niedziela, 15 maja 2016

Ekiden 2016


W tym roku w Ekidenie pobiegła drużyna mojej firmy, gdzie już ponad osiem lat się zadomowiłem. W sumie to miałem nie biec, ale zostałem wciągnięty z listy rezerwowej i wyszło że dzień przed Wings For Life (relacja już za chwilkę) musiałem pobiec 5km w Parku Szczęśliwickim. Tam właśnie odbywał się w tym roku Ekiden. Imprezę organizuje oczywiście ten sam zespół co maraton i półmaraton warszawski, z Markiem Troniną na czele. Z nowości z tego roku - wprowadzono również i w tej imprezie bieganie charytatywne (powiązane ze zbieraniem pieniędzy na cele dobroczynne).

Pogoda dopisywała raczej kibicom niż biegaczom - słonko pięknie przygrzewało, na szczęście bieg był w parku, więc częściowo pod drzewami. W środku parku były namioty z biurem, depozytem i kilkoma stoiskami i oczywiście strefa zmian. Biegaliśmy po dość małej pętli - tylko 2,5km więc można było naprawdę często dopingować mijających nas członków sztafety. Zasady były takie jak co roku: 6 osób biegnie w jednej drużynie, razem przebiegają dystans maratonu w podziale na: 7,195km, 10km, 10km, 5km, 5km, 5km. Z racji tak krótkiej pętli już po pierwszej zmianie trudno było się zorientować kto kogo goni :) Na szczęście impreza była podzielona na cztery tury: dwie w sobotę i dwie w niedzielę dzięki czemu nie było tłoku w parkowych alejkach.

Nasza drużyna wyruszyła w drugiej turze, czyli po południu w sobotę. Przybyliśmy do parku, jakoś się znaleźliśmy i o 14:00 ruszyła

Pierwsza zmiana - Andrzej


Wystawiliśmy najlepszego zawodnika na początku żeby było do czego równać w górę :) Andrzej ruszył z kopyta i pokonał ten dystans w 29:46 co daje średnią 4:08/km i estymowany czas na mecie 2:54:34 (!) Ja sobie myślałem że skończmy tak realnie w 3,5 godziny - złamanie 3 godzin w sztafecie to naprawdę trudne zadanie (trzeba mieć naprawdę dobrą i równą drużynę). Andrzej dał z siebie wszystko co było widać na mecie, w dodatku miał najgorszą pogodę bo w tym czasie nie było w ogóle chmur i słońce mocno grzało. Zmiana poszła gładko i już zaczęła się

Druga zmiana - Maciek




Zaczęły się najdłuższe zmiany - 10km. Maciek nie był w najwyższej formie więc pobiegł spokojniej. Na każdym kółku oczywiście staliśmy przed strefą zmian i zdzieraliśmy gardła co nie pozwalało na odpoczynek :) Troszkę oddechu dało wtedy już słońce - nadal było gorąco, ale pojawiło się troszkę chmur. Po trzecim kółku przeszliśmy już do stref zmian, przygotowaliśmy się do filmowania, dopingowania i robienia zdjęć i po czasie 44:16 od wybiegnięcia (1:14:02 od startu, estymowany czas na mecie 3:01:40) rozpoczyna się

Trzecia zmiana - Tomek



Który również wszedł z rezerwy, bo też następnego dnia miał start. Przebiegł w dobrym nastroju cztery kółka, też za każdym otrzymując od nas porcję dopingu. Po trzech kółkach my znowu do strefy zmian a szczególnie ja, bo teraz miała być moja kolej! Tomek dobiegł swoją dych w 46:23 i wreszcie

Czwarta zmiana - ja



Plan był taki żeby nie przesadzić. W końcu następnego dnia chciałem przebiec około maratonu w Wings For Life. Zaplanowalem sobie że przebiegnę tą piątkę planowanym następnego dnia tempem, czyli 4:22/km. Nastawiłem wirtualnego partnera na 4:20/km (ech garmin 920xt nie pozwala na ustawienie co do sekundy, trzeba zaokrąglić do 5sek/km) i pobiegłem. Więszkość ludzi wyprzedzałem mimo że nie było to tempo maksymalne dla mnie, chyba tylko jedna albo dwie osoby mnie w czasie tych dwóch okrążeń wyprzedziły. Przy każdym z dwóch okrążeń przedefiladowywałem sprintem alejką przy której stali koledzy z drużyny krzycząc "ja tak biegnę cały czas!" :)
Po dobiegnięciu okazało się że piątkę pokonałem w 21:09 czyli tempem 4:14/km - za szybko. Niestety z powodu krótkiej pętli między drzewami zegarek biegowy skracał zmierzony dystans, z tego powodu zaniżał tempo więc patrząc na to przekłamane tempo biegłem w rzeczywistości 4:14/km a zegarek pokazywał te 4:20/km.
Dobra, ale bieg trwa dalej, przekazałem pałeczkę i zaczęła się

Piąta zmiana - Witek


(w niebieskiej koszulce)

Najmłodsza krew naszej drużyny. Niby cicha woda, twierdzi że nic nie biega, ale zdradził się że coś tam biegał w młodzieńczych latach. No i wyszło szydło z worka - pierwsze kółko w 4:22/km! Tempo na tyle zabójcze, że drugie kółko to już 4:44/km - nadal bardzo szybko. Razem 22:29, przekazał pałeczkę na ostatnią zmianę:

Szósta zmiana - Adam


Najważniejsza bo finiszująca, Adam trenował po zimie ostro i udało mu się utrzymać prawie równo tempo na obydwu okrążeniach (razem 22:45). Pokrzyczeliśmy w połowie okrążenia a potem już na metę i tutaj mocne zdziwienie - łączny czas to:

3:06:48

Byliśmy 17-tą drużyną w tej turze i 75-tą licząc wszystkie cztery tury, na 859 wszystkich zespołów. Rewelacyjny wynik, od razu chce się za rok poprawić! Margines na poprawętak na szybko licząc myślę że jest w okolicy 9 minut :)

Dzięki wielkie dla wszystkich kolegów z drużyny - widzimy się za rok!



1 komentarz:

  1. Gratuluję i życzę dalszych sukcesów.
    Ja też ostatnio biegłam w takim biegu, mimo, że nie zajęłam pierwszego miejsca to byłam mega dumna z siebie, że w ogóle dałam radę przebiec i nie zrezygnowałam. 28 maja mam zamiar pobiec w biegu organizowanym w Gdańsku tak zwanym biegu dla twardzieli, zapowiada się niezapomniana przygoda a dochód z biegu będzie przekazany na cele charytatywne więcej informacji jeśli chcecie to tutaj może ktoś się dołączy http://warriorsrun.com.pl/idea-biegu.html aaa i jeszcze dodam, że uczestnicy będą wykonywali takie zadania, jak kandydaci na członków jednostek specjalnych. Zadania przygotowują byli żołnierze GROM-u oraz weteranami z Afganistanu

    OdpowiedzUsuń

ADs