środa, 3 maja 2023

Bieg Konstytucji 2023


Pogoda piękna, impreza z bardzo fajnym tłem - no czego więcej można chcieć? Podjechałem rano z kolegą z pracy w okolice startu, może nie za blisko, bo około chyba trzy kilometry musiałem dobiec, ale rozgrzewka przecież musi być. Przebiegłem więc trochę spokojnie, potem zrobiłem dodatkowe ćwiczenia - skipy, przeplatankę, przebieżki i w sumie wyszło sporo, bo aż 4,5 kilometra. Potem hymn i wcisnąłem się w miejsce startowe tuż za zającami na 20 minut. Po drodze jeszcze spotkałem dwóch innych kolegów z pracy i dwóch z moich okolic - sporo znajomych twarzy jednym słowem.

Plan był żeby pobiec 19:45 albo szybciej. Trasa w tym roku jest zupełnie nowa - z Nowego Świata do ronda de Gaulle'a i w lewo długa prosta przez most Poniatowskiego, nawrotka na rondzie Waszyngtona i powrót tą samą trasą (tylko przeciwległą nitką).


Dobra to ruszyłem trochę na czuja, tempo na początku zegarek pokazywał 3:50/km. Łatwo policzyć że urywając 10 sekund na kilometrze na mecie powinno być 19:10. A jak pisałem wczoraj - mój plan był między 19:30 a 19:45. I niestety uwierzyłem że mnie matematyka nie dotyczy i jakoś cudownie tym tempem do mety dobiegnę. Okrążenia łapałem dobie sam po znacznikach kilometrów - na pierwszym było 3:51. Wiadomo - jeden kilometr tym tempem przebiec to dam radę. Co ciekawe zające na 20 minut byli przede mną - jakoś mi się to nie zgrywa z tempem 4:00/km które mieli utrzymywać :) ale po chwili jednak ich wyprzedziłem. 

Nie wiem czy zauważyliście, ale mosty są zwykle trochę wyżej niż droga która na nie prowadzi z obu stron. To oznacza podbieg  do połowy mostu, a w Warszawie zachodni brzeg Wisły jest znacznie wyżej, więc w pierwszej połowie biegu było troszkę z górki. To pewnie trochę pomogło mieć szybszą pierwszą połowę. Drugi kilometr to bieg przez most gdzie jeszcze dobrze "żarło" - wyszło że zrobiłem ten km w 3:52. Wiało na szczęście wzdłuż Wisły, więc nie było problemu ani w pierwszej ani w drugiej połowie biegu. Na nawrotce naliczono mi 9:48 czyli czas na 19:35, ale mam wrażenie że to nie jest dobra wartość bo czytniki były troszkę za połową trasy moim zdaniem. Tak czy siak teraz zaczyna się najtrudniejsze. Tempo zaczęło mi już powoli spadać. Ten trzeci kilometr to już troszkę za wolno: 4:04, potem czwarty gdzie odczuwałem podbieg i wyszedł tylko minimalnie szybciej: 4:02. I teraz najważniejszy, ostatni kilometr. Gdybym tutaj się zmobilizował i wrócił nawet chociaż do 4:00/km to skończyłbym prawie w planie minimum. Niestety wyszło 4:11 (!) i na mecie 20:02...

Żałuję że nie przycisnąłem mocniej - jakoś za bardzo rutynowo podszedłem do tego biegu. Gdybym się mocniej skoncentrował, przygotował psychicznie to dałļym radę się mocniej przyłożyć w drugiej połowie. Po drugie ten start był za szybki - gdybym pierwsze trzy kilometry pilnował tempa 4:00/km z maksymalnym odchyłem do 3:55/km to ostatnie dwa dałbym radę przycisnąć i plan minimum na pewno bym osiągnął.

No cóż, szkoda że nie wszystko zagrało. Nie ma co się tak strasznie zamartwiać - jednak czas nie był bardzo zły przecież, ale ważne żebym wyciągnął te dwa najważniejsze wnioski: po pierwsze bardzo pilnować tempa na starcie, nawet na piątce! Po drugie przygotować się psychicznie żeby nie odpuścić w końcówce. Będę miał to na uwadze przed Edynburgiem, no i tak sobie myślę że chyba jeszcze jakoś spróbuję raz przed maratonem coś pobiec żeby mieć najświeższy czas z wyścigu który mi pozwoli oszacować jakim tempem mam ten maraton pobiec.


Garść statystyk na koniec:miejsce 255 na 3703 którzy dobiegli, czyli 6,89% (nieźle!).




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

ADs