poniedziałek, 8 maja 2017

Bieg Konstytucji - znowu na samopoczucie

 Jakoś tak się złożyło że mimo wielu już wyścigów na 5km w moim życiorysie nie mam ani jednego w którym mógłbym sprawdzić na jakim właściwie tętnie ja taki wyścig biegnę.


Bieg po dynię - nie miałem pulsometru (chyba akurat bateria mi się rozładowała, a nowa była w przesyłce jeszcze).
Trening przed maratonem w Poznaniu - zapomniałem paska pulsometru wziąć :)
Bieg Konstytucji 2015 - to był mój słynny (dla mnie :) ) eksperyment zegarkowy, czyli specjalnie nie wziąłem ze sobą zegarka i dzięki temu cieszyłem się wypasioną życiówką 19:19 która przetrwała aż dwa lata!
Los Angeles Big 5K - to był dzień przed maratonem, więc nie ścigałem się, zresztą też pulsometru nie miałem ze sobą.
Bieg Ursynowa 2014 - tutaj miałem pulsometr (juhu!) no ale czas 20:09, minęło też prawie 3 lata od tego czasu, poprawiłem wyniki od tego czasu - więc takie dane nie byłyby całkowicie wiarygodne
Bieg Ursynowa 2013 - tutaj poszedłem na całość - zapomniałem nawet zegarka :)
Test na 5km Agrykola - podobnie jak z Biegiem Ursynowa - czas słabszy dużo (20:44) i daaawno temu, niemiarodajne dane odnośnie tętna (tylko do 182 doszło). 
Bieg Konstytucji 2012 - nie wiem czemu, ale też pulsometru nie miałem... może jeszcze nie kupiłem bo to były same początki (wtedy miałem Garmina Forerunner 305 do którego pulsometr dokupiłem później).

Po analizie doszedłem do wniosku że spróbuję pobiec "na czuja". Ale żeby nie musieć znowu mieć tego samego problemu następnym razem, to wymyśliłem że wezmę pulsometr i zegarek, włączę i wyłączę, ale za Chiny ludowe na niego nie spojrzę!
Nie myślałem że mi się to uda - człowiek na dużym zmęczeniu przestaje już za bardzo kontrolować co się wokół dzieje, nawet i samego siebie przestaje kontrolować :)

Trzeciego maja zacząłem więc przygotowania - tym razem chyba wszystko mi zagrało: wstałem odpowiednio wcześniej, zjadłem startowe śniadanie (cztery tosty z masłem i dżemem), dojechałem na start i miałem dość czasu na porządną rozgrzewkę - aż 6,14km wyszło w 34 minuty. W tym trzy przebieżki, było też nawet trochę rozciągania. Zegarek włączyłem w tryb zaliczania okrążeń co 500 metrów żeby potem móc to sobie przeanalizować, przekręciłem go tak, żeby mając ręce wzdłuż ciała mieć blat zegarka przy ciele. W ten sposób nie jest za łatwo biegnąc spojrzeć na zegarek :) Ustawiłem się dość z przodu - oczywiście bez przesady bo chciałem dobiec poniżej 19 minut, a nie poniżej 15 minut jak ci na pierwszej linii :) Jeszcze trochę ogłoszeń, hymn i wreszcie - ruszamy!

Na samym początku trochę tłoczno, ale bardzo krótko i nie spowolniło to za bardzo. Jak teraz patrzę na endo to widać że ruszyłem tempem 3:40/km - nieźle! Mimo że to było przecież "na czuja" to wyszło dobrze na początku. Druga pięćsetka jeszcze szybcie - 3:32/km. A wcale tam nie jest z górki, po prostu niosła mnie rywalizacja - ludzi było sporo na początku biegu. Kolejny kilometr też tym tempem 3:40/km, dopiero podbieg pod Agrykolę mnie zmasakrował. Endo mówi że tempo tych 500m (wypadło mniej więcej między 2,5 a 3km) wyniosło 4:30/km! Niby dużo, ale biorąc pod uwagę nachylenie Agrykoli - to nie jest tak źle. Chociaż patrząc na kolegów biegowych to mam nad czym popracować - jeden taki wysoki triathlonista który biegł obok od startu odstawił mnie na tym podbiegu o 10 sekund. Po wbiegnięciu na górę było ciężko, ale świadomość że to już prawie koniec (trochę naciągane, wiem) pomogła utrzymać tempo 3:55 na czwartym kilometrze. Piąty to już też trochę zbieg i powrót do tempa poniżej 3:40/km. Jeszcze długa prosta i cierpienia Wertera na niej, jeszcze dwa zakręty i już widać metę - wpadam na nią, zatrzymuję zegarek i patrzę na niego:

18:55


Wreszcie się udało - zaciskam z radości pięść i idę się pocieszyć. Szybko do samochodu i do domu pochwalić się! :)

Super mi ten bieg wyszedł, fajnie że można się pocieszyć po nieudanych startach na dychę i maratońskim - udała się ta piątka no i życiówkowa połówka w Mediolanie!

Jeszcze zwyczajowo należą się jeszcze podziękowania - tym razem naprawdę muszę mojej Żonce podziękować, ona zawsze mi dobrze doradza (co zjeść, wyspać się, wcześniej pojechać żeby się rozgrzać itd). Czasami myślę że powinna sobie zrobić papier i trenować innych, ma talent :)

P.S. Oczywiście paska od tętna na bieg zapomniałem i znowu nie wiem na jakim tętnie biegłem tą piątkę :-D !




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

ADs