piątek, 31 stycznia 2014

Roma 8/16: czy biegacze chorują


Lepiej późno niż wcale :) Za dwa dni kończy się już tydzień numer 9 a ja podsumowuję ten poprzedni. Czasu jak zwykle mało więc do rzeczy.

Pogoda jaka jest - wszyscy widzimy za oknem. U mnie widok taki jak na zdjęciu powyżej. Może i ładny, może i malowniczy, ale tylko jak się siedzi przy rozpalonym porządnie kominku z czymś ciepłym w kubku. Do biegania taka pogoda jest... no właśnie - to zależy. Jeżeli jest pełno śniegu, może być nawet zdrowo poniżej zera to mi biega się świetnie. Jeżeli jednak do tego dojdzie mocny wiatr lub jakieś nawet małe problemy ze zdrowiem to wybieram bieganie pod dachem. Krytej bieżni niestety w pobliżu nie ma, trzeba więc wybierać bieżnię mechaniczną. W sumie ja nie mam tak bardzo złej opinii o bieżni mechanicznej jak wielu z biegaczy, dla mnie to bardzo fajne narzędzie - szczególnie w tych dwóch przypadkach: gdy pogoda jest bardzo zła lub zdrówko szwankuje. Od kiedy biegam jest z tym zdrowiem lepiej (ale wcześniej też jakoś strasznie nie było). Ta poprawa nie była natychmiastowa - pierwszej zimy miałem chorobę tuż przed debiutem maratońskim, ale potem już nie chorowałem nigdy w zimę. Był kaszel i okresy gdy musiałem ratować się bieganiem pod dachem, ale nie zdarzyła się żadna poważna przypadłość. Rok temu było tak że i żona i córki miały jakiegoś wirusa - a mi bez leków w dwa dni przeszło. 

Na pewno bieganie to nie immunitet przeciwko wszystkim chorobom (choćby wszystkie gazety o bieganiu tak pisały) ale myślę że jak człowiek biega regularnie przez cały rok to ma o wiele wyższy poziom odporności i nawet jak coś się przyplącze to szybko odpuszcza.

Ostatni tydzień był więc u mnie taki trochę na granicy zdrowia i choroby. Pewnie gdyby nie to że nie chcę w razie czego zarazić córek to biegałbym na dworze, ale biegałem na siłowni z racji ostrożności i tego że niby kaszlu ani temperatury nie było (ani osłabienia), to jednak kaszel był.

No więc tydzień ten wyglądał tak:

Niedziela 19.01.2014
Interwały: 2 serie po 6x400m @3:42/km razem 10,5km.

Czwartek 23.01.2014
Tempo: 5km KT (4:16/km) na siłowni, razem 8,5km.

Sobota 25.01.2014
Podbiegi 12x200m 5% 3:45/km przerwy po 250m. Razem 10km. Niestety Falenica nie dla mnie przez ten kaszel :(

Wtorek 28.01.2014
Pogoda straszna więc planowany długi bieg zamiast w niedzielę zrobiłem dopiero we wtorek - to zaczyna być już moją tradycją. No więc 29km zrobiłem na... siłowni! To było naprawdę wyzwaniem, ale cieszy że nie tylko dałem radę ale nawet ostatnie 2km przyspieszyłem do tempa maratońskiego!

Razem: 58km mało trochę bo te biegi na siłowni były z krótkimi rozgrzewkami (rzędu 2km) ze względu na ograniczenia czasowe. Jednak praca i rodzina są przecież ważniejsze.

No to teraz... 8 tygodni i Roma! A właściwie jak piszę te słowa to już tylko 7 tygodni i trochę ponad dzień :)

2 komentarze:

  1. Dwa kilometry to krótka rozgrzewka? To jak normalnie wygląda i ile normalnie trwa Twoja rozgrzewka?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam rozgrzewkę zgapioną z planu FIRST czyli 10 do 20 minut spokojnego biegu w tym o ile mają być interwały to są skipy A i C i przebieżki. Czyli wychodzi od 2 do niecałych 4km.

    OdpowiedzUsuń

ADs