sobota, 11 czerwca 2016

Biegnij Warszawo Nocą


Już dokładnie tydzień zapóźnienia więc szybciutko nadrabiam. W sobotę tydzień temu Biegnij Warszawo miało edycję kolekcjonerską - czyli dodatkowy bieg z okazji 100-lecia klubu piłkarskiego Legia. Kibic klubowy ze mnie żaden, ale chciałem się sprawdzić na 10km i złamać te 39 minut więc impreza mi bardzo pasowała. W dodatku była wieczorem i na miejscu w Warszawie, więc nie kolidowała z życiem rodzinnym - typowy "nołbrejner" jak to mówią Anglicy.

Zwykle przeszkadza mi najbardziej temperatura - ostatnio pogoda było pod tym względem straszna, dlatego start wieczorem bardzo mi się spodobał. Wyglądało więc że będzie dobrze. Spojrzałem na trasę - no jest ta Agrykola, ale potem wyglądało płasko.

Podjechałem jak to ja - na ostatnią chwilę :) ale rozgrzewka była - nawet trochę ponad 2km i byłem gotowy. Plan był pobiec równo. Wystartowałem trochę za szybko, znowu.. miało być średnio 3:54/km przecież, a tutaj wyszedł pierwszy kilometr 3:51 i to dzięki temu że się zreflektowałem w drugiej połówce tego kilometra. Potem wiadomo - Agrykola, tempo musiało siąść i było 4:08 - to bardzo dobrze, tak miało być a nawet było lepiej niż myślałem. Potem Plac Trzech Krzyży i Aleje Ujazdowskie - 3:54, czyli było idealnie. W prawo w Jerozolimskie i dwa kilometry prosto. Najszybszy 3:51 i w sam raz 3:54 (podaję czasy wg endo). Potem wzdłuż Stadionu Narodowego na północ - trudno, ale idzie jakoś: 3:53.Siódmy kilometr to agrafka przed mostem Świętokrzyskim. I tutaj porażka - wypadły mi z ręki kluczyki do samochodu (pewnie strata z dwóch sekund bo zatrzymać się, schylić i podnieść). No ale też i tempo siadło bo zmęczenie już było za duże :( i wyszło 4:04. Potem most - i czas taki jak poprzednio. Przedostatni kilometr - najgorzej chyba bo czas taki jak na kilometrze z Agrykolą... (!). Ogarnąłem się na finisz - coś koło 3:48, ale w tym zbieg do mety na Łazienkowskiej.

W sumie wyszło 39:36 (czas oficjalny, na endo jest więcej). Ani dobrze, ani źle - do życiówki brakło 16 sekund, a do planu: aż 36 sekund... z drugiej strony nie ma powodu do płaczu - to bardzo dobry wynik. Jak bym miał następnym razem coś poprawić, to będą to typowe rzeczy: jeszcze bardziej pilnować tempa na starcie, więcej spać (!) i mocniej przycisnąć w końcówce - tu już chyba tylko trening psychiki pomoże :)



67/6215

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

ADs