środa, 4 października 2023

Warszawska Dycha

Przy okazji maratonu warszawskiego była też zorganizowana dycha na którą się zapisałem. Tak oficjalnie to nazywa się ten bieg "Nice To Fit You Warszawska Dycha" (więcej wielkich liter się nie dało upchnąć). No ale to i tak nic w porównaniu do nazw polskich drużyn żużlowych z kilkoma nazwami sponsorów w nazwie :)

Przyznam się szczerze - chciałem zrobić dłuższą relację, ale mam tyle na głowie (i nie zawsze wesołych) tematów w życiu prywatnym że wpis czeka rozgrzebany już prawie dwa tygodnie. Więc zrobię tyle ile zdążę - krótko, bo za kilka dni kolejny start - Bieg po Dynię. 

Krótko zatem: dojechałem jak zwykle na styk, przez co niestety nie zdążyłem na zdjęcie z biegaczami z firmy (NatWest). Za to zdążyłem zobaczyć się z kolegą z osiedla przed biegiem i też po co mi umożliwiło wrzucenie tego ładnego zdjęcia (dzięki Mikołaj):

 
 
Pogadałem też z kolegą ze studiów i paroma innymi osobami, ale chyba nie da się uciec od tematu samego biegu. A nie było krótko mówiąc za dobrze. Poprzedni tydzień był pod znakiem choroby - nie brałem antybiotyków, ale jakiś wirus był na tyle zjadliwy że czwartek i piątek wziąłem zwolnienie chorobowe, jak nigdy właściwie. Taki byłem osłabiony że nie dałem rady pracować - i to widać było w niedzielę na biegu. Organizm był słaby i wystarczyło sił tylko na połowę dystansu, nie dało się potem już przyspieszyć. Czas bardzo słaby:

44:05

No ale to raczej wypadek przy pracy ze względu na chorobę - zapisałem się na Bieg Niepodległości i spróbuję coś w tym roku jeszcze pobiec bardziej sensownego na tym dystansie!


 

No i jeszcze filmik od kolegi z mety (dzięki Alan!) - pierwszy raz próbuję na moim blogu jakiegoś filmiku, oby zadziałało :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

ADs