niedziela, 1 września 2019

Włoskie bieganie


Jak wakacje to musi być też trochę na biegowo! Tym razem spędziliśmy dwa tygodnie nad Adriatykiem - blisko Triestu w ich kurorcie czyli Grado. Fajne miejsce do odpoczynku, szerokie plaże i bardzo łagodne wejście do morza - jeszcze nie widziałem plaży gdzie trzeba tak długo iść żeby się zanurzyć, na oko z 200 metrów! Trochę przypływy i odpływy przeszkadzały w radości z bardzo czystej wody i plaży, bo to jednak nanosi jakichś roślinek trochę, ale ogólnie było naprawdę fajnie. Tylko oczywiście drożej niż krajach ościennych a poza tym nie było aż tak strasznie gorąco jak w Grecji czy tym bardziej Turcji.

Odpocząłem naprawdę fajnie, ale bieganie było też oczywiście w planach. Zresztą bieganie jest dla mnie częścią odpoczynku - bo rozumiem to słowo jako odpoczynek od pracy (i to się udało!). Więc przez te dwa tygodnie zrobiłem w sumie 183 kilometry:


W tym dwa super fajne biegi długie: najpierw 20km dość spokojnie (5:00/km) a potem 10km po 4:30. Akurat był to taki dystans żeby obiec naokoło całą lagunę - trzeba było na północy dobiec do Akwilei (takie nie za młode miasto, ma tylko 2200 lat :) ).


Poza tym był (niestety tylko jeden) bieg z naszą najmłodszą córką w wózku i razem z Żonką no i standardowo - samemu albo rano albo wieczorem. Tak jak pisałem nie było tam tak strasznie gorąco, chociaż dochodziło do 35 stopni, ale było zwykle trochę mniej upalnie - tak 32 stopnia a zdarzyło się też że jednego dnia padało.

Generalnie super było, szkoda że jutro do szkoły i od nowa kierat :( ale z dobry wieści - zaraz opiszę jak mi poszło wczoraj w półmaratonie praskim a za tydzień - półmaraton w Budapeszcie!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

ADs