niedziela, 23 kwietnia 2023

Edynburg 7/12: 110km czyli przesada

Zacznę od podsumowania żeby móc wytłumaczyć o co chodzi z tą przesadą. Chociaż jak ktoś czytał opis zeszłego tygodnia to może się już domyślać... no to zacznijmy:
Poniedziałek - zaległy z zeszłego tygodnia trudny trening: 30km narastająco 5:15/km do 4:30/km
Wtorek - siłownia - trzy serie w tym rozgrzewka i schłodzenie na bieżni, razem 5km
Środa - 3x tempówki 4km po 4:25/km - trudno było na początku, ale po rozgrzewce wyszło dobrze!
Czwartek - spokojnie 9,3km
Piątek - tutaj zrobiłem rano zaległy z wtorku bieg czyli 10x podbiegi (zrobiłem po 40 sekund, miały być po 160m), razem 14,54km. W połowie dnia pojeździłem kółkiem elektrycznym (na zmęczone nogi to nie jest za dobre, jeszcze słabo umiem na tym jeździć), a na wieczór basen czyli jak zwykle 40 długości (1000m) w pół godziny u mnie wychodzi (pływać to ja słabo umiem)
Sobota - miały być rytmy, ale zrobiłem bieg długi z niedzieli bo tak pasowało do życia rodzinnego. Trudno było i tutaj zaczynamy temat przesady. Wyszło w sumie 26,4km, ale tempo miało rosnąć co 1/4 dystansu, a ja na koniec nie dałem rady już przyspieszać
Niedziela - miały być sobotnie rytmy i w sumie 14km, ale już tak zmęczony się czułem że zrobiłem bieg spokojny i tylko 9,4km

W temacie przesady wrzucę tylko podsumowanie tygodniowe kilometrażu:

To jest mój rekord wszech czasów - nigdy tak dużo nie przebiegłem w tygodniu! 110 kilometrów w tygodniu to jakaś masakra i czułem to. Jeszcze w środę nie było to dramatyczne - na początku biegu czułem że jest trudniej, ale po rozgrzewce trzy tempówki po 4km wyszły dobrze. Natomiast w sobotę bieg długi chciałem jak zwykle zrobić narastająco - czyli podzielić na kwarty i przyspieszać po 15 sekund na kilometr od 5:15 przez 5:00, 4:45 do 4:30/km. A wyszło tak:


Czyli pierwsze dwie ćwiartki idealnie, trzecia troszkę za słabo, ale czwarta zamiast szybciej to minimalnie wolniej od trzeciej. Czułem że jestem jeszcze zbyt zmęczony - od poprzedniego długiego biegu minęło tylko 4,5 doby, a nie było ani jednego dnia zupełnie bez biegania (bo nawet na siłowni mam rozgrzewkę i schłodzenie na bieżni elektrycznej). Zacząłem się obawiać przetrenowania, więc w niedzielę zamiast zamienionego z soboty biegu 10km plus rytmy (razem około 14km) zrobiłem tylko 9km spokojnie. 

W sumie jednak wyszło naprawdę imponująco, moja rozpiska treningowa wygląda tak:


Średnia z ostatnich dwóch tygodni to 84km (plus basen i siłownia!). W sumie to teraz tylko tego nie zepsuć, bo zostało tylko pięć tygodni do Edynburga. Ten tydzień będzie dla mnie przede wszystkim i najpierw skupiony na odpoczęciu po tym zwariowanym tygodniu ze 110 kilometrami - jutro siłownia, we wtorek spokojnie. Potem w środę podbiegi, ale tylko 8 sztuk, a w czwartek ważna sprawa czyli tempówki: dwie aż po 5km. To będzie główny akcent, zastanawiam się czy planowany na niedzielę bieg długi zrobić aż tak długi jak w planie (aż 30km!). Może trochę krócej zrobię żeby odpocząć, tym bardziej że w kolejnym miesiącu mam aż dwa starty!
Bieg Konstytucji z nową trasą:

a potem cztery dni później... Wings For Life, ale z aplikacją tu w Warszawie. Może znowu jak w pandemii uda mi się podjechać najpierw gdzieś jakieś 30km od domu typu na północ Wawy i wrócić biegiem :) ? Fajnie by było.
Po tym okresie zostanie już tylko... trzy tygodnie i już będzie główny start sezonu!








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

ADs