poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Biegacz - planista doskonały



Bieganie według planu treningowego może sugerować że nie ma miejsca na planowanie. Przecież jest rozpiska, każdy dzień ma swój trening albo regenerację wpisaną, wystarczy założyć buty, wyjść i biegać według instrukcji z planu. W praktyce okazuje się że jest kompletnie odwrotnie. Mam już za sobą 19 tygodni planu maratońskiego Danielsa i szczególnie po skończeniu pierwszej fazy (gdzie były tylko spokojne biegi) w każdym tygodniu muszę ostro kombinować, jak koń pod górkę, żeby realizować ten plan. Po części usprawiedliwię się że to wynika z tego że mam pracę na pełny etat której poświęcam więcej czasu niż tylko te osiem godzin, a po pracy mój czas należy przede wszystkim do moich dziewczyn a nie do bieżni. Kończąc usprawiedliwianie się - takie biegowe hobby wymaga i uczy bardzo dobrej organizacji czasu.

Żeby nie być gołosłownym: oto typowe moje zapiski w których sobie planuję każdy tydzień. Zwykle planuję nie dalej niż tydzień w przód, chyba że zbliża się jakaś duża impreza, wtedy konieczne jest modyfikowanie planu wcześniej niż tydzień w przód. Zwykle plan musi zawierać:
1) wyliczenie ile mniej więcej treningi specjalistyczne będą miały kilometrów (i czasu żeby to zmieścić w dniu pełnym zajęć)
2) rozplanowanie obu treningów specjalistycznych w tygodniu
3) uzupełnienie biegami spokojnymi pozostałych dni tak żeby kilometraż się zgadzał
Dla niewtajemniczonych: plan maratoński Danielsa zakłada dwa treningi specjalistyczne w każdym tygodniu a w pozostałe dni należy biegać spokojnie tyle żeby w sumie w tygodniu wyszła zadana liczba kilometrów.
No więc dla przykładu ten tydzień ma wyglądać tak: kilometraż ma być 80% maksymalnego (80km) czyli 64km.
Trening specjalistyczny numer 1: 3,2km spokojnie, 4 razy 5 minut tempo progowe 4:13/km i 1 minuta odpoczynu, 16km lub 80 minut (co trwa mniej) spokojnie, znowu 4 serie po 5 minut progowo z 1 minutą odpoczynku i 3,2km spokojnie. Trzeba to wszystko przeliczyć na kilometry: 3,2 + 4x(1,186 + 0,18) + 15 + 4x(1,186 + 0,18) + 3,2 = 32,34km w 2:42
Trening specjalistyczny numer 2: godzina spokojnie, 6 razy 5 minut progowo z 1 minutą odpoczynku, 15 minut spokojnie. W kilometrach: 11,25 + 6x(1,186 + 0,18) + 2,81 = 22,26km w 1:51
Razem tylko te dwa treingi to aż 54,5km. W sumie bardzo dziwnie bo zwykle treningi specjalistyczne to poniżej połowy dystansu tygodniowego, ale tutaj już zaczyna się schodzenie z objętości przed maratonem. Zostaje więc około 10km które można wybiegać nawet w jeden tylko dzień, wcześniej bywało że zostawało ponad 40km i trzeba było to na aż cztery dni dzielić. Do tego dwa dni na treningi specjalistyczne i zostawał tylko jeden na regenerację.

Następnym krokiem jest podział na dni, tym razem będzie to mniej więcej tak:
Poniedziałek: regeneracja po długim biegu (29,3km) poprzedniego dnia
Wtorek: Sp2
Środa: bieg spokojny
Czwartek: bieg spokojny
Piątek: regeneracja (wizyta gości)
Sobota: Sp1: 32km w 2:40
Niedziela: regeneracja po długim biegu

Zwykle od dawna biegałem 5 lub 6 razy w tygodniu a tu akurat wyszło tylko 4 treningi więc bardzo możliwe że jednego dnia pójdę wreszcie na siłownię bo Wyzwanie Bartka samo się nie zrobi. Poza tym trzy dni z tego tygodnia będą u nas goście co też utrudni wychodzenie na treningi. Taki plan który sobie przygotowuję ułatwia mi godzenie treningów z wszystkimi obowiązkami. To nic że ten plan potem wiele razy zmieniam żeby dopasować go do wolnego czasu, mojego samopoczucia danego dnia czy pogody. Bo jak to powiedział kiedyś generał Eisenhower "Plans are worthless, but planning is everything".

2 komentarze:

  1. Jeśli "oprócz" biegania ma się pracę i rodzinę (a szczególnie małe dzieci), planowaniu nie ma końca. Czasem wręcz kombinowaniu - kombinowaniu za wszelką cenę, gdzie by tu ten trening upchnąć...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja traktuję samo posiadanie planu jako taki motywator w momentach kiedy po prostu mi się nie chce. Natomiast ze skrupulatnym jego wykonywaniem jest różnie ;). Przeważnie uzależniam go od nastroju mojej najmniejszej pociechy i czasu towarzyszki biegowej. Pracą puki co do marca nie muszę się przejmować ;). Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

ADs