wtorek, 21 maja 2013

5/24 Biegi spokojne i nie tylko

Piąty tydzień biegu na Berlin za mną. Zaczynam jak zwykle - od ciekawostki o Berlinie. Kto wie jaki jest najwyższy budynek w stolicy Niemiec? Pewnie zagadka niezbyt trudna ale i tak podaję prawidłowe rozwiązanie: wieża telewizyjna na placu Alexanderplatz (Fernsehturm). Najwyższa nie tylko w Berlinie ale nawet w całych Niemczech - ma 368m wysokości. Na wysokości 207m natomiast znajduje się restauracja z obrotowym pierścieniem na którym stoją stoliki. Pierścień wykonuje pełny obrót w pół godziny co pozwala obejrzeć zapewne piękną panoramę miasta w trakcie jednej wizyty.

(zdjęcie ze strony puchata-sowa.blogspot.com)

Ostatni tydzień udał mi się. Był jeden fajny start - Warsaw Track Cup który wprowadził odmianę w tych spokojnych biegach, był jeden długi bieg i jedne interwały, a reszta to spokojne biegi.
Niedziela - nie wytrzymałem już tych samych spokojnych biegów i pobiegłem na nasz stadion w Nowej Iwicznej na interwały. Zrobiłem 5x1000m przerwy po 400m (czyli po 5 okrążeń po zewnętrznym torze i 2 okrążenia przerwy w truchcie). Nie miałem jeszcze garmina po tym jak starego zgubiłem więc biegłem ze stoperem. Przeliczyłem sobie w pamięci ile powinno być na okrążenie, na pół i na ćwiartkę i dało się bez gremlina to pobiec. Włączyłem sobie endomondo w telefonie ale to co zobaczyłem w domu przeszło moje najśmielsze wyobrażenia :) :



Jak widać bez gremlina nie ma sensu szybkich interwałów na małym stadionie robić, lepiej już tak jak ja biegałem - ze stoperem tylko bo endo w telefonie zaniżyło dystans o około 15-20%. W sumie wyszło 10km a interwały były po: 3:52, 3:52, 3:59, 3:59, 3:59 - miały być w zakresie 3:45-4:00 czyli było dobrze. To miało być takie ożywienie przed planowanym na wtorek startem.

Poniedziałek - dzień przeglądów klimatyzacji w naszych samochodach :) Rano wpakowałem rower do mojego, podjechałem 7,5km do serwisu, zostawiłem samochód i wróciłem rowerem. W połowie dnia podjechałem samochodem żonki do serwisu i zabrałem mój a wieczorem pobiegłem po jej samochód i wróciłem nim do domu. W sumie 7,5km które miało być spokojne ale w przedszkolu się zasiedziałem przy odbieraniu córki, potem z obydwiema na lody i wyszło że mogę się spóźnić. Więc bieg nie był taki spokojny - średnio wyszło 4:33/km.
Wtorek - pierwszy bieg z nowym gremlinem i od razu poważny bo start w Warsaw Track Cup. Opis już wrzucałem więc tylko podsumowanie - razem z rozgrzewką 7,1km w tym start który trzeba liczyć za mocną sesję interwałową. Dodatkowo dojazd do pracy rowerem - 18,35km i powrót z WTC do domu - 20,25km.
Środa - bieg spokojny do metra i potem do pracy 9,23km
Czwartek - spokojnie wieczorem 11,04km a na końcu 8x przebieżka po 30"
Piątek - jeszcze później do o 22:30 wybiegłem i też spokojnie 10,04km. A w środku dnia basen - 1km po raz pierwszy z wodoodpornym gremlinem, nie wyszło za szybko - ponad 33 minuty
Sobota - najważniejszy bieg tygodnia bo dłuższy 21,04km - dobeignięcie do Lasu Kabackiego, przez całą "szerokość" do Powsina do bramy i powrót. Zrobiło się ciemno, pod koniec momentami biegłem sam przez prawie czarny las, to było przeżycie z rodzaju "powrót do Natury"

Razem ten tydzień był bardzo udany: 76km biegu, 46km na rowerze i 1km w wodzie. Było dużo spokojnych biegów ale sporo szybszych. Został przede mną ostatni tydzień piewszej fazy Danielsowskiej. To będzie najtrudniejszy tydzień bo w jego trakcie mam osiągnąć maksymalny kilometraż: 80km. Potem będzie ciekawiej bo wejdę w drugą fazę a tam będą już po dwa akcenty tygodniowo. Lubię biegać akcenty bardziej niż biegi spokojne - jest ciekawiej, chociaż trudniej.

A już w sobotę (TADAM) kolejna odsłona świętej wojny Nowa Iwiczna - Mysiadło czyli startujemy z Krasusem w jednym biegu. Tym razem jak nic nagłedo nie wypadnie to spotkamy się w ramach akcji "Polska biega" w Nowej Iwicznej na biegu ulicznym na 5km. Liczę że ta pani olimpijka która mieszka w mojej wiosce też się zjawi i nas pogodzi uciekając już na pierwszej prostej. Trasa nie będzie miała atestu więc wynik nie będzie miarodajny ale i tak mam zamiar postarać się zejść poniżej 20 minut. To będzie wprawienie się przed próbą ostateczną pobicia tej bariery którą mam zamiar przeprowadzić na Biegu Ursynowa 15-go czerwca. Tylko wcześniej jeszcze... 3-go czerwca mój triathlonowy debiut na 1/4 Ironman'a.

6 komentarzy:

  1. 75-80 tygodniowo to jest ponad 300 miesięcznie, jasny gwint!

    Ciekawi mnie ta sobota. Gdzieśtam znalazłem info o trasie, jakieś pętle po uliczkach, zobaczymy jak się będzie biegało..

    Z tego co pamiętam wyniki jakichś zawodów różnych to nie tylko olimpijka może nas pokonać niestety;) Ale nie zamierzam tanio skóry sprzedać i walczyć do ostatniej kropli potu!

    OdpowiedzUsuń
  2. "Ale nie zamierzam tanio skóry sprzedać i walczyć do ostatniej kropli potu!" średnio wyszło.

    Nie zamierzam tanio skóry sprzedać, będę walczyć do ostatniej kropli potu! O!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Będzie dobrze, na pewno tanio skóry nie sprzedamy! U mnie w Nowej Iwicznej jest więcej biegaczy, wieczorami dużo ich u nas widać. Nawet jedna z firm rejestrujących czas na biegach masowych jest z Nowej Iwicznej. Za to w Mysiadle trudno spotkać biegacza (poza Krasusem oczywiście) :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O nie, wypraszam sobie! Tomek Skład, biegający na takim poziomie co my, jest z Mysiadła! I będę się z nim ścigał w Mrągowie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. A tak w ogóle to ja wolę biegać po Iwicznej, są spokojniejsze do tego uliczki. I sądzę, że część tamtejszych biegaczy to Mysiadliści;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobra, dobra niech będzie. Chociaż biegając prawie codziennie przez Mysiadło muszę przyznać że dużo więcej panów z piwem stojących pod blokiem niż biegaczy. No ale niech będzie że ci biegacze z Mysiadła u nas po wsi biegają ;))

      Usuń

ADs