czwartek, 28 czerwca 2012

Asics Gel Pulse 3 post mortem

Asics Gel Pulse 3 to moje pierwsze prawdziwie biegowe buty. Niestety po przebiegnięciu w nich około 1750km naprawdę należało je już wymienić (a następcą zostały buty opisane tutaj). Skoro tyle w nich przebiegłem to wypadałoby opisać swoje wrażenia - niech inni biegacze którzy rozważają jakie buty kupić wiedzą jak się one sprawiły. Podzieliłem ocenę na rozdziały.

Wygląd

Wygląd - wiadomo, rzecz gustu. Mi osobiście się bardzo podobają - mają typowy wygląd butów do biegania. Dostępne kolory (szczególnie wprowadzone w roku 2012) bardzo mi przypadły do gustu. Skórzane wstawki, ładne napisy z boku z nazwą modelu i słowem "GEL" mogą się podobać. Dodatkowo elementy odblaskowe zwiększają bezpieczeństwo na drodze. Mój egzemplarz był wykonany starannie.

Rodzaj buta

Jest to but treningowy - stworzony z myślą o tuptaniu wielu kilometrów. Posiada naprawdę dobrą amortyzację więc są idealne do biegania po twardej nawierzchni typu asfalt. Przeznaczone są dla biegaczy neutralnych i supinujących.

Technologie

Jak to zwykle buty Asics'a posiadają one wkładkę żelową (Visible Rearfoot GEL), poza tym: sprężysty materiał środkowy podeszwy (SpEVA), trzywarstwową wkładkę (ComforDry sockliner) i odblaskowe elementy (3M Reflective). Po kompletny zestaw marketingowych nazw i ich działania odsyłam na stronę Asics'a: http://www.asics.pl/running/products/gel-pulse-men/

Poziom amortyzacji

W moim odczuciu jest on wysoki chociaż podobno są modele z jeszcze większą amortyzacją. Mi osobiście ta amortyzacja wystarczyła mimo że zaczynałem w nich biegać z minimalną ale jednak z nadwagą. Wkładka żelowa nie ulega zużyciu więc nawet po przebiegnięciu wielu kilometrów i ubiciu się pianki buty nadal posiadają jakąś amortyzację co jest zaletą.

Podeszwa

Posiada dość duże wypustki z twardej gumy o bardzo dobrej przyczepności. Nigdy nie ślizgała się ona po twardej nawierzchni a nawet podczas biegania w terenie buty sprawdzały się znakomicie. Usztywnienie z plastiku od strony podeszwy między piętą a śródstopiem odciąża trochę rozcięgno podeszwowe. Przyznam że miałem krótki okres gdy mnie ono bolało - waga, wiek i bycie początkującym biegaczem miały w tym zapewne swój udział. Przeszło na szczęście bardzo szybko i myślę że zawdzięczam to między innymi temu wzmocnieniu. Przy okazji wspomnę że wyższe modele mają nowszy sposób wsparcia tego rozcięgna w którym końcówki tego plastikowego wsparcia są zatopione w podeszwie prawie aż do końca pięty.

Cholewka

Wykonana starannie, prawie na całej wysokości ma sztywne wsparcie dające dużą stabilizację ale niestety bywało kilka razy że spowodowało ono u mnie otarcie z boku stopy. Z dwojga złego lepsze to niż zwichnięta kostka, poza tym wydaje mi się że powodem była też w dużym stopniu kombinacja początkujący biegacz + waga, która to kombinacja u mnie występowała. Zapiętek jest do 3/4 wysokości bardzo sztywny ale potem bardzo miękki, ze skórzanymi wykończeniami. Nigdy nie miałem problemów z powodu zapiętka co uważam za ogromny plus bo ścięgno achillesa jest dla biegaczy ogromnie ważne. Ten but nie ma elementów dopasowujących się z boku do szerokości stopy (są w wyższych modelach - takie poduszki od wewnętrznej strony cholewki). But w środku ma dobrej jakości materiały, jest przewiewny, da się w nim biegać i w lato i w zimę (ale w grubszej skarpetce) co zresztą robiłem.

