poniedziałek, 22 maja 2017

Warszawa 2017



Czas najwyższy się określić co do tegorocznej jesieni. Maratończyk to zwykle bardzo zorganizowany osobnik - skoro porządne przygotowanie do maratonu zajmuje od czterech miesięcy, to nie ma innego wyjścia. Trzeba sobie cele stawiać z takim wyprzedzeniem.
Ja zwykle stawiam na połączenie podróżowania z bieganiem, ale w tym roku muszę odpuścić wypad na maraton za granicę - podróż w piątkę z małą pociechą jest logistycznie na tyle trudna że najpewniej nie miało by to sensu. Sportowo - bo ciężko nabiegać rekordowy wynik gdy się ma tyle na głowie (podróż, hotel, dzieci), turystycznie - bo ciężko połączyć zwiedzanie z kibicowaniem czy wypoczynkowo.
Decyzja więc po długich procesach myślowych jest taka: na jesieni biegnę w moim mieście - Warszawie, a wyjazdy zrobimy sobie oddzielnie - i turystyczne i wypoczynkowe, a może się nawet i uda coś biegowego wcisnąć do kalendarza na jesieni, ale maksymalnie będzie to półmaraton.
To będzie już trzeci mój start w Maratonie Warszawskim, poprzednie dwa starty wyglądały tak:

2012: relacja wynik: 3:39:18
2016: relacja wynik: 3:03:03

A jak będę się do tego biegu przygotowywać? Najbardziej mnie mobilizuje jasny plan i cel. Co do celu to nie ma problemu, cały czas czeka na mnie i się nie spieszy ten wynik 2:59:59 w maratonie :) a co do planu - postanowiłem sobie że postawię wszystko na jedną kartę: będę biegał 6x w tygodniu, według planu który bardzo dobrze na mnie zadziałał czyli przed Poznaniem. To był indywidualny plan w ramach Wyzwania Runner's World. Tylko niestety będę musiał go modyfikować sam, bo tam w innych tygodniach wypadały jakieś starty w trakcie cyklu. Trochę już wiem o fizjologii, więc spróbuję to jakoś z głową zrobić.

No a żeby nie stracić motywacji i zapału to oficjalnie się zobowiązuję do cotygodniowego krótkiego wpisu z opisem postępów! No to co - do pracy!

No to jeszcze na koniec zdjęcia z poprzednich startów w Maratonie Warszawskim:

2016 meta, piękny bieg, chociaż odpadłem 3 minuty (to nic jak na mnie :) )

2012 rok, jeszcze mialem trochę siły żeby się wygłupiać do zdjęcia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

ADs