poniedziałek, 26 maja 2025

Ekiden 2025

 

W sobotę pobiegłem już po raz ósmy (ale jestem stary!) w sztafecie maratońskiej Ekiden. Pierwszy raz było to w 2012 roku! Tym razem był to bieg fundowany przez firmę w której (jeszcze) pracuję czyli NatWest i cała nasza drużyna (Paweł, Kamil, Melvy, Staszek i Mykola no i jeszcze ja) pracujemy razem na co dzień. Fajnie było się spotkać w zupełnie innych okolicznościach i się trochę poruszać. 

Jak ktoś nie wie jak działa ekiden to krótki wstęp: drużyna 6-osobowa musi łącznie przebiec dystans maratonu, zmiany sztafety są podzielone na odcinki: 7,2k, 10km, 10km, 5km, 5km, 5km. Ja obstawiłem w tym roku trzecią zmianę, a więc tą 10km. Pamiętając o tym że za 7 dni mam pobiec mój główny, najważniejszy start sezonu chciałem pobiec ostrożnie - tempem maratońskim czyli 4:37/km. 

W parku Kępa Potocka w którym od wielu już lat odbywa się Ekiden byłem niby wcześniej, ale zanim zaparkowałem i doszedłem na start, to nasz grupa już wystartowała. Widziałem startujących, ale jakoś nie wypatrzyłem Pawła od nas w tej dużej grupie. Ale zaraz odnalazłem resztę kolegów i spędzaliśmy tam razem czas wypatrując kolejnych zmian. Kółko po którym się biega w tym parku ma tylko 5km, więc te odstępy czasowe nie były za duże. Ja biegłem trzeci, udało mi się nie przegapić kiedy wejść do strefy zmian i sprawnie przejąłem pałeczkę od Kamila. 

Po wybiegnięciu na trasę biegłem najpierw bez patrzenia na zegarek. Po jakimś czasie spojrzałem i oczywiście... za szybko! Było jakoś 4:16-4:20/km i niestety z racji dopingu i wrodzonego skrzywienia na ściganie się utrzymałem to tempo przez cały bieg :) Było to dość szybkie tempo, więc cały czas wyprzedzałem innych biegaczy. Zdarzyło mi się może tylko ze dwa, trzy razy że ktoś mnie wyprzedził. Raz dogonił mnie biegacz z zagranicy, ale zrównał się i nie wyprzedzał. Po zagadaniu okazało się że nie mówi po polsku - był z Grecji. Chwilę pogadaliśmy, ale tempo było za szybkie żeby dawał radę odpowiadać i został z tyłu. Co ciekawe na drugim kółku znowu mnie dogonił i chwilę znowu pogadaliśmy :) ale na ostatnich 500 metrach przyspieszyłem trochę i nie wbiegliśmy razem na metę.

A na mecie pałeczkę ode mnie przejął Staszek, a ja musiałem dokręcić 150 metrów. Dlaczego spytacie? Bo upiekłem dwie pieczenie nad jednym ogniem - tego dnia odbywał się też "Rossmann run" czyli bieg w którym za 10km jakieś rabaty czy upusty do tej drogerii można było dostać. Zapisałem się wcześniej (córka kazała) i włączyłem aplikację na czas tego ekidena :)

Na mecie było sporo ludzi - podobno w sumie było 700 drużyn, każda miała 6 biegaczy, co daje 4.200 biegaczy w tym parku. Łatwo było się zgubić z kolegami i parę razy nam się to zdarzyło. Ale dzięki technice (pinezki google'a) udało się odnaleźć zawsze.

Koledzy dobiegli swoje piątki (3 zmiany po 5km każda) i udało się nam naprawdę dobry wynik wykręcić: 3:40:38! Zadowoleni i zmęczeniu odmeldowaliśmy się do domów (nie udało się nam zrobić wspólnego zdjęcia całej drużyny bo trzeba było się rozjechać częściowo wcześniej).

Dzięki dla kolegów z pracy i obyśmy się jeszcze na biegowych ścieżkach spotkali!

 


 



    


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

ADs