Za cztery tygodnie główny start sezonu - maraton w Sztokholmie. Po poprzednim starcie w Walencji doszedłem do wniosku, że muszę bardziej przyłożyć się do biegów długich, czyli tych nie za bardzo lubianych "trzydziestek". W ramach polepszenia motywacji zapisałem się więc na Wings For Life. Co prawda 80 złotych za możliwość pobiegnięcia sobie samemu z aplikacją w telefonie brzmi trochę rozrzutnie, ale przekonałem się jakoś (dobra, podobno całość tej kwoty pójdzie na badania nad leczeniem przerwania rdzenia kręgowego). Dodatkowo żeby sobie poprawić "ekspiriens" wybrałem się pociągiem na drugi koniec Warszawy, czyli na Warszawę Gdańską i planowałem wrócić stamtąd do domu.
Muszę
pochwalić aplikację i sposób przygotowania tego biegu. Nie jest to zbyt
proste żeby to ogarnąć - różne telefony, różne osoby (ich poziom
"techniczności"), dość duże wymagania - bo odczyt położenia z nawigacji
satelitarnej, odbiór danych z centrali biegu (wysyłali komunikaty na
żywo - podobno, tak przynajmniej osoby z którymi robili mini-wywiady
mówiły), synchronizacja w czasie tej apki. Biegłem już nie pierwszy raz i
nigdy nie miałem problemów z obsługą tej aplikacji.
Sam
bieg działa w ten sposób że o 13:00 naszego czasu w różnych miejscach
na Ziemi startują biegacze. Są miejsca gