czwartek, 23 sierpnia 2012

Raport z Chorwacji


Poprzednio już trochę było o moim urlopie z punktu widzenia biegacza, teraz przy okazji podsumowania kolejnego tygodnia spróbuję całościowo opisać jak to wyglądało. Żeby ułatwić zrozumienie wrzucam dwie fotki. Pierwsza - to powyżej - pokazuje widok na Dugi Rat, gdzie byliśmy, od strony morza. Druga - poniżej - to zdjęcie satelitarne tej okolicy.


Jak widać jest to malutka miejscowość przytulona do gór. Od strony morza biegnie sobie Jadranska Magistrala czyli droga prowadząca wzdłuż całego Adriatyku, od Słowenii po Czarnogórę. Droga jest dwukierunkowa, jednojezdniowa - taka jak większość dróg w Polsce z jednym tylko "ale" - często jest wąska. Miejscami brakuje po prostu nie tylko chodnika (nawet w miejscowościach) ale nawet pobocza. Z prawej pionowa ściana, z lewej stromy brzeg. W dodatku góry odcinają od siebie poszczególne miejscowości (pewnie dlatego ta droga była tak ważną inwestycją w Jugosławii).
Co z tego wynika dla biegacza? Ano to że nie dało się biegać długich wybiegań inaczej niż po tej właśnie drodze, co nie było ani przyjemne ani bezpieczne. Zrobiłem jednak te wybiegania chociaż ze względu na temperaturę i ciemności skróciłem je ale o tym za chwilę.
Pozostałem typy treningów: interwały, i nawet biegi tempowe robiłem na boisku które widać na zdjęciu satelitarnym (taki zielony prostokąt - wodę lali prawie cały dzień żeby im trawa tam nie padła). Jedno "kółko" po trawie (właściwie to po prostokącie biegałem) to było 350m.
Na pewno na plus trzeba zaliczyć to że często nie biegałem sam - mój chrześniak wychodził bardzo często ze mną na treningi a raz nawet wyszliśmy we trójkę. Fajnie było pobiegać razem, zupełnie inaczej jest niż samemu a i chłopaki (11 i 13 lat) na tym skorzystali bo to przecież zdrowo poruszać się na koniec dnia.
Ostatnie dwa tygodnie (treningowe, nie kalendarzowe) wyglądały tak:
Tydzień 8 przed maratonem:
Bieg 1 (interwały): 10.08.2012 1600m, 400m odp., 3200m, 800m odp., 2x800m z 400m odp. Na boisku w Chorwacji, czasy wyszły kilka sekund na km wolniejsze no ale upał ogromny (mimo że biegałem późno, ciemno już było). W sumie trening wyszedł OK.
Bieg 2 (tempowy): 12.08.2012 1,5km spokojnie, 7km tempo maratońskie, 1,5km spokojnie - wyszło bardzo ładnie, było znowu na boisku.
Bieg 3 (długi): 16.08.2012 32km po 5:17/km chciałem wziąć się na sposób i pobiegać rano bo wieczorem robiło się szybko ciemno (ok 21:00) i nie dało się biegać nieoświetloną w większości drogą. Wybiegłem więc o 7:00 ale musiałem się poddać, zrobiłem tylko półmaraton - 21,1km po 5:28/km i było już tak gorąco że musiałem wrócić.
Tydzień 7 przed maratonem:
Bieg 1 (interwały): 14.08.2012 3x(2x1200m 2 min. odp.) 4 min. odp. między seriami. I znowu na boisku i znowu wyszło całkiem dobrze, w tej temperaturze nie da się biegać długo i szybko a ja tutaj dałem radę prawie tak jak plan zakładał.
Bieg 2 (tempowy): 17.08.2012 16km po 4:58/km - ostatni trening w Chorwacji, wybiegłem wieczorem z chrześniakiem i pobiegaliśmy po promenadzie. Niestety akurat trafiliśmy na jakieś zawody (Dugoratska olimpijada czy jakoś tak :) ) i było pełno ludzi. Ale daliśmy radę pobiegać chociaż ze względu na wysoką temperaturę (mimo że wybiegliśmy o 20:25) znowu skróciłem trening - do 10,4km ale tempo było dobre: 4:55/km.
Bieg 3 (długi): 21.08.2012 24km po 5:10/km - pierwszy trening po powrocie, przełożony bo po całych dwóch dniach w samochodzie nie miałem siły na trzeci dzień wybiec a w dodatku temperatura w Warszawie zupełnie nie odbiegała od tej w Chorwacji! 35 stopni w ciągu dnia to standard widzę ostatnio. Niestety źle zaplanowałem ten bieg - po tych skracanych i wolniejszych treningach w Chorwacji chciałem się "odgryźć" i pobiec zakładanym na jesień tempem maratońskim czyli 4:58/km no i wyszło jak wyszło... czyli skróciłem trening o niecałe 3km i zrobiłem znowu tylko dystans półmaratonu :( tempo utrzymałem - było nawet 4:57/km średnio ale martwi mnie ten brak wytrzymałości. Było co prawda nadal za gorąco na bieganie i byłem zmęczony ale nie podoba mi się to. Następne treningi mam zamiar wykonywać tak jak zawsze do tej pory - dokładnie w zadanej objętości i tempie.

No i co teraz - zostało niecałych 6 tygodni treningowych do Maratonu Warszawskiego, tylko dwie "32" do wybieganie, jedna "24" a potem 21km, 16km i w ostatnim tygodniu... 42,195km :) W tą niedzielę mam wystartować w Gdańsku w mini-triathlonie ale nad tym startem zbierają się czarne chmury i raczej nie wypali :( Poza tym plany są jasne - skupić się całkowicie na planie biegowym przez te niecałe 6 tygodni a w międzyczasie popływać i porowerować - w Chorwacji niby pływałem ale rekreacyjnie a nie treningowo natomiast rower zupełnie nie istniał no bo go przecież ze sobą nie brałem :)


5 komentarzy:

  1. A odpocząć zdążyłeś? :) Jak na takie skrajne warunki pogodowe to chyba urlopowe treningi możesz uznać za udane...:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpocząć odpocząłem chociaż jeszcze bym trochę poleżał na plaży :) A co do treningów to mam pewien niedosyt...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako że wróciłam również z wakacji w upale gdzie biegałam to rozumiem cie doskonale, dlatego te kilometraże i tempa naprawdę robią wrażenie :) Myślę że to zaprocentuje, ja też po bieganiu w górkę i w dół w upale w Warszawie odczułam przyjemną lekkość biegu. PS> Ja wybierałam wczesne poranki w Grecji (start 6:30-7:00) - było całkiem znośnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie martwiłabym się brakiem wytrzymałości na treningach w wysokich temperaturach. W Warszawie ma być teraz chłodniej i będziesz mógł zobaczyć, czy to stała tendencja (wtedy może warto przyjrzeć się celom startowym), czy rzeczywiście wszystko było winą zmiany klimatu i temperatur. Powodzenia!!

    OdpowiedzUsuń
  5. No ja nie jestem zadowolony z mojego tempa i kilometrażu w "ciepłych krajach"... dzisiaj będzie dzień prawdy - wieczorem planuję długie wybieganie (przesunięte z niedzieli). Ma być 32km po 5:17/km. Jeżeli dam radę w tym tempie to nic nie zmieniam w moich planach i próbuję 3:30 w MW a jak nie dam... to może jak Hanka pisze - trzeba będzie przemyśleć moje plany i może jednak na 3:40 biec?
    Jutro powinny być wieści na blogu ode mnie :)

    OdpowiedzUsuń

ADs