprawa się rypła.

A teraz trochę bardziej poważniej - czas uzyskałem tragiczny: 51:41. Jak ktoś patrzył na moje treningi to wie że mój obecny rekord na 10km to 49:05 ale ostatnio na treningu na trasie ok. 10km (może troszkę krótszej) miałem 47:15. Chciałem więc dzisiaj pobiec na 47:30 ale cicho liczyłem że adrenalina z okazji imprezy masowej pozwoli mi zejść do 47:00... a tu taki słaby wynik - to uczy pokory. Jednak nie można lekceważyć podstawowych rzeczy - wypoczynku, ubioru, rozgrzewki. Tego wszystkiego zabrakło - bo powody takiego wyniku to:
1. wczorajszy trening na 10km - to było ledwie 15 godzin przed startem!
2. spóźnienie na start było związane z szybkim bieganiem po parku w celu lokalizacji startu - to było około 15 minut w ubraniu startowym z nałożonym na wierzch grubym dresem, czapką i rękawiczkami - na starcie byłem zmęczony i od razu biegłem za wolno
3. złe miałem ubranie startowe na bicie rekordu - za grubo "u góry" i było mi za gorąco
Dodatkowo jeszcze kilka drobiazgów: mam początki przeziębienia bo wczoraj znowu byłem za lekko ubrany ale mam nadzieję że to się nie rozwinie, poranny posiłek był zupełnie niebiegowy i wolę o nim nie wspominać

Reasumując - było naprawdę fajnie mimo tylu mankamentów i w sumie porażki pod względem wyniku. Bardzo lubię atmosferę startu w imprezie biegowej i samo w sobie bieganie jest bardzo przyjemne - to chyba dlatego i tak IV Praską Dychę będę bardzo miło wspominał.

Postanowiłem sobie że za rok chcę pobiec w Szybkiej Dysze - muszę się poprawić o 4 minuty na 10km (a może tylko o 2:15 o ile ten wynik z treningu jest naprawdę z 10km) i wtedy na pewno wyjadę szybciej!

Muszę jeszcze wspomnieć że niestety odnowiła mi się moja "kontuzja" czyli pęcherz na podbiciu prawej stopy. Już został przebity i zaklejony plastrem żelowym - za dwa dni biegam zgodnie z planem więc jak wykaże się rozsądkiem to się wygoi. Poza tym na lewej stopie zrobiło mi się obtarcie pod kostką na zewnętrznej stronie - dziwne to bardzo bo w tych butach przebiegłem już dużo kilometrów - ponad 100 na pewno. Myślę że to wina skarpetek - dzisiaj wieczorem byłem więc w Decathlonie i oprócz ocieplanych obcisłych spodni do biegania na jesienne i zimowe wieczory kupiłem też skarpetki do biegania które mają nie obcierać - potestujemy to zobaczymy...

Plany na ten tydzień: wtorek - 10km z jakimiś przebieżkami, czwartek - 10km na maksa, sobota - ostatni w tym roku start - 5km przełajowe w moim rodzinnym Lęborku. I tylko nie wiem gdzie tu długie wybieganie wcisnąć... może w poniedziałek wieczorem się uda.


 To ja na ostatniej prostej próbujący przygotować telefon do wyłączenia rejestracji biegu:

sobota, 5 listopada 2011

Ostatni trening przed Praską Dychą

Według planu miał być bieg wczoraj no ale dzisiaj były pierwsze urodziny mojej młodszej córy więc i plan się posypał... było dużo do zrobienia ale za to kinder-bal udał się znakomicie co zresztą w większości jest zasługą mojej połowicy a nie moją ale też pomagałem no i dlatego wczoraj zupełnie nie miałem jak pobiegać. Pobiegłem więc dzisiaj zaległy wczorajszy trening i niestety ponieważ jutro biegnę Praską Dychę to nie chciałem się sponiewierać bo chcę jutro pobić moją życiówkę. Założyłem sobie bieg w tempie ok 5min/km przy czym co siódmą minutę szybszym tempem. Wyszło nawet fajnie - tak jak sobie założyłem. Niestety mój pulsometr wariował i nie wiem w końcu jakie to tętno miałem. Albo źle go zakładam albo to tandeta jest do wyrzucenia.
Generalnie bardzo fajnie się biegło mimo że na pierwszym kilometrze czułem że za lekko się ubrałem - krótkie spodenki i koszulka a temperatura około 7 stopni i na otwartej przestrzeni trochę wiało. Grupka młodzieży którą mijałem rzuciła niby do siebie gdy przebiegałem "nie za zimno?"  no więc moim zdaniem za zimno nie było tylko ja się źle ubrałem :D muszę jutro poza biegiem i kościołem odwiedzić też Decathlon i sprawić sobie długie portki do biegania bo zima za pasem...

Dystans: 10km
Czas: 49m49s
Temperatura: +7 stopnie
Tempo: 4m57s/km

środa, 2 listopada 2011

Trening - dzień roboczy

Dzisiaj drugi trening w tygodniu numer 2 mojego 4-tygodniowego cyklu. Plan więc zakładał bieg 10km z przebieżkami ale ponieważ przygotowuję się do ostatniej "dychy" w tym roku to pobiegłem szybkim biegiem ciągłym i wynik był naprawdę znacznie lepszy od moich oczekiwań: 47:15 na dystansie około 10km (chyba jest troszkę krótszy). Nie zmieniam więc swoich planów na niedzielę - chcę zejść poniżej 48 minut i teraz jestem przekonany że dam radę, postaram się pobiec jak najszybciej i zobaczymy.
Biegło się dzisiaj bardzo fajnie chociaż tempo miałem szybkie jak na mnie więc trochę dyskomfortu z racji zmęczenia w trakcie biegu było... ale teraz po odpoczynku bardzo miło wspominam dzisiejszy trening  i tylko zły jestem że już drugi raz pod rząd zapomniałem pulsometru  poza tym super - temperatura idealna do biegania, bez wiatru czy deszczu - niby listopad ale warunki do biegania idealne
Za dwa dni ostatni trening przed tym startem. Myślę że pobiegnę 10km ale w tempie dużo spokojniejszym żeby w niedzielę mieć więcej sił na start.

Dystans: 9,98km
Czas: 47m15s
Temperatura: +8 stopnie
Tempo: 4m44s/km

wtorek, 1 listopada 2011

Plany startów w końcówce sezonu 2011

Wyjaśniły mi się już zupełnie moje plany wyjazdowe i wiem już na pewno że nie pobiegnę w Biegu Niepodległości w Warszawie.  Na osłodę wynegocjowałem sobie jeszcze dwa biegi zamiast tego na który się tak nastawiałem. Aktualne plany wyglądają więc tak:

2011.11.06 - Praska Dycha 10km - plan: zejść poniżej 48 minut (obecny rekord z Biegnij Warszawo to 49:03)
2011.11.12 - Indywidualne Biegi Przełajowe z okazji Święta Niepodległości, Lębork - 5km w terenie. Cel: dobra zabawa, czas: poniżej 23 minut

Praska Dycha to pewnie większość warszawiaków zna mimo że to dość młody bieg. Fajnie by było za rok zakwalifikować się do "szybkiej dychy" ale trzeba tam mieć czas poniżej 45 minut... nie wiem czy się uda ale zobaczymy.

A drugi bieg to przełajowy - dla zabawy w trakcie wizyty u rodziców.

ADs