Nie byłbym sobą gdybym korzystając z wakacji w nowym miejscu nie pobiegał tam. A jak się tylko da to w dodatku nie wziął udziału w jakimś biegu zorganizowanym. Dlatego będąc z rodziną na urlopie (trochę podróży życia pewnie) w Japonii poszukałem co nieco i znalazłem Park Run w Osace.
Pogoda naprawdę nie sprzyja tu bieganiu - jest strasznie upalnie, temperatura dochodzi do 35-36 stopni i jest wysoka wilgotność. Nawet w nocy nie spada temperatura za bardzo - gdzieś około do 25 stopni. Wychodzę tu wcześnie rano biegać, nawet około 6:00 rano mi się zdarza (bo przez zmianę czasu trudno jest spać ciągiem całą noc i człowiek się wybudza o dziwnych porach, za to wieczorem nie zawsze chce się spać). W dodatku bardzo dużo tutaj chodzimy - bo zwiedzamy, więc zmęczenie nóg mam spore.
Przez te wszystkie powody nie za bardzo liczyłem na jakiś dobry wynik, ale nie o to tutaj chodziło. Planowałem sobie żeby co najmniej złamać 21 minut. Nocleg mamy w typowym japońskim domu (wynajętym przez booking) i umyślnie tak wybraliśmy, żeby blisko było miejsce do biegania. Znaleźliśmy taki fajny domek w typowej japońskiej dzielnicy małych, raczej starych domków - jak się podróżuje w pięć osób to jest dużo wygodniejsze niż hotel (i też tańsze). Poza tym właśnie było to w takim typowo japońskim otoczeniu, a nie w nowoczesnym hotelu w centrum miasta (co byłoby dość podobne do hoteli w Europie). Skorzystałem więc z tej przemyślanej lokalizacji naszego noclegu i do parku dobiegłem szybko - bo to tylko 500 metrów było. Trasę "obcykałem" dzień wcześniej - przybiegliśmy tu rano razem z Żonką pobiegać rano dla siebie i rozejrzałem się wtedy po okolicy, wcześniej przeanalizowałem trasę na internecie.
Park był chyba używany mocno podczas wystawy EXPO w Osace w 1990. Co ciekawe w tej chwili też się odbywa tutaj EXPO 2025 - widzę trochę napisów na ten temat, jakichś ludzi którzy to organizują, ale nie wiem dokładnie gdzie się to odbywa w tym roku. W parku jest trochę tych starych wystaw z przed 35 lat. Pętla jest po asfalcie i ma niecałe 2,5km. Ja wybiegłem trochę wcześniej i zrobiłem rozgrzewkę po parku. Nie wiem czy to miało sens - zrobiłem w sumie 3km w tym ćwiczenia i trochę przyspieszeń, no ale było tak upalnie... Poza tym nie mogłem dopatrzeć się gdzie jest start - próbowałem pytać lokalnych biegaczy, ale oni w ząb po angielsku nie gadali. W sumie w Japonii można równie dobrze mówić do nich po polsku, to ma ten sam efekt. Na szczęście trzecie z kolei było małżeństwo z małym dzieckiem w wózku i oni rozumieli po angielsku, w dodatku też biegli w Park Run! Zaprowadzili mnie na start.
Na starcie było sporo biegaczy, trochę zapowiedzi, oklaski dla biegacza co skończył 60 lat itp. Przeszliśmy na start i po paru minutach ruszyliśmy. Na starcie widziałem trochę zagraniczniaków (nie za wielu - trochę osób z Australii, małżeństwo starsze z Irlandii, chyba w sumie kilkanaście osób). Jakaś dziewczyna z Australii w wieku mojej córki twierdziła że na 19 minut będzie biegła. Chyba jej starszy brat był jeszcze bardziej przede mną po starcie. Ja oczywiście się podpaliłem i zamiast po 4:06/km biegłem pierwsze 500m w tempie 3:52/km :) Biegło się fajnie - chociaż w parku było sporo osób, w tym biegaczy postronnych i trochę się musiałem pilnować, żeby się nie zgubić. Nie byłem oczywiście pierwszy, w wynikach za zeszły tydzień widziałem że wygrał zawodnik z czasem poniżej 16 minut (!), ale trasa trochę kluczyła. Na zakrętach stali najczęściej wolontariusze i pokazywali trasę (na szczęście).
Mi tymczasem nad wyraz dobrze szło. Do połowy dystansu utrzymałem dobre tempo i byłem tam w czasie 9:47! Jednak wtedy mnie dopadło zmęczenie, zresztą nie tylko mnie. Tego Australijczyka jeszcze mocniej siekło w drugie połowie. Dziewczynę to na pierwszym kilometrze jeszcze. Natomiast Japończycy dawali radę - widać temperatury im takie nie straszne :) Ja jednak widzę teraz po wynikach że bardzo słabo było w tej drugiej połowie, najgorsze 500m było w tempie 4:35/km! No i wynik całego biegu wyszedł
20:21
Tempo całości wyszło więc 4:04/km. W sumie dużo lepiej niż myślałem przed biegiem i biorąc pod uwagę temperaturę i jet-lag to nie mogę narzekać. Jednak troszkę niedosyt jest - chciałbym tu w Japonii pobiec poniżej 20 minut. Dobra wiadomość jest taka, że mam zamiar pobiec tu jeszcze jeden Park Run za tydzień - zobaczymy!
A na mecie dostałem ręczniczek do ochłodzenia karku - zmrożony tak że aż był sztywny od lodu i ciężko mi było go rozwinąć. Miła pani (babcia) wolontariusz sczytała mój wynik i po chwili odpoczynku i wymianie uwag po biegu zawinąłem się do domu (robiąc po drodze schłodzenie po terenie parku - dorobiłem jeszcze pętlę i razem w ciągu dnia wyszło około 11km).
Super było pobiec w Osace, polecam zresztą każdemu takie wplecenie biegania w urlop, pomaga na utrzymanie kondycji, bo jem tutaj ogromnie dużo (lubię bardzo japońską kuchnię).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz