sobota, 17 września 2022

Ultramaraton Wdzięczności Kijów-Warszawa


Informację o tym biegu znalazłem przypadkiem na jakis portalu z wiadomościami. Idea dość prosta, choć sam bieg naprawdę monumentalny: chodziło o to żeby przebiec z Kijowa do Warszawy w ramach wdzięczności za pomoc naszego kraju dla Ukrainy. Łatwiej napisać niż zrealizować - to jest ponad 840km!

Głównym aktorem czyli biegaczem był strażak-ratownik z Kijowa Volodimir Skovorodka, a bieg zaplanowany był na 14 dni. Wychodzi więc około 60-70km na dzień. Cała akcja miała sporą oprawę: ukraińska straż pożarna we współpracy z polską zapewniły logistykę, byli też sponsorzy, m. in. poczta ukraińska, mazda. Skontaktowałem się przez fb z Vovą żeby dołączyć na ostatni dzień biegu. Dojechałem więc rano do miejsca gdzie nocowali - w Józefowie pod Warszawą. Na szczęście ostatni etap był krótki bo tylko niewiele ponad 20km i wolny - bo zwykle Vova biegł te 60-70km tempem grubo poniżej 5min/km! Nie dałbym rady takiego etapu przebiec. Ale tutaj lan był na szczęście taki aby do dołączyli do niego etapami strażacy z Polski. Co ciekawe na ostatnie chyba 5km dołączył nawet szef (czyli komendant wg stopni) całej Polskiej Straży Pożarnej! Biegli też strażacy z różnych jednostek a nawet młode chłopaki i dziewczyna którzy dopiero uczą się na strażaków (czyli podchorążowie - ciekawe, nazwa jak w wojsku, ja też byłem podchorążym przez całe moje studia).

Tan ostatni dzień był taki bardzo spokojny - biegliśmy jakieś 5-8km od jednej jednostki strażaków do następnej, gdzie był zwykle krótki postój, zrobienie zdjęć i zmiana biegaczy-strażaków tych z Polski. Natomiast z Ukrainy biegło oprócz Vovy jeszcze dwóch biegaczy, poza tym w samochodach było całe wsparcie. W tym ostatnim dniu było ono wyjątkowe - dołączyły Vovy jego żona i córka (w wieku mojej średniej córki czyli około 11 lat chyba). Obie uciekły z kraju na samym początku wojny, a Vova jako strażak ratował ludzi - jak pewnie wiecie Kijów był i jest nadal ostrzeliwany rakietowo, na początku ataku tak do kwietnia wojska rosyjskie szturmowały nawet przedmieścia. Pracy dla strażaków było sporo i to niebzepiecznej bo bomby mogły i spadały w losowych momentach.
Historia pewnie typowa dla wielu uchodźców, ale pokazuje ogrom ludzkich nieszczęść jakie spotkały Ukraińców: rozłączenie rodzin, złamanie ludziom życia nawet jeśli to jest "tylko" ucieczka z kraju, a przecież dziesiątki tysięcy ludzi tam doznało śmierci kogoś bliskiego. 

Tym bardziej budujące było zobaczyć na własne oczy hart ducha tych ludzi. Ukraińcy wierzą w to że wygrają i powiem szczerze że ja też tak myślę. Nie będzie to łatwe, ale szczególnie teraz po ofensywie pod Charkowem widać że jest to możliwe. Czy będzie jak w wojnie zimowej z Finlandią że stracą jednak trochę terytorium czy jak w wojnie z Afganistanem gdzie Związek Radziecki wycofał się całkowicie (i zaraz potem rozpadł m. in. z powodu tej wojny) - to jeszcze zobaczymy. Mam nadzieję że to będzie ta druga opcja i na moje oko wszystko idzie w tym właśnie kierunku. 

Wracając do samego biegu - to był akurat Dzień Niepodległości Ukrainy (tak to było obliczone żeby tego dnia wbiec do Warszawy). Na ostatnim postoju gdzie dołączył komendant PSP był bardzo budujący moment - podbiegł do nas jakiś Anglik, dopytał czy jesteśmy z Ukrainy i zaczął wszystkiem gratulować i składać życzenia "Happy Independence Day" i dość wymownie dodał "and many, many more Independence Days" :)

Ostatni etap był do samej Warszawy, tam była impreza końcowa w jakiejś dużej jednostce straży pożarnej - scena, media, przedstawicielstwo Ambasady Ukrainy w Polsce a więc przemówienia itd. Acha no i bardzo ładny medal pamiątkowy dla każdego uczestnika, w tym dla mnie :) !

Bardzo się cieszę że udało mi się to pobiec. Zapamiętam ten hart ducha i okrzyki "Sława Ukrainie, Gierojam Sława" które ukraińscy strażacy wykrzyczeli. Cieszy mnie też że mogę być dumny z mojego kraju w tej sprawie - że np. prawie 500 polskich czołgów broni teraz Ukrainy, że polskie matki wystawiły na dworcach w pierwszych dniach wózki dla dzieci dla ukraińskich matek uciekających z dziećmi i jedną torbą w ręku. W trudnych czasach można (i tym bardziej trzeba) być człowiekiem.

Trzymaj się Ukraino!










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

ADs