wtorek, 1 września 2015

Nike Speed Street - finał


Poprzednio pisałem o kwalifikacjach do Nike Speed Street. Okazało się w zeszłym tygodniu że udało mi się zakwalifikować do tej zabawy. Trochę termin niezbyt szczęśliwy bo 30-go sierpnia rano biegłem Półmaraton Praski (relacja wkrótce). Trudno - zabawa to zabawa, nie ma co się przejmować. Nike wymyśliło że zabawa będzie nieco tajemnicza. Odniesienia do nielegalnych wyścigów samochodowych były oczywiste nawet dla takiego "lajkonika" motoryzacyjnego jak ja. Miejsce wyścigu utrzymane w tajemnicy do końca, dystans 1/4 mili (czasami mówiono o 400 metrach, różnica w sumie poniżej trzech metrów). 
Zaczęło się od ujawnienia mailem miejsca zbiórki - przy sklepie ForPro koło stadionu Legii o 17:45. Niestety w tym czasie odbywał się tam mecz charytatywny i dojazd jeszcze jakoś się udał, za to znalezienie miejsca parkingowego było niemożliwe. Spóźniłem się więc jakieś 10-15 minut, ale przez telefon dowiedziałem się że wystarczy być przed 18:30. Na miejscu dostałem taką oto spersonalizowaną koszulkę:


Poczekaliśmy na autobusy i zawieziono nas... na teren byłej fabryki FSO na Żeraniu. Tam Nike przygotowało specjalnie na tą okazję tor "wyścigowy". Była to prosta o długości 400 metrów która biegła przez olbrzymi budynek w którym odbywał się kiedyś załadunek na pociąg. Start był przed tym budynkiem, a meta zaraz za budynkiem. Na miejsce startu zawodnicy byli zawożeni białym Range Roverem, tam były znane z wyścigów samochodowych światła startowe i fotokomórka do pomiaru czasu. Potem podczas biegu były urozmaicenia: na 200 i 300 metrach stały po bokach beczki z których wydobywał się płomień w momencie gdy zawodnik obok przebiegał - to pozwalało kibicom z daleka już ocenić kto wygrywa i o ile. Na mecie natomiast były zegary, brama przez którą się przebiegało i oczywiście fotokomórka. Zegar na mecie pokazywał czas reakcji przy starcie (od włączenia się zielonego światła do momentu przebiegnięcia przez fotokomórkę na linii startu - zwykle około 0,7 sekundy chyba to było), potem pokazywał oczywiście czas biegu.

Zostaliśmy podzieleni na trzy 16-osobowe grupy - szybcy, szybsi i najszybsi. Ja z czasem z mili 5:24 byłem pierwszy w drugiej grupie. System zawodów był taki że rozgrywki były tylko wewnątrz grup, systemem pucharowym z rozstawieniem wg czasów z mili. Czyli pierwszy z szesnastym, drugi z piętnastym itd. Po pierwszej rundzie zostaje 8 zawodników, po drugiej 4, po trzeciej dwóch i czwarta runda to finał. Jak łatwo się domyśleć od razu po prezentacji składu mojej grupy:


miałem chrapkę na wygranie całej tej grupy. W końcu miałem najlepszy czas :) Niestety okazało się że jednego zawodnika z czasem 5:30 na milę z powodu błędu aplikacji Nike (pokazała 3:30) zakwalifikowano do najszybszej grupy. Zgłosił to do organizatorów, a oni na szybko nie wrzucili go do naszej grupy z rozstawieniem wg jego czasu, tylko dali go na koniec. Przez co w pierwszej rundzie trafiłem na osobę o takim samym czasie na milę co ja:


Różnica była taka że ja biegłem rano półmaraton na maksa a mój rywal nie :) Chciałem mimo to wygrać, biegłem na maksimum moich możliwości. Biegliśmy blisko siebie, jednak poza samym startem gdzie zyskałem trochę dzięki lepszemu czasowi reakcji, to cały czas byłem troszkę z tyłu. Na metę wpadłem z czasem: 1:04,83 - na oko 2 sekundy za moim rywalem. 


Trochę żałuję że tak szybko się moja przygoda skończyła - z racji tego złego rozstawienia. Z drugiej strony zabawa była fajna i wszystko co było przygotowane zaliczyłem: pokibicowałem, obejrzałem dwa sportowe samochody przywiezione na tą okazję. Sam bieg był też fajnym przeżyciem, oprawa imprezy zrobiona naprawdę fajnie:






Konferansjerkę robił pan którego nazwiska nie znam, ale wiem że jest znany w środowisku które ogląda tvn turbo ;) Słowem - zachęcam wszystkich do wzięcia udziału w takiej zabawie, o ile za rok się odbędzie. A jak wiemy z doświadczenia Nike wymyśla co roku coś nowego, ale i tak pewnie warto będzie się zapisać

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

ADs