sobota, 5 maja 2018

Bieg Konstytucji 2018


Kolejny, już czwarty start w warszawskim Biegu Konstytucji za mną. Do tej pory udało mi się trzy razy wystartować:

RokRelacjaWynik
2012http://www.leszekbiega.pl/2012/05/bieg-konstytucji.html22:00
2015http://www.leszekbiega.pl/2015/05/bieg-konstytucji.html19:19
2017http://www.leszekbiega.pl/2017/05/bieg-konstytucji-znowu-na-samopoczucie.html18:55

Bieg jest jak zwykle trudny dla chcących bić rekordy (ja jak zawsze się ścigam), ale ważna jest też dla mnie okazja. Jak tylko mogę (bo majówka to wysyp biegów i konkurencja jest silna) to startuję. Mój wynik z zeszłego roku to ciągle moja życiówka, nie wiem jak na tej trasie mi się udało tak szybko pobiec.

W tym roku pogoda była piękna - dla kibiców. Prawie 30 stopni sprzyjało rodzinnemu piknikowi. Pojechaliśmy więc całą piątką, ja wdziałem moje patriotyczne wdzianko. Oczywiście żeby tradycji stało się zadość dojechałem na styk prawie, z parkingu biegłem na start traktując to jako rozgrzewkę, ale nie było tragicznie - dałem radę jeszcze zrobić kilka przebieżek i w sumie 2 kilometry tej rozgrzewki wyszły. Natomiast na toi-toi'a to już czasu brakło ;)
Ustawiłem się w pierwszej strefie trochę przed panem z psem (czy ten pies na pewno biega 5 kilometrów poniżej 20 minut???), odśpiewaliśmy Mazurka Dąbrowskiego i START!
Ruszyłem trochę za ostro (wiadomo), ale opanowałem się i zszedłem z chwilowego sięgającego 3:21/km do tempa kilometra 3:39. Trochę za szybko, ale w granicach - chciałem pobiec poniżej 19 minut, więc to średnio wychodzi 3:48/km a przecież po drodze czekała mnie jeszcze Agrykola. W dodatku pierwszy kilometr jest z górki.
Drugi kilometr to już stabilizacja tempa - było gorąco, ale nie przeszkadzało mi to. Na tym odcinku przebiegliśmy Wisłostradą, a potem Szwoleżerów obok mojej byłej pracy. Tempo wyszło idealnie: 3:46/km. Byliśmy gotowi do ostatecznego starcia: AGRYKOLA.
(werble)
No i nastąpiło to, co zwykle u mnie jak na trasie jest podbieg: odpadam. Tym razem tempo całęgo trzeciego kilometra wyszło 4:25 - niby nie było to tragiczne, pół minuty straty to byłoby 19:30 na mecie. Chwilowo jednak tempo mi siadło do 5:13/km nawet!
Najlepsze było że dziewczyna która biegła przede mną zatrzymała się na tym podbiegu i coś zagadała do znajomego co biegł za mną. Zmobilizowana ruszyła ponownie i na mecie... była druga spośród kobiet :) Drugie miejsce jak na pięć kilometrów robi się sobie przerwę na odpoczynek - to robi wrażenie :)
Został jeszcze czwarty kilometr - po płaskim a w końcówce zbieg - i tu było słabo: 4:09 a potem ostatni piąty - ostatecznie w porządku bo 3:55, ale to za słabo na jakiś dobry wynik. Jednak nie było bardzo źle - bo udało się jednak dobiec poniżej 20 minut:

19:53

To teraz wnioski: to już trzeci start w tym sezonie i wszystkie są dużo poniżej oczekiwań. Widać że na takim poziomie teraz jestem i trzeba to zaakceptować. Zrobiłem sobie analizę i zaczynam wprowadzać w życie wnioski. Cel jest jasny: wrócić do formy z przed roku-dwóch i do końca roku poprawić wszystkie cztery życiówki (5, 10, połówka, maraton). Nie wiem czemu, ale lubię takie wyzwania i dobrze się czuję z takim bieganiem na co dzień. Nie brakuje dużo do tego poziomu, więc jestem dobrej myśli!


Na koniec parę zdjęć z tego dnia i zrzut z endo:


 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

ADs