środa, 19 marca 2014

Eksperyment węglowy 1/3



Ostatni tydzień przed maratonem to zwyczajowo dwie rzeczy: ograniczanie kilometrażu żeby wypocząć i zajadanie się makaronami, żeby naładować się paliwem wystarczająco na 42 kilometry z ogonkiem biegu. Tym razem chcę wypróbować coś nowego czyli dietę która ma podobno zwiększać ilość energii jaką zmagazynujemy na maraton. Nie wchodząc w szczegóły anatomiczne (żeby nie zanudzać) wspomnę tylko że biegamy głównie dzięki dwóm źródłom energii: tej uzyskiwanej z glikogenu i tej z tłuszczu. Glikogenu nie mamy za wiele - najwięcej w wątrobie i trochę w mięśniach. Jako że łatwiej jest uzyskać energię z glikogenu to organizm uzyskuje większość potrzebnej energii podczas pracy właśnie z glikogenu. W miarę upływu czasu gdy jest glikogenu coraz mniej to coraz większy udział w pozyskiwaniu energii ma tłuszcz. Tłuszczu mamy dużo (ja nawet bardzo) tylko problemem jest to że spalanie tłuszczu to proces wolniejszy i mniej efektywny. W praktyce więc gdy glikogen się kończy to organizm wysyła sygnał "no teraz to naprawdę mam już dość!" i to chyba właśnie ten moment jest często nazywany "maratońską ścianą".
Nasze treningi często są ukierunkowane na przesunięcie w czasie tego momentu spotkania się ze ścianą. Drugim sposobem na uzyskanie tego samego celu jest zmagazynowanie większej ilości glikogenu i o tym będzie ten wpis. Jednym ze sposobów jest wypłukanie organizmu z glikogenu żeby potem więcej go zmagazynować. Byłem zawsze sceptyczny wobec takiego pomysłu, ale tak jak wspomniałem w poprzednim wpisie dwóch Bartków stwierdziło że to działa, więc postanowiłem spróbować.
Jak to będzie u mnie wyglądać? Tak dość typowo, czyli będą dwie fazy:

Faza pierwsza

Od poniedziałku do środy włącznie nie jem w ogóle węglowodanów. Kolega z pracy stwierdził że jestem na diecie Dukana :) może to i prawda (nie znam się na dietach), ja w każdym razie uważam aby nie jeść w ogóle węglowodanów. Jem więc dwa pozostałe podstawowe składniki odżywcze: białko i tłuszcz. Jajko, chude mięso, ryby, twaróg, trochę orzechów, warzywa które nie mają węgli. W tym czasie planuję dwa treningi: we wtorek spokojny bieg a we wtorek interwały, ale nie tak zabójcze jak zwykle. W planie moim jest tylko 6x400m i tak je chyba zrobię.

Faza druga

Dużo bardziej przyjemna - czyli opychanie się węglowodanami. Planuję wcinać więc od środy wieczora do soboty włącznie ryż i makaron w ilościach 8g na kilogram ciała. Acha no i dużo pić. Żeby nie było problemów ze skurczami wymyśliłem że będę pił izotonik.

Mam zamiar opisać jak wyszły obie fazy (stąd w tytule numerek 1/3). Sam jestem ciekawy jak to wyjdzie i jakie będzie moje samopoczucie w trakcie tego ładowania a może przede wszystkim jak to zadziała w niedzielę w Rzymie.

11 komentarzy:

  1. Osobiście nie mam doświadczenia z tą dietą...jeszcze. Ale Mój Maratończyk stosował dwa razy przed maratonem i za każdym razem wszystko było ok i jelitowo i siłowo, także może coś w tym jest albo on ma po prostu predyspozycje do biegania maratonów :) Ciekawa jestem jak to się sprawdzi u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż tak restrykcyjnych prób nie wprowadzałem, ale ograniczanie węgli robiłem i nie ma problemu. Czy działa, to trudno powiedzieć, bo żeby ocenić trzeba by przeprowadzić dokładny eksperyment: dwa razy podejść do maratonu i raz to zrobić, a drugi raz nie. Przy czym trzeba by do tych maratonów być tak samo przygotowanym.. ;) Albo zrobić badania laboratoryjne jeśli chodzi o poziom glikogenu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, to jest wszystko mało naukowe i głównie na wyczucie :) Ale metodą prób i błędów przy odpowiedniej ilości prób można jakieś wnioski wyciągnąć

      Usuń
    2. Też mi się właśnie wydaje, że trzeba by było dokładnie przeprowadzić badania. I organizm organizmowi nierówny. Być może ma to też takie znaczenie psychiczne, w sensie "Naładowałem się to teraz mam power żeby dobiec" :D

      Usuń
  3. No to czekam na efekty. ja też się cały czas zastanawiam nad tą dietą. Może zastosuję ją ale w mniej radykalnej wersji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie też mnie ciekawi czy taka mniej restrykcyjna forma nie miałaby takiego samego efektu... Mam zamiar następnym razem spróbować tylko fazę drugą zrobić i zobaczymy.

      Usuń
  4. "Tłuszczu mamy dużo (ja nawet bardzo) " - Leszku, gdzie Ty masz ten tłuszcz ;) ??

    Powodzenia i wytrwałości :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale te 8 gram makaronu na kilogram ciała to jednorazowy posiłek? Dwa razy dziennie, czy więcej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, to na cały dzień porcja :) przy moich 81-82kg to musiałbym zjeść 0,65kg :-) trudne zadanie :) To na cały dzień porcja.

      Usuń

ADs