Waga

Waga katalogowa to 325g - jak ten rodzaj buta jest to wartość poniżej średniej. Jest on lżejszy od droższych (ale i wyposażonych w więcej amortyzacji) wyższych modeli Asics'a typu

Cena

Kupiłem te buty w sklepie ergo, było to poprzedzone video-analizą, wybrałem te akurat buty spośród około 8 par które mi zaproponowano. Były one cenowo patrząc jedne z najtańszych - kosztowały chyba 369zł. W tej chwili kosztują 379zł czyli właściwie tyle samo (ale jest to model z roku 2012 a ja kupowałem rok temu więc model z roku 2011). W sklepie hrmax.pl cena tych butów to 299zł (model 2012), więc można powiedzieć że są to buty cenowo poniżej średniej.

Test

Test polegał na bieganiu wszystkich rodzajów biegów przygotowujących do Maratonu Paryskiego. Były to biegi interwałowe, tempowe i długie. Przebiegłem w nich około 1750km w czasie około 9 miesięcy. Nawierzchnia była głównie asfaltowa, były też biegi w terenie (po lesie) ale w ilościach około 10%. Było też kilka biegów przełajowych, zaliczyły te buty nawet wpadnięcie praktycznie całe w błoto, były szarpane przez kolczaste krzaki w lesie jednak zdarzyło się zaledwie kilka razy. Dość często natomiast musiały znosić różne warunki jeśli chodzi o wodę. Kałuże, deszcz i przez długi okres śnieg i lód na drodze bo większość mojego treningu przypadła na zimę (dość łagodną w tym roku).
Warto napisać też parę słów o testerze - zaczynałem w nich biegać gdy ważyłem około 88-89kg przy wzroście 185cm co daje BMI powyżej 26. Na koniec testu waga wynosiła ok. 83km czyli BMI=24,25. Na początku biegania w tych butach lądowałem na pięcie, potem dość równo przetaczałem stopę - jestem biegaczem neutralnym choć jedna z nóg jest leciutko pronująca. W trakcie testu przebiegałem średnio około 50-55 kilometrów tygodniowo.

Trwałość

Buty w obecnej chwili wyglądają następująco:


Największe oznaki zużycia widać oczywiście na podeszwach. Starły się wystające czarne gumowe elementy w miejscach które najbardziej pracowały podczas kontaktu z podłożem: na piętach od zewnętrznej strony (widać że na pięcie lądowałem), na wewnętrznej stronie śródstopia (na tą część przetaczała się stopa) i na przodzie podeszwy na środku (to mnie akurat ciekawi - chyba chodzi o interwały podczas których musiałem mocno się wybijać do przodu?). Siateczka przetarła się w kilku miejscach - przy dużym palcu i przy najmniejszych palcach. But ma zabezpieczenie w tych miejscach (skórzane elementy) ale okazało się ono niewystarczające.
Na pierwszy rzut oka widać że buty dużo przeszły (przebiegły) i po takim intensywnym użytkowaniu raczej nie nadają się już do biegania. Poza brakiem optycznych walorów trzeba pamiętać o tym że pianka w podeszwie jest już pewnie zupełnie ubita i z tego powodu będą musiały zakończyć "służbę".

