piątek, 19 grudnia 2014

L.A. Marathon 5/16


Zaczynamy jak zwykle od ciekawostek. Tym razem o samym mieście gdzie mam zamiar pobiec. Nazwa - wiadomo, oznacza Aniołowo :) i jest z języka hiszpańskiego bo tereny te były skolonizowane przez Hiszpanów, po wyzwoleniu się od kolonistów weszły w skład Meksyku a od wojny z USA ok. 1850r. są częścią Stanów Zjednoczonych. Miasto ogromne, bo drugie w USA pod względem populacji i aż ciężko wymienić wszystko co tam warto zobaczyć. Myślę że bez wynajętego samochodu byłoby ciężko to miasto zwiedzić - mimo blisko 4mln mieszkańców system komunikacji wygląda jak jakiś ubogi krewniak polskiego średniego miasta. Aż 9 linii widzę na mapce (licząc łącznie metro, szybki tramwaj i szybkie autobusy), no ale skoro u nich tylko 10% populacji w trakcie roku w ogóle skorzystało z jakiegokolwiek transportu publicznego to dla kogo mieliby to budować :)
Niestety to że każdy jeździ samochodem ma duży minus - w L.A. dużym problemem jest smog. Podobno Indianie nazywali to miejsce "dolina dymu". Ukształtowanie terenu i znikome opady utrzymują dym w mieście. Pocieszam się że od lat 70-tych nastąpiła ogromna poprawa, a sezon na smog jest od maja do października. Ja będę tam w środku marca.
A co chciałbym zobaczyć w tym L.A. (el-ej, już się uczę jak trzeba tam na miejscu mówić :) ). Na pewno chciałbym zobaczyć Ocean Spokojny. Hmm właściwie to chciałbym się nawet i wykąpać - średnia temperatura wody w marcu w okolicach L.A. to 15 stopni w marcu a powietrza to 21 stopni. Oczywiście to jest średnia maksymalna temperatura w ciągu dnia więc maraton da się pobiec, tym bardziej że start będzie wcześnie rano.
Oprócz oceanu z widoków to liczę na widoki miasta ze słynnym znakiem Hollywood, zwiedzenie centrum miasta (ale to raczej w sobotę po expo chyba bo w tygodniu zakorkowane strasznie). Te ulice z palmami, szczególnie w Santa Monica, aleja gwiazd, dzielnica Hollywood a także zobaczenie po prostu amerykańskiego miasta gdzie pewnie wszystko jest większe (od samochodów po porcje w restauracjach :) ) - na to właśnie liczę. Chciałbym za to ominąć sześciopasmową autostradę gdzie wszystkie sześć pasów stoi z powodu tłoku na drodze ;)

Dobra, czas chyba wrócić na ziemię czyli do biegania. Zeszły tydzień (jest już prawie piątek a ja opisuję ten zakończony tydzień) przebiegł prawie wzorowo, czyli tak:


Dzień Plan Realizacja Komentarz
Pn BS 10km wolne Przeniesione na środę
Wt 5x1000m @3:46 11,22km. Troszkę za szybko – plan jest @3:50
Śr wolne BS 10km z poniedziałku
Cz BT 10km @4:24 15,44km. Za szybka tempówka: @4:24, plan: @4:30
Pt BS 11km ok Zgodnie z planem
So BS 10km 11,1km spokojniutko po Borach Tucholskich
Nd BD 19km 19km @4:42 Za szybko wyszło! Miało być @4:55
Razem
77,76km

Reasumując - zwolnij chłopie bo to dopiero początek a obciążenia są już duże. Nigdy wcześniej nie biegałem 6 razy w tygodniu z trzema akcentami. Tylko przy planie Danielsa było bieganie nawet codziennie na początku, ale tylko spokojnie a potem przy akcentach było zwykle 5 razy w tygodniu. Najfajniejsze bieganie to było z Żonką po Borach Tucholskich. Zawsze przy wizycie u teściów nam się to udaje bo wnuczki mogą z dziadkami zostać. Ta ilość tlenu która tam jest cały czas mnie poraża, świetnie się tam biega!


4 komentarze:

  1. Zwiedzanie miasta w sobotę po expo, to raczej bym sobie odpuścił. W sobotę to się należy leżeć do góry świństwem ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech racja! Muszę zaplanować ten wyjazd bo jeszcze różnica czasu dochodzi i trasa trudna bo zbiegów dużo... Łatwo nie będzie!

      Usuń
  2. Co do komunikacji i przemieszczania się, to ja byłem kiedyś w Kalifornii i miałem 200m od hotelu centrum handlowe, po drugiej stronie ulicy. Rzecz w tym, że ni chu-chu nie było tam przejść żadnych i nadłożyłem z kilometr, by się co CH dostać... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe :) co mi przypomina że hotelu jeszcze nie mam ;)

      Usuń

ADs