niedziela, 8 czerwca 2014

Rower i bieganie

A może raczej rower a bieganie powinno być. Ostatnio jeżdżę do pracy rowerem - 21km w jedną stronę, 3-4 razy w tygodniu. To daje prawie dwie godziny wysiłku dziennie. Nie jest to niby żaden trening - jadę po prostu do pracy, żadnych planów, interwałów ani nic takiego, jednak wpływ na bieganie jest ogromny.
Może zacznę od pozytywów: w porównaniu do poprzednich lat udało mi się nauczyć jeździć na tym rowerze. Brzmi śmiesznie, ale od praktycznej strony jest dla mnie bardzo ważne: nie muszę co kilkadziesiąt kilometrów zmieniać pękniętej dętki :) rower z tak cienkimi oponami, pompowanymi do wysokiego ciśnienia jest super na gładki asfalt, ale nie na dojazdy do pracy. Trzeba po drodze jechać trochę ścieżką rowerową, trochę krawężników pokonać a przy mojej trasie nawet odcinek ścieżką gruntową przy drodze ekspresowej S2. A przy takich oponach wystarczy najechać jeden raz na ostry krawężnik albo inną przeszkodę żeby dętki pękła. Zdarzało mi się to w poprzednich latach co kilka dojazdów - regularnie, a w tym roku mimo przejechanych 665km na rowerze zdarzyło mi się sporadycznie - jeden raz na pewno, nie wiem czy więcej.
Druga sprawa będzie jeszcze bardziej przyziemna: TYŁEK. Pewnie nikt z kolarzy czy triathlonowców o tym za wiele nie wspomina, ale prawda jest taka że przy takiej ilości kilometrów to odwłok boli od jeżdżenia. Tylko że boli dopóki się nie przyzwyczai :) u mnie już od jakiegoś czasu się przyzwyczaił i to znacznie podnosi komfort jazdy :) Żeby nie było za różowo: podobno jak się przestanie regularnie jeździć to potem znowu boli i trzeba się przyzwyczajać od nowa :)
Ostatni z pozytywów to przyzwyczajenie do wysiłku. Jeszcze w zeszłym roku po dojechaniu do pracy więcej niż raz w tygodniu czułem duże zmęczenie. Takie ogólne, utrzymujące się nawet wiele godzin później. W tym roku mimo że endo pokazuje że jeżdzę szybciej to zmęczenie też jest, ale to zupełnie inny poziom - nie jest tak źle.

To teraz jakie są negatywy: przy tak częstych dojazdach rowerem do pracy moje mięśnie są permanentnie zmęczone. Nie mają czasu się zregenerować a co gorsza nie mam możliwości wykonania treningu biegowego na tempie które bym sobie życzył. Dokładnie tak było dzisiaj rano - mimo że była już niedziela a w sobotę odpoczywałem to skumulowane obciążenia nie dały mi możliwości wykonania interwałów które powinny spokojnie wyjść: 5x1000m @3:5/km przerwy 400m. Według rozpiski z planu FIRST (którego nie realizuję, tylko tempo podaję dla porównania) powinienem dać radę zrobić te interwały po 3:40/km!
No więc na razie w tym tygodniu odpuszczę te dojazdy rowerem i zobaczę czy to da poprawę. Celem na ten tydzień jest regerenacja, tylko dwa akcenty a w sobotę sprawdzian na 5km z którego chciałbym dużo wniosków przed jesiennym maratonem we Frankfurcie wyciągnąć. Chciałbym więc tam pobić moją życiówkę z zeszłego roku: 19:45.

12 komentarzy:

  1. Pytanie czy pogoda i żar z nieba pozwoli na bicie zyciówki :) życzę jej Tobie i sobie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) mam nadzieję że się gdzieś tam znajdziemy przed startem

      Usuń
  2. A jaka była pogoda, gdy te interwały robiłeś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beznadziejna - niby rano bo zaraz po 8 ale już gorąco. Tylko że tempa jakie osiągnąłem nie da się tym wytłumaczyć, za duża różnica. No i nie mówię tylko na podstawie tego jednego treningu - ogólne samopoczucie i wyniki ostatnich biegów mnie tak nastroiły.
      Ciekawy jestem zdania triathlonowców którzy na co dzień łączą takie treningi - czy nie mają takich odczuć. Bo mądre książki mówią o tym że biegacze to mają biegać bo to najlepiej trenuje, a inne sporty to uzupełniająco tylko...

      Usuń
  3. z tym bólem to nie do końca jest tak - po półrocznej przeriwe wsiadłem na rower i zrobiłem pięć dych - brak bólu dupska :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pocieszające jest to, że tyłek się przyzwyczai :P Chciałabym, żeby wreszcie się tak stało, bo bardzo lubię jeździć na rowerze, ale efekty uboczne w postaci niemożności siedzenia są mało przyjemne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pewnie u każdego inaczej i na pewno siodełko coś tam zmienia. U mnie generalnie trwało długo, ale się udało :)

      Usuń
  5. Może zmień siodełko albo zaopatrz się w jakieś lepsze gatki z kolarską "pieluchą" - podobno pielucha pielusze nierówna ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie dobry pomysł, chociaż tak jak pisałem - w tym roku już nie ma z tym problemów :)

      Usuń
  6. Hmmm, wydaje mi się, że lekka jazda do pracy nie powinna wpływać na moc podczas treningów biegowych. Może po prostu za szybko jedziesz? Spróbuj trochę wolniej, by więcje było w tym rekreacji, a mniej wysiłku. Może warto mieć pulsometr i pilnować sobie obciążenia - analizując kilka takich przejazdów o różnej intensywności powinieneś bez problemu znaleźć punkt, w którym zaczyna mieć to na Ciebie negatywny wpływ.

    A co do interwałów to... czy 3:40 to aby nie za szybko? Biegałem 6x1000 ostatnio po bodaj 3:35. Wg tabelek Danielsa 3:40 to okolice 38:30 na dychę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekałem na ten komentarz - dzięki :) spróbuję tak jak piszesz - będę brał opaskę od tętna i kontrolował poziom wysiłku. Chciałem wiedzieć jak to wygląda dla kogoś kto dużo jeździ i łączy rower z bieganiem.
      Co do tempa interwałów to masz rację - FIRST jest taki agresywny i ja nie biegam według tych temp. Danielsowskie są bardziej realne.

      Usuń

ADs