Użytkowanie

Bardzo dobrze mi się w tych butach biegało. Są wygodne, dobre i na gorące i na zimne dni. Spowodowały kilka drobnych urazów: otarcia i pęcherze ale nic poza tym. Te urazy wynikały moim zdaniem z tego że zaczynałem biegać dlatego nie uważam ich za wynik używania złego obuwia. Po okresie przyzwyczajania się stóp do biegania przeszły te urazy i do teraz już się nie pojawiają. Nigdy też nie miałem problemów z paznokciami - buty są dość szerokie z przodu co dla mnie jest ważne bo mam szerokie stopy.
Sznurówki mogłyby być lepsze - rozwiązywały mi się czasami, oczywiście do momentu gdy gdzieś wyczytałem że można przecież je zawiązywać dwa razy, czyli: zawiązujemy normalnie a potem "uszka" traktujemy jak sznurówki i znowu je zawiązujemy. Przy takim patencie sznurówki nigdy się nie rozwiążą, nieważne jak długi bieg zaliczymy. Poza tym sznurówki są też trochę za krótkie (ale nie ma tragedii, można normalnie je zawiązywać). Pod koniec używania Pulse'ów zrobiłem tak że wyjąłem sznurówki z ostatniej dziurki i to przy okazji rozwiązało problem długości sznurówek. Głównym powodem wyjęcia sznurówek z ostatniej dziurki było jednak to że mam wysoki łuk stopy i daleko zasznurowane buty uciskały mnie w tym miejscu.
Buty są jak pisałem przewiewne ale niestety jest też negatywna konsekwencja tej cechy: brak wodoszczelności. Każde wdepnięcie w kałużę powodowało że ta druga stopa była cała mokra i momentalnie czuć to było stopą. Siateczka nie daje żadnej ochrony przed wodą. Nie jest to wielka wada bo przy upale można sobie polać wodą buty i w ten sposób szybko schłodzić stopy, poza tym to but na asfalt gdzie woda zwykle nie stoi.

Podsumowanie

Moja ocena końcowa dla tego buta to czwórka z plusem. Z perspektywy czasu jestem z niego bardzo zadowolony. Przystępna cena, naprawdę dobra amortyzacja i raczej niska waga, wreszcie fajny wygląd - to wszystko sprawia że z ręką na sercu mogę polecić te buty dla początkujących biegaczy a także dla zaawansowanych (do odbywania długich wybiegań). Myślę że ja też do nich jeszcze wrócę.


poniedziałek, 25 czerwca 2012

2000km mi stukło

Jakoś tak ostatnio się zorientowałem że w trakcie mojego drugiego w życiu maratonu stuknął mi kolejny okrągły przebiegnięty tysiąc kilometrów. Liczę te kilometry od drugiej połowy zeszłego roku czyli od momentu gdy zacząłem regularnie biegać. Pierwszy tysiąc przebiegłem pod koniec stycznia czyli prawie całe 7 miesięcy biegania - wychodziło wtedy około 150km miesięcznie. Ten drugi tysiąc przebiegłem w niecałe 5 miesięcy - czyli średnio troszkę ponad 200km miesięcznie, wliczając w to chorobę w kwietniu i dwa okresy zmniejszenia kilometrażu przed maratonami i dwa okresy ponownego wchodzenia w trening po przebiegniętym maratonie.
Statystyki pokazują że biegam teraz średnio 230km miesięcznie albo ok. 55km tygodniowo. Chciałbym zwiększyć kiedyś tą ilość ale nie poprzez dokładanie kilometrów do treningów tylko przez dodanie czwartego treningu w tygodniu. Teraz mam średnio 3,5 treningu bo biegam co drugi dzień. Na razie jednak nie widzę takiej możliwości - ten mój aktualny plan treningowy nie jest łatwy i na razie nie czuję się na siłach żeby zwiększać obciążenie - mógłbym załapać jakąś kontuzję.
Rekordowym moim miesiącem był maj 2012 - przebiegłem wtedy 247km. Razem od początku zeszłego roku przebiegłem 2090km (doszły treningi po maratonie i te z pierwszej połowy 2011 roku) w łącznym czasie 182 godzin w 169 treningach. Spaliłem na nich około 183 tysięcy kalorii czyli ponad 650 sztuk batoników snickers albo 23 takie hamburgery :)
Tak czy inaczej znowu napiszę jak przy pierwszym tysiącu: podoba mi się to bieganie więc za około 4 miesiące powinien się pojawić kolejny jubileuszowi wpis!

