niedziela, 4 maja 2025

Wings For Life


Za cztery tygodnie główny start sezonu - maraton w Sztokholmie. Po poprzednim starcie w Walencji doszedłem do wniosku, że muszę bardziej przyłożyć się do biegów długich, czyli tych nie za bardzo lubianych "trzydziestek". W ramach polepszenia motywacji zapisałem się więc na Wings For Life. Co prawda 80 złotych za możliwość pobiegnięcia sobie samemu z aplikacją w telefonie brzmi trochę rozrzutnie, ale przekonałem się jakoś (dobra, podobno całość tej kwoty pójdzie na badania nad leczeniem przerwania rdzenia kręgowego). Dodatkowo żeby sobie poprawić "ekspiriens" wybrałem się pociągiem na drugi koniec Warszawy, czyli na Warszawę Gdańską i planowałem wrócić stamtąd do domu.
Muszę pochwalić aplikację i sposób przygotowania tego biegu. Nie jest to zbyt proste żeby to ogarnąć - różne telefony, różne osoby (ich poziom "techniczności"), dość duże wymagania - bo odczyt położenia z nawigacji satelitarnej, odbiór danych z centrali biegu (wysyłali komunikaty na żywo - podobno, tak przynajmniej osoby z którymi robili mini-wywiady mówiły), synchronizacja w czasie tej apki. Biegłem już nie pierwszy raz i nigdy nie miałem problemów z obsługą tej aplikacji.
Sam bieg działa w ten sposób że o 13:00 naszego czasu w różnych miejscach na Ziemi startują biegacze. Są miejsca gdzie jest to bieg zorganizowany (w Polsce w Poznaniu - kiedyś tam biegłem - super) ale zdecydowana większość zdalnie jak ja w tym roku. Po 30 minutach za biegaczami wyjeżdża samochód, który co kilkadziesiąt minut przyspiesza. W momencie gdy dogoni biegacza to jego bieg się kończy.
Z tego wynika, że im szybciej się biegnie, tym dłużej się biegnie. Zupełnie na odwrót niż we wszystkich innych zawodach biegowych :) Jest nawet przygotowany specjalny kalkulator na ich stronie gdzie można zaplanować sobie bieg - jakim tempem należy biec, aby przebiec dany dystans.
Moim celem treningowym na ten tydzień było 32km. Według kalkulatora Wings For Life musiałbym utrzymać średnie tempo 4:47/km żeby przebiec tak dużo. Brzmiało to dość ambitnie - sprawdziłem w garmin connect że nie miałem tak szybkiego biegu powyżej 30km od dwóch lat (kiedy to biegłem Wingsa i zrobiłem wtedy 32km).
Ustawiłem więc sobie okrążenia co 5km, tempo wirtualnego partnera na 4:50/km i planowałem pobiec pierwszą piątkę po 5:00/km a każdą kolejną przyspieszyć o 5sek/km.
Rozpocząłem bieg jeszcze przed Wisłą (bo SKM-ka dojechała około 12:50 na Gdańską) i zacząłem od pętli na północ. Tak mi wyszło z analizy mapy, że z tego miejsca braknie mi 6km. Pobiegłem więc na północ te trzy kilometry - akurat do mostu Grota wyszło, tam pętelka (trochę podbiegów i ścieżek gruntowych) i potem już prosto do domu :) Tempo było poprawne - pierwsza piątka 4:55/km czyli niewielka różnica względem planu. Co chwilę słyszałem w słuchawkach komunikaty z aplikacji - dobrze to jest zrobione. Druga piątka to już w miejscu częściej odwiedzanym, nadal wzdłuż Wisły - bulwary. Widziałem sporo biegaczy, część wyglądała na kolegów z Wings For Life, nawet w koszulkach z tego biegu. Tempo troszkę szybsze - zgodnie z planem prawie bo 4:52/km. Po dyszce, około 11km wziąłem drugi żel (pierwszy przed startem). Miałem też ze sobą dwa softflaski 250ml i 150ml. Trochę za mało niestety - było dość gorąco w słońcu.
Tymczasem trzecia piątka nadal wzdłuż Wisły - fajne miejsce sobie wybrałem na ten bieg. Tempo znowu troszkę podkręciłem i wyszło 4:47/km. Plan sobie trochę zmieniłem podczas pierwszej dychy i chciałem drugą dychę przebiec utrzymując 4:50/km - nie czułem się dość mocno żeby aż tak mocno przyspieszać. Czwarta piątka to już skręt w Dolinkę Służewiecką i bieg po ścieżce gruntowej (żeby nie biec chodnikiem, tylkko wzdłuż tego strumyka co płynie wzdłuż). Fajne miejsce - spacerowicze, drzewa, niby niedaleko od ruchliwej ulicy ale osłonięte od wiatru (a wiało zdrowo) i od ruchu ulicznego. Tempo czwartej piątki 4:52/km czyli razem ta druga dycha zgodnie z założeniami.
Co ciekawe aplikacja w telefonie (zupełnie jak rok temu) liczyła więcej dystansu niż mój zegarek - jakieś 100 metrów na każde 5km dodawała od siebie. Z tego powodu w słuchawkach słyszałem wcześniej motywujące komentarze od Bartłomieja Topy niż kilometry zaliczał mój zegarek (który na pewno robi to dokładniej niż telefon).
Piąta piątka zaczęła się w momencie skrętu z Dolinki Służewieckiej w Puławską. Wziąłem około 21km trzeci żel. Oryginalnie chciałem tutaj przyspieszyć żeby dojść do tempa średniego z całego biegu 4:50/km, a na szóstej piątce jeszcze przyspieszyć i zejść do 4:47/km które jest potrzebne żeby przebiec 32km zanim dogoni nas Adam Małysz w samochodzie pościgowym. Jednak zmęczenie miałem już na tyle duże że zrewidowałem plany - chciałem przebiec 30km zanim dogoni mnie Kapitan Wąs (czyli Adam Małysz jak ktoś nie wie). Starałem się utrzymywać tempo 4:50/km, ale było to już za trudne i widzę że wyszło 4:58/km.
Szósta piątka szła dobrze tylko przez pierwsza dwa kilometry (tempo poniżej 5min/km), ale ostatnie trzy kilometry to już odpadnięcie, chociaż tylko do 5:20/km więc nie tragiczne. Wystarczyło na to żeby dociągnąć do zaplanowanych 30km. Dokładnie to wg mojego zegarka w momencie gdy aplikacja stwierdziła że Małysz mnie dogonił pokazał się dystans:

