niedziela, 14 maja 2023

Edynburg 10/12: końcóweczka

Po takim torze przeszkód się biegało na studiach

Kurczę, zostały dwa tygodnie już tylko! Dzisiaj miałem trudny długi bieg i tak mi się coś zdaje że to był ostatni tak trudny tydzień. Szybko podsumuję najpierw ten tydzień:
Poniedziałek - siłownia zgodnie z planem (w sumie 5km na bieżni, 3 serie siłki)
Wtorek - 10 rytmów po 40", razem 10km
Środa - wytrzymałość tempowa 3 razy po 4km @4:25 - runda dookoła Lasu Kabackiego, ładnie wyszło
Czwartek - spokojnie tylko 7km
Piątek - rano 10,7km po Lesie Kabackim, wieczorem basen 1000m
Sobota - aż 15 rytmów po 40" - zmęczyłem się
Niedziela - bieg długi 26km po Lesie Kabackim

W sobotę było ciekawie bo rano na imprezę urodzinową zawiozłem najmłodszą, wziąłem ze sobą komplet rzeczy do biegania, ale niestety córa nie dała mi wyjść i ponad dwie godziny siedziałem w sali zabaw dla dzieci :) Potem obiad (zjadłem mało) i po niedługim czasie szybko poszedłem pobiegać. Było tych rytmów aż 15 i to długich: 40-sekundowych, więc bylem nieźle spocony. Mimo kąpieli organizm nie był schłodzony. Wyjechałem od razu na spotkanie z kolegami ze studiów - niesamowita historia. bo pierwszy raz - 23 lata po skończeniu studiów zrobiliśmy takie spotkanie, udało się 25 z 36 osób zebrać i to niektóre osoby przyleciały specjalnie samolotem! Z rundy po terenie uczelni jest zdjęcie na samej górze - z poligonu przy naszej uczelni gdzie się biegało w mundurze, a czasami z kałachem na plecach. Trochę dziwne jak na informatyka, ale taka to już była uczelnia (WAT), że trzeba było realizować program informatyki jak na polibudzie, a oprócz tego kończyło się jako oficer Wojska Polskiego...
W samochodzie jadąc na to spotkanie skręciłem zanadto klimatyzację i wieczorem... zacząłem kichać.

No rany Julek, zaraz maraton a ja tak głupio się podziębiłem? No nie wiem jeszcze, w niedzielę zrobiłem trudny bieg: po Lesie Kabackim najpierw kółko 10km spokojnie - wyszło (licząc "po słupkach") około 5:20/km, potem drugie kółko starałem się 5:00/km, ale wyszło około 5:05/km. W końcu ostatnie 5km chciałem 4:40/km, ale udało się troszkę szybciej nawet! W sumie to chyba jednak nie przeziębiłem się, bo bym nie dał rady tak mocnego treningu zrobić.


Dobra, co teraz?? Plan na ten tydzień jest taki: pierwszy akcent to będzie 10km w tempie 4:35/km, a drugi to miał być 6x1km po 4:05/km które zamienię na start w ParkRun w sobotę. Zegarek jest bardzo optymistyczny - twierdzi że powinienem złamać 19:30 na piątkę, ja po ostatnim starcie (20:02) myślę że to jest nierealne. No ale plan jest taki zeby pobiec na maksa - przynajmniej 19:45 i z tego spróbować zbudować plan na Edynburg. Zupełnie minimum jakie muszę mieć to wynik poniżej 3:20, moim planem z marzeń jest 3:15, ale to pewnie nierealne zupełnie. No zobaczę - za tydzień to przemyślę i opiszę jaką chcę mieć taktykę na ten start.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

ADs