czwartek, 21 czerwca 2012

Plan treningowy Bohatera Narodowego

Za niecałe 15 tygodni trzeci maraton - tym razem Maraton Warszawski i stąd taki a nie inny tytuł wpisu :) Maraton w Lęborku urealnił moje plany - myślałem sobie że uda się z 3:59 poprawić wynik na 3:40 a w Warszawie na jesieni zaatakować 3:25 a może nawet 3:20. Jednak widzę że takie czasy można mieć gdy naprawdę dużo kilometrów się wybiega i wyrobi się dużą sprawność, na razie jeszcze za krótko biegam. Dlatego mój plan na jesień to złamanie 3:40. Tempa biegów pozostawiam na tym samym poziomie na jakim były w trakcie trenowania pod Lębork czyli na czas 3:30 - dlatego że były trudne ale osiągałem zadane tempa bez uczucia całkowitego zarżnięcia organizmu. Wydaje mi się że dokładnie tak powinno być - trudno ale możliwie do pobiegnięcia i wtedy chyba uzyskuję dużą poprawę moich możliwości.

Największą uwagę skupię w tym planie na realizacji długich wybiegań - ten element jest u mnie najsłabszy - chodzi mi o to że po 30 kilometrze spada mi tempo a nie może tak być bo chcę w Warszawie złamać to 3:40 i to tak z zapasem. Dlatego tempo maratońskie ustalam na 4:58/km - na czas 3:30 i jeśli tylko popracuję nad wytrzymałością to mój wynik w Warszawie będzie bardziej zbliżony do 3:30 niż do 3:40.

Po raz trzeci wykorzystam plan FIRST z instytutu FURMAN:
Jak wiele razy pisałem bardzo przypadł mi do gustu - zakupiłem ich książkę z opisem dokładnym tego planu (jeszcze nie przeczytałem niestety). W porównaniu do Danielsa bardziej mi się podoba ze względu na różnorodność treningów co powoduje że nie nudzą się one i mniejszą ilość treningów w tygodniu. W przyszłym roku myślę że zmienię jednak ten plan na coś nowego.

Plan ten ma 16 tygodni a do Maratonu Warszawskiego zostało ich tylko 15 ale zdecydowałem że ponieważ ćwiczę co drugi dzień to mam 7 dodatkowych treningów i tam zmieszczę te 3 treningi z pierwszego tygodnia. W sumie więc mam zamiar zrealizować cały ten plan.

Plan więc wygląda tak:



A tempa tak:

SkrótOpisSkrót ang.Opis ang.Tempo
TMtempo maratońskieMPmarathon pace4:58/km
SPspokojnie-easy5:29/km
DTdługie tempoLTlong tempo4:48/km
ŚTśrednie tempoMTmedium tempo4:39/km
KTkrótkie tempoSTshort tempo4:30/km

DystansTempoCzas
3200m4:2113:55
2000m4:138:26
1600m4:106:41
1200m4:054:55
1000m4:024:02
800m4:003:12
600m3:582:23
400m3:551:34
200m3:450:45

wtorek, 19 czerwca 2012

Maraton Lębork 2012 - relacja

Mój drugi maraton w życiu pobiegłem w rodzinnym Lęborku. Wiem że porównywanie go z Paryżem to jak porównywanie Dawida z Goliatem ale skoro to moje dwa jedyne doświadczenia maratońskie to siłą rzeczy porównania będą. Na początek garść danych:


Paryż
Lębork
Data
21012.04.15
2012.06.17
Uczestników
32.980
219
Temperatura
7-8 st. C
25-28 st. C (?)

Temperatury nie jestem pewien - to moje subiektywne odczucie chociaż rano około 7:00 jak wstałem to termometr już pokazywał 24 stopnie (ale był na słońcu).