30,21km

Aplikacja pokazała 30,75km, zakładając że to zegarek dokładnie zliczył dystans to pewnie nie przebiegłbym całych 30km zanim by mnie dogonił ten samochód. No ale z dokładnością do gps-owych zaokrągleń myślę że ten wynik około 30km należy uznać.

Podsumowując - bardzo fajnie to wyszło, kolejna 30-tka zaliczona w tym planie treningowym. A właśnie - zaraz opiszę jak idzie to moje trenowanie, tylko najpierw zrzuty z Wings For Life:



 




To czas na krótkie podsumowanie. Ostatni raz podsumowywałem 9-go marca tygodnie do 10-go włącznie. Kolejne wyglądały tak:


W jedenastym był długi bieg 32km po 5:20/km, 8x800 po 3:50/km i aż 11km w tempie maratońskim.
W dwunastym znowu długi 32km ale już po 5:01/km, 4x2km po 4:14/km i progowy 20'+10'+10' po 4:10/km.
W trzynastym 4x1200m @4:15/km i trochę zluzowania przez Półmaratonem Warszawskim który wyszedł w 1:30:59.
Czternasty tydzień to 4x1600 @4:00/km, progowy 5km+5km i długi narastająco do 4:35/km.
Piętnasty 4x1600 @3:53, progowo 9km i zamiast długiego (nie było jak bo podróż do Poznania na półmaraton Żonki której kibicowaliśmy całą rodziną) więc w sobotę i niedzielę dwa szybkie biegi @4:34 16km + 19,5km.
Szesnasty tydzień 4x1600 @4:00, progowe 8km. ParkRun w 20:25 i długi 25km narastająco do 4:30/km.
Siedemnasty tydzień z jednym (i krótszym) akcentem żeby przed Kownem zluzować - 3x1600m @4:00 a sam półmaraton wyszedł w 1:30:18.
Osiemnasty tydzień znowu na pełnych obrotach - 5x1000m @3:50, Bieg Konstytucji w 19:58 i dzisiejszy Wings For Life z wynikiem 30km.
Zostały już dokładnie tylko cztery tygodnie. Za tydzień planuję ostatni trudny długi bieg, a potem już powoli wyostrzamy i szykujemy się na Sztokholm!

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

ADs