poniedziałek, 24 marca 2014

Eksperyment węglowy 3/3 - faza druga


Już by się chciało pisać o samym maratonie, ale wypada dokończyć cykl węglowy, więc postaram się krótko i na temat. Trzecia faza to miało być władowanie w otwór gębowy przez trzy dni tyle węglowodanów żeby wygłodniały organizm przyswoił ich aż na zapas. Internety mówiły żeby to było 8 gramów na kilogram masy ciała czyli jak dla mnie około 650g dziennie. To naprawdę dużo - przyznam szczerze że aż tyle nie dało rady. Zaczęło się od środy wieczorem - po ostatnim biegu z interwałami. Dałem radę zjeść miskę makaronu z sosem. W czwartek niestety już nie za bardzo - na śniadanie kanapka, na obiad dwie duże bagietki wieloziarniste - jedna z tuńczykiem, druga z indykiem plus warzywa i ziemniaki opiekane w ramach dodatku. Na kolację próbowałem makaron ale nie dałem rady za dużo go zjeść. W piątek już podróż więc rano kanapki, w samolocie ciasteczka tylko były :( a na miejscu prawdziwa włoska pizza na bardzo cienkim cieście. W sobotę znowu włoskie jedzenie: na śniadanie dwie bułki (po polsku bo nocowaliśmy w polskim Domu Pielgrzyma) a potem duża porcja makaronu na pasta party podczas EXPO i za kilka godzin znowu pizza - też cienkie ciasto ale nie aż tak cienkie jak poprzednio.
Przez ostatnie dwa dni piłem też dużo płynów w tym co najmniej litr izotoników dziennie.
A jak to się sprawdziło? Nie wchodząc w szczegóły które dokładnie sobie rozważam po cichu to wnioski moim zdaniem są takie: dieta zdała egzamin: paliwa starczyło znaczenie dłużej niż zwykle a skurcze nie złapały mnie na tyle mocno żebym się musiał zatrzymywać i rozciągać. Mam tylko dwie wątpliwości odnośnie tej diety: po pierwsze nie jest to żaden cudowny środek bo nie udało mi się dobiec do mety bez opadnięcia z sił (o tym szczegółowo w następnym wpisie) a po drugie: nie jestem przekonany czy potrzeba aż takiego wyrzeczenia z tą pierwszą fazą ograniczania węglowodanów. To chcę jeszcze przetestować przed kolejnym maratonem: czy nie wystarczy może tylko faza druga...

2 komentarze:

  1. W Lore of Running jest to dośc dokładnie opisane. O ile pamietam, nie ma żadnych badań (tak twierdzi Noakes), które wskazują na sens tej pierwszej fazy. Co więcej - nawet druga faza jest dość dyskusyjna, a podobne do niej efekty daje zjedzenie porządnego śniadania w dniu startu i dojadanie w trakcie biegu.

    OdpowiedzUsuń
  2. O, i to mi się podoba! Zajadanie się węglami bez wcześniejszej diety ;)

    OdpowiedzUsuń

ADs