Plany były wielkie - pobiec tempem na 3:30 i wytrzymać ile się da. Tak jak pisałem ostatnio liczyłem się z tym że wytrzymam około 30km a potem tracąc mniej niż minutę na kilometr dobiegnę w 3:40. Ostatecznym marginesem bezpieczeństwa było jeszcze 5 minut które zostawało do 3:45 co miało być moim planem minimum. A jak wyszło? A więc po kolei: w piątek wieczorem krótkie rozbieganie z kolegą z liceum a w sobotę wieczorem w kościele było już czuć maratonem. W niedzielę nie miałbym sił się tam wybrać i więcej maratończyków pomyślało tak samo. Były koszulki z Dębna, bluzy z New York City Marathon i moja czerwona z warszawskiego Ekidenu :) Rano po typowych przedmaratońskich ablucjach wyruszyłem na start. Tam spotkałem dwóch kolegów i panią nauczycielkę polskiego z liceum dumną z córki (która bardzo dobrze zresztą pobiegła!) - wiadomo że w nie za dużym mieście - ok. 36 tys. gdzie mieszkało się prawie 20 lat łatwo spotkać znajomych.
Warto wspomnieć że to chyba jedyny maraton w Polsce który nie ma elektronicznych czipów do pomiaru czasu. Po prostu na trasie w paru miejscach i na mecie siedzi pan z ołówkiem i kartką i notuje numery przebiegających zawodników :) Pakiet startowy nie był więc za bogaty ale jak dla mnie był w zupełności wystarczający: fajna zielona koszulka bawełniana z logo maratonu, numer startowy z agrafkami, kilka ulotek z informacjami o maratonie i reklamami innych biegów, mała butelka wody, torba "ekologiczna" czyli chyba bawełniana - nawet porządna i to tyle. Acha, jeszcze trzy kupony z napisami: WĘDLINA, GROCHÓWKA, PIWO. Czego chcieć więcej :) ?

Pogadałem z kolegami, minimalnie się rozgrzałem i poszedłem na start. Tuż przed udało się mojej rodzince dojść na start i bardzo fajnie było wyściskać córeczki przed wybiegnięciem na trasę! Rodzina stawiła się licznie na starcie i potem na mecie, aż za dużo żeby wszystkich wymienić.
 
No i teraz przechodzimy do sedna. Trasa okazała się masakryczna! Trasa składała się właściwie tylko z podbiegów i zbiegów! Na początku tego nie odczuwałem i nie słuchałem jak jeden starszy biegacz (ok. 60 lat) powiedział mi że to najtrudniejszy maraton. Potem inny (też starszy ode mnie) mówił też o tym że to trudny bieg - a ja nic tylko biegłem swoje po 4:58/km a nawet minimalnie szybciej. Żeby zobrazować różnice między profilem trasy w Paryżu i Lęborku naniosłem wykres z endomondo Lęborka na wykres Paryża (rozciągając Lębork żeby zachować tą samą skalę na obu osiach). Wyszło coś takiego:

Endomondo "rwie" wykres bo dane ma z garmina więc powinien on być bardziej łagodny ale generalnie widać że odcinków płaskich jest jak na lekarstwo - na początku i na końcu gdy biegnie się jeszcze w mieście a potem to już tylko interwał podbieg-zbieg i tak bez końca.
W sumie sam się sobie dziwię że wytrzymałem aż 27 kilometrów tym tempem. W trakcie biegu byłem bardzo niezadowolony że tak szybko odpadłem bo chciałem jeszcze z 5 kilometrów wytrzymać ale tempo i temperatura były za wysokie. Bardzo szybko bo już na 25km zaczęły mnie łapać skurcze - najpierw z tyłu nóg ale potem, około 35km zdarzyło się coś nowego - skurcze w udach z przodu. Może i wyglądało to komicznie bo obie nogi usztywniły mi się jak u Pinokia ale nie było mi do śmiechu. Pomyślałem sobie "jak ja wbiegnę na metę na prostych patykach?" :) Jeśli już o skurczach to pierwszy raz mi się zdarzyło też coś takiego jak skurcz w ręce! Dokładnie w prawym przedramieniu a nic nie niosłem, tylko kilka kilometrów izotonik.

Tempa kilometrowe:

Co do picia i jedzenia: w Lęborku można dawać swoje odżywki i napoje do wręczenia na trasie. Zadziałało bardzo dobrze, dałem po butelce Powerade z dwoma żelami isogel+ (firmy High5) na 20km i na 30km. Żele te są pitne więc nie trzeba ich popijać i mają troszkę kofeiny (mniej niż połowę tego co w puszce coli) - zadziałały bardzo dobrze, myślę że bez tego byłoby trochę gorzej. Punkty z wodą, izotonikiem i gąbkami do schładzania były co 5km, obsługiwane przez wspaniałych ochotników - naprawdę dobrze się spisali. W małych wioskach ludzie stali przy trasie i klaskali, dzieci przybijały piątki a czasami wystawiali wiadro z wodą żeby się ochłodzić gąbką.
Ja niestety na końcówce dużo szedłem. W Paryżu tego nie robiłem i w Lęborku też nie chciałem ale przy tak stromych podbiegach idąc męczyłem się nieporównywalnie mniej a tempo było jak najbardziej porównywalne. W ten sposób straciłem ładnych parę minut. Dodatkowe parę minut "straciłem" z powodu profilu trasy - w sumie więc myślę że plan na Warszawę musi być 3:40 albo nawet 3:30.
Na metę chciałem wbiec z moją starszą córeczką, niestety źle się poczuła i musiała wrócić do babci a młodsza spała w najlepsze w wózku więc ten plan musi poczekać do 30 września :) Wykrzesałem z siebie ile mogłem i spiąłem się aby zmieścić się w 3:50 - na szczęście mimo marszu (wielokrotnego) na ostatnich 2 kilometrach chyba już całość biegłem, jakoś dało radę i wpadłem zgodnie ze zmodyfikowanymi założeniami: 3:49:32!


Czułem się tak jak wyglądałem :)

Wynik: 3:49:32 czyli miejsce 105 na 219. Potem były gratulacje, wspólny obiad z kibicującą rodziną i duże zmęczenie. Ale już wiem że jak tylko będę mógł to przyjadę do Lęborka za rok - muszę tą trasę przebiec co najmniej poniżej 3:30!

Na koniec podziękowania dla biegowego rywala z którym mijaliśmy się wielokrotnie: Artur Brzoskowski z okolic Lęborka który ostatecznie mnie wyprzedził i dobiegł w 3:48:15. Fajnie się razem biegło, spróbuję za rok też mieć lotnego wspomagacza na rowerze, bardzo fajny pomysł :)

Trochę zdjęć na koniec:
 
Przed startem

start!

Pierwsza połowa trasy - jest jeszcze dobrze

Tuż za metą

Tuż po biegu - ramiona w zupełnie innym kolorze niż na starcie - można porównać z wcześniejszymi zdjęciami. Te ramiona bolały mnie dłużej i mocniej niż nogi - dziwne jak na maraton :)

 
 Na koniec coś dla poznaniaków - słynna pani Maria z waszego miasta (oczywiście najlepsza w swojej kategorii wiekowej!)
Zdjęcia pochodzą ze źródeł własnych oraz z serwisu fotki.lebork.pl.

wtorek, 12 czerwca 2012

To ostatnia niedziela

Chciałoby się zaśpiewać "To ostatnia niedzieeeela..." bo właśnie ta ostatnia przed maratonem w Lęborku minęła. Tydzień zleciał miło - sportowo zaczął się w środę - 500m na basenie, miały bć wieczorem też interwały ale byłem zbyt zmęczony. A że następnego dnia było Boże Ciało czyli dzień wolny to na interwały (5x1000m przewy po 400m) wybiegłem rano. Miały być po 4:02/km a wyszły między 4:03 a 4:04 - troszkę za wolno ale jeszcze w granicach normy. Potem w sobotę bieg ciągły - już krótszy niż zwykle bo zaraz maraton, było 10km w tym 3km spokojnie, 5km po 4:30/km i 2km spokojnie. Wyszło jak miało być. Ostatni trening ze względu na mocny deszcz w niedzielę wieczorem przesunąłem na poniedziałek - wyszło też ładnie, tak jak miało być: 16km po 4:58/km a właściwie to nawet troszkę szybciej (4:51/km).

No i teraz ostatnia faza: jutro ostatnie interwały, w sobotę spokojne 5km a w niedzielę... mój drugi maraton! Już wiem że doping będzie naprawdę liczny, naliczyłem już 12 osób a może być więcej. Przez ten niecały tydzień chcę jeszcze zbić wagę o 1,5kg która mi podskoczyła nie wiedzieć czemu. W sumie to chyba normalne wahania - w tej chwili jak to piszę to już jestem w połowie drogi. Mam zamiar teraz mniej pałaszować ale ostatnie dwa dni odwrotnie - czyli makaron, makaron, makaron.

Cały czas biję się z myślami jak pobiec. W Paryżu plan był prosty: pobiec po 5:20/km, z powodu choroby nie wyszło ale teraz sam nie wiem. Trenowałem na tempo 4:58/km czyli na wynik 3:30 natomiast czuję że mogę wytrzymać tylko około 30km w tym tempie. Plan więc mniej więcej mam taki: zaczynam po 4:58/km i próbuję wytrzymać ile się uda. Tym razem jestem zdrowy więc będę się starał nie odpuszczać jak w Paryżu. Minimum które uznam za sukces to 3:40 a "na zaliczenie" to 3:45. Od tego wyniku uzależniam plan treningowy na Maraton Warszawski. Oczywiście wynik będzie mocno zależał od warunków na trasie. Maraton Lęborski to głównie bieg między polami. Po "mojej" stronie Lęborka (tam gdzie się wychowałem - na południowy-wschód) jest właściwie tylko las - piękne miejsca na zbieranie grzybów, spacery itp (są też dwa jeziora). Natomiast maraton jest na terenach na północ od Lęborka czyli w kierunku morza. Tam są pola uprawne i łąki a lasów jest bardzo mało. Dlatego jak słonko przypraży tak jak dzisiaj to wynik może być bardzo słaby.

Moja lista rzeczy do zrobienia przed maratonem jest już więc bardzo krótka:
- dwa krótkie treningi
- wziąć magnez przeciwko skurczom (nigdy nie brałem żadnych suplementów ale teraz spróbuję)
- zakupić ze dwa, trzy żele energetyczne w płynie, najlepiej z kofeiną - kawy w ogóle nie pijam, żeli też nie biorę poza jednym na maratonie paryskim, zakładam że mi to pomoże w niedzielę na trasie bo nie mogę liczyć na tak bogaty bufet jak w Paryżu
- do piątku ograniczyć przegryzki "sportowe" czyli to co zwykle się spożywa w trakcie ogląania meczów Euro 2012 :)
- od piątku wcinanie makaronu i innych glikogeno-twórczych dań
- wysypiać się porządnie do niedzieli włącznie

No i.. to wszystko! W niedzielę pojawię się na tej trasie:
 


wtorek, 5 czerwca 2012

Zapraszam do Lęborka

Zbliża się moment gdy będę mógł odegrać się za chorobowy maraton w Paryżu i spróbować jeszcze raz moich sił w królewskim dystansie. Z tej okazji zapraszam do kibicowania (nie tylko mi!) na trasie XXI Maratonu Ekologicznego w Lęborku.
Zostały mi tylko niecałe dwa tygodnie w trakcie których nie będzie długich treningów - rozpoczynam okres ograniczania kilometrażu. W tym tygodniu długie wybieganie będzie już tylko z nazwy długie, bo tylko 16km w tempie maratońskim, a w przyszłym tygodniu... długim wybieganiem będzie maraton :) 
Zanim przejdę do fotek zachęcających do zajrzenia do Lęborka krótko o ostatnich dwóch tygodniach treningów:
22.05 wtorek - 500m na basenie a wieczorem interwały 10x400m po 3:55/km które pobiegłem na stadionie  w mojej wioseczce. Z ciekawszych rzeczy - spotkałem tam Krasusa :)
24.05 czwartek - piłka nożna 1:15. Pierwszy mecz w sezonie, zwykle po nim ledwo żyłem przez dwa dni i tak samo mieli widziałem moi koledzy z pracy. Ale nie ja, bieganie swoje robi! Jak kończyliśmy nie czułem się za bardzo zmęczony o koledzy twierdzili że biegałem po boisku jak szalony
25.05 piątek 13km w tempie maratońskim 4:58/km - wyszło po 4:54/km
27.05 niedziela - Ekiden 10km w 44:31 - nowa życiówka
29.05 wtorek - zaległe z zeszłego tygodnia długie wybieganie 32km po 5:07/km, wyszło idealnie zgodnie z planem. Cieszy mnie to bo uważam ten bieg za najważniejszy w tych dwóch tygodniach. Tylko 10km więcej (no i całość 9 sekund na kilometr dłużej) i będzie super w Lęborku. Chociaż nie wiem czy dam radę aż tak szybko pobiec.
31.05 czwartek- 8x800m po 4:00/km - znowu na stadionie bo przyjemniej na tartanie no i nie trzeba się na samochody oglądać - tak jest wygodniej interwały biegać. Ciężko było - po pięciu interwałach przerwy wyjątkowo zacząłem robić w marszu a nie w truchcie no ale dzięki temu trening zaliczyłem (plan mówi że można przejść do marszu ale ja robię je w truchcie).
1.06 piątek - basen 500m
2.06 sobota - wieczorem było ślub i wesele kolegi z pracy ale udało się rano wyjść na trening: 8km w tempie średnim (MT) czyli 4:39/km, wyszło po 4:36/km
4.06 poniedziałek - zaległe z zeszłego tygodnia długie wybieganie (przesunęło się wszystko ze względu na wciśnięty ekstra Ekiden). Plan był 21km w tempie maratońskim 4:58/km. Zrobiłem najpierw 11km w tym tempie, potem 5km po 4:50/km a potem 5km po 4:40/km. Wyszło nawet trochę lepiej:


A na koniec obiecane zdjęcia z mojego rodzinnego miasta:

W tle kościół św. Jakuba, po lewej plac Pokoju w środku kadru park


Rzeka Łeba która przepływa przez Lębork

Ulica Staromiejska nocą

Z średniowiecznych obwarowań pozostały stare baszty i fragmenty murów miejskich, ostatnio odrestaurowane i zabezpieczone.

A na koniec nie mogłem nie wrzucić mojej kochanej budy czyli I Liceum Ogólnokształcące im. Stefana Żeromskiego w Lęborku. To tutaj w latach 1991-1995 męczyłem siebie i nauczycieli (których pozdrawiam!).

Zdjęcia niepodpisane autorem pochodzą z serwisu www.lebork.pl 


poniedziałek, 4 czerwca 2012

Ekiden 2012 - zdjęcia

Wspólnym sumptem nasza drużyna zakupiła zdjęcia z Ekidenu - wyszło niecałe 15 złotych na osobę więc zaszalałem i mam 19 zdjęć w wysokiej rozdzielczości z tego biegu. Po odrzuceniu podobnych zostało trochę mniej niż połowa które nadają się do wrzucenia na bloga ku pamięci :)










ADs