wtorek, 28 sierpnia 2012

33 dni do Maratonu Warszawskiego


Na początek w ramach wspomnienia z wakacji zdjęcie widoku jaki mieliśmy w Chorwacji z tarasu. Widać na pierwszym planie boisko gdzie zrobiłem kilka treningów a po prawej Adriatyk i na horyzoncie wyspę Brać.

Wracając do rzeczywistości muszę zacząć od złej wiadomości - nie mogłem wystartować w triathlonie w Gdańsku. Bardzo szkoda ale sprawy rodzinne były ważniejsze i mój debiut w triathlonie będzie musiał poczekać.

Poza tym za mną kolejny tydzień przygotowań. Przeczytałem już dość dużą część książki o moim planie treningowym czyli "Run Less Run Faster" (mam najnowszą edycję, z tego roku) i muszę przyznać że teraz wiem już dużo więcej o tym jak trenować wg tego planu. Szkoda że nie zacząłem od przeczytania tej książki, miałbym pewnie lepsze wyniki.

Krótko o zeszłym tygodniu: był to tydzień numer 6 przed maratonem, zostało niecałe 5 tygodni! Treningi wyszły tak:

Bieg nr 1 (interwały): rozgrzewka, 1km, 2km, 1km, 1km z odstępami 400m. Wyszły prawie tak jak miały być.
Bieg nr 2 (tempo): 2km spokojnie, 8km ŚT (średnie tempo czyli 4:39/km). Wyszło bardzo ładnie, chciałem przedłużyć bieg ale nie miałem czasu i w sumie bardzo dobrze bo nie mogę się przetrenować ani przemęczyć - żeby nie popsuć kolejnego treningu, jednego z dwóch najważniejszych przed maratonem.
Bieg nr 3 (długi): 32km po TM (tempo maratońskie) + 19sek/km czyli 5:17/km. Wyszło po prostu pięknie. Nie zlekceważyłem niczego - dobry strój - wybiegłem o 21:15, było jeszcze kilkanaście stopni ale wiaterek był zimny no a wracałem o północy. Góra - biała koszulka z długimi rękawami z Biegnij Warszawo, dół - spodenki Asics tuż za kolano z Maratonu w Paryżu (mój najlepszy zakup biegowy). Wziąłem plecaczek z bidonem, wlałem wodę i wsypałem Vitargo które kupiłem tego dnia w Ergo. Telefon, słuchawki, pulsometr i gremlin i to koniec. Nie zacząłem za szybko, tak około 5 sek/km niż zakładał plan - potrzebowałem się przekonać czy moja forma po wakacjach naprawdę spadła czy też to był efekt upałów. No i wyszło bardzo dobrze: około 24km zacząłem odczuwać zmęczenie w nogach ale tempo nie spadło a ostatnie dwa kilometry dałem radę przebiec w 4:41 i 4:35! To jeszcze nie wszystko: najbardziej cieszy mnie to że nie padałem z nóg po tym treningu, mimo że średnie tempo wyszło 5:09/km to byłem zupełnie "do życia". Nie miałem żadnego odcisku czy obtarcia, nie byłem odwodniony ani głodny, nie miałem skurczy czy bólu mięśni. Słowem - bardzo mnie ten trening podbudował. Za dwa tygodnie ma być ostatni tak długi trening przed maratonem i ma być w tempie o 10 sek/km szybszym, to będzie ostateczny sprawdzian czy jest szansa pobiec maraton w 3:30! Nie zmieniam jednak swojego planu minimum czyli 3:39:59 bo trochę się boję aż tak dużego postępu, moja życiówka to 3:49, obcięcie aż 20 minut z niej wzbudza mój respekt. Dodatkowo nie jestem pewny czy dam radę, myślę że jest na to szansa - jak będzie dobra pogoda to liczę że się uda zrobić to 3:30!

Na koniec w ramach pokuty kilka zdjęć z triathlonu Gdańsk, ech szkoda...








6 komentarzy:

  1. Leszku, super, że trening wyszedł. Najwyraźniej problemy z wytrzymałością w Chorwacji brały się z wysokich temperatur. Widzę, że nie tylko ja mam problem z trzymaniem tempa treningowego ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Triathlon nie zając, nie ten, będzie inny :-) I nie ma co pokutować, skoro to rodzinne sprawy uniemożliwiły ci start, jesteś usprawiedliwiony :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lechu "co ma wisieć nie utonie" nie przejmuj się:)"obcięcie" dwudziestu minut nie jest niemożliwe;)ja drugi swój maraton poprawiłem o ponad trzydzieści minut, ale... życzę Ci powodzenia, obiecuje mocno trzymać kciuki;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurde, 33 dni tylko? Trochęś mnie zestresował!!
    I zgadzam się z tete. Ja za drugim razem poprawiłem pierwszy wynik o ponad 25 min. Teraz oczywiście o tym nie marzę, ale 10 min chciałbym urwać...

    OdpowiedzUsuń
  5. @Hanka, Emilia - dzięki! Trochę mnie podbudował ten trening.
    @tete, Krasus - a z jakiego pułapu i po jakim czasie udały się wam te poprawki? Ja zauważyłem że przez ostatnie pół roku niewiele się u mnie zmienia jeśli chodzi o moje tempa na krótkich odcinkach. Polepszyła się za to znacznie wytrzymałość. Mam nadzieję że jeszcze kiedyś poprawię też moje czasy na 5,10 i połówkę...

    OdpowiedzUsuń
  6. Leszek - z 4:05 na 3:39 od września do kwietnia. Przy czym 4:05 biegłem lekko chory. Tak jak Ty dotychczasowe starty miałeś pechowe - pogoda, choroba itd. Dasz radę:)

    OdpowiedzUsuń

ADs