Zeszły tydzień był trochę mniej intensywny. Miałem w planach start w półmaratonie Summer Breeze w Londynie - kameralnej imprezie w parku Wimbledon. Strasznie mi się ona spodobała i żałowałem tylko że nie pojechaliśmy z córkami - to była rodzinna impreza z piknikiem na łąkach w tym parku, zabawami dla dzieci, kocami na trawie i wszystkimi takimi "szykanami" :)
Na miejsce przyjechaliśmy samochodem z biegowym kolegą Zbyszkiem i oczywiście z żoną. Jak to w Londynie - spotkaliśmy całkiem sporo Polaków którzy biegli razem z nami (pozdrawiam!). Ja zrobiłem trzy kilometry rozgrzewki i poszliśmy na start. Nie miałem za bardzo śmiałości przepychać się start (a powinienem patrząc na wyniki) i po starcie chwilkę musiałem się przedzierać. Start był z dużej łąki po której trzeba było przebiec ładne kilkaset metrów zanim dopadliśmy do lasu. Pogoda była iście angielska - najpierw drobniutki deszcz, ale przed biegiem wyszło słońce i zrobiło się gorąco. Dobrze że nawet więcej niż połowa biegu była w lesie, inaczej byłoby za gorąco. No ale wracając - wbiegliśmy w las i zaczęły się schody. Główny problem polegał na tym że biegłem szybko. Na tyle szybko że już na pierwszym kilometrze byłem tak na oko w pierwszej piętnastce zawodników :) co gorsza to był ogólnie dostępny park gdzie chodzili spacerowicze z psami a trasa naszego półmaratonu była wyznaczona żółtymi znakami. Różnymi - a to wbita w ziemię kwadratowa żółta tabliczka (wielkości 10 centymetrów), a to pachołek z opartą żółtą tabliczką z czarną strzałką pokazującą kierunek trasy. Na większości zakrętów stała obsługa biegu o pokazywała kierunek, no ale właśnie - na większości a nie na wszystkich zakrętach. Ja powoli przesuwałem się do przodu w klasyfikacji, w pewnym momencie biegłem uparcie ok. 10 metrów za (tak na oko) chyba Włochem. Zbiegamy z kolejnej górki, on się zatrzymuje, cofa do mnie i coś mówi - jasne jest że nie wie gdzie biec :) ja tylko rozłożyłem ręce i krzyczę do niego "I have no idea!". Rozejrzałem się i zobaczyłem żółty znak w kształcie stopy ze strzałką (znak był też wielkości stopy, przypięty do drzewa).
W sumie na tym biegu zgubiłem się 3, może 4 razy, ale nie miało to wpływu na wynik - to były takie zgubienia się na dwa czy trzy kroki tylko. Na drugiej pętli było dużo łatwiej :) za to na drugiej pętli się wywaliłem na podbiegu. Acha, podbiegi - były dwie spore górki pod większą na drugiej pętli ledwo podbiegłem bez przechodzenia do marszu. Mam wrażenie że mogłem podejść krótki odcinek i nie byłoby wolniej niż to co odstawiałem próbując wbiegać.
Półmaraton był na dwóch kółkach po 10km przy czym na pierwszym była dodatkowa pętelka która miała mieć te brakujące 1100m. Mój zegarek wariował (innych też) więc nie wiem jaki to był dystans, mi zmierzył 20,38km. Po pierwszym kółku zobaczyłem za startem moją żonkę która mnie dopingowała (a miała biegać :) no ale pobiegała, tylko przerwą zrobiła żeby mi pokrzyczeć). Jak widać na zdjęciach poniżej czułem się świetnie i byłem wtedy na 10-tej lokacie!
Na drugim kółku za połową dopadło mnie dwóch ścigaczy. Wtedy tego nie wiedziałem ale po wynikach widać że wybiegli w drugiej fali i mieli czas netto aż 2 minuty lepszy od mojego. W brutto różnica nie wyszła duża bo próbowałem walczyć - wyprzedziłem ich na zbiegu i na 2km przed metą byłem nadal 10-ty :) no ale mieli dużo więcej sił i ostatecznie wbiegłem na metę jako 12-ty zawodnik! Ukończyło natomiast aż 450 osób więc byłem w pierwszych 3%!
W sumie to była super impreza - po lesie, trochę po łące, podłoże - ścieżka leśna, trochę nawet błota się trafiło. Podbiegi całkiem spore - dwie sztuki razy dwie pętle to razem cztery. Bardzo fajna oprawa i obsługa, koszulka techniczna, napoje, banan no i całkiem ładny medal. Myślę sobie że może i za rok się uda tam polecieć.
No to jeszcze zrzut z endo, trochę zdjęć i na koniec podsumowanie w tabelce zeszłego tygodnia.
Niestety szczerze trzeba przyznać że za mocno (znowu!) zacząłem
Zaraz po starcie
Przepychamy się do przodu
Jeszcze dycha i meta!
Po pierwszym kółku - biegnę "na gazelę"
Reprezentacja z Polski z medalami
Grawerowanie za metą
Medal tak wyglądał z przodu
A z tyłu sobie taki napis walnąłem
Niedzielne rozbieganie - jak angielska wieś to musi być pub
Angielskie domki czyli cottages
Rozbieganie następnego dnia - widoki z angielskiej wsi
Tabelkowe zestawienie drugiego tygodnia:
Trening | Plan | Realizacja |
---|---|---|
Poniedziałek | wolne | wolne |
Wtorek | WB1 2km + spr 5' + WB2 6km 4:10/km + 2km trucht | rower do i z pracy 36,5km bieg wieczorem wg planu trudno było bo rower za szybko |
Środa | WB1 10km + spr 10' + R 5x100m/100m | zgodnie z planem |
Czwartek | wolne | wolne |
Piątek | WB1 3km + spr 5' + R 5x100m/100m | zgodnie z planem |
Sobota | półmaraton | 3km rozgrzewki półmaraton: 1:32:24 |
Niedziela | wolne albo WB1 8km | spokojne 8km |
Dyscyplina | Dystans | Czas |
---|---|---|
Bieganie | 60,46km | 5:15:27 |
Rower | 36,37km | 1:27:45 |
Jak widać po liczbach ten tydzień był luźniejszy od poprzedniego - to przez to zluzowanie przed startem. Było naprawdę fajnie, mam nadzieję że ten start dużo mi dał treningowo mimo mniejszej objętości w tym tygodniu.
Medal faktycznie bardzo ładny. Gratulacje :-)
OdpowiedzUsuńDzięki! Medal mógłby być troszkę cięższy, ale wizualnie to naprawdę bardzo fajny!
UsuńWielkie gratulacje :) Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki!
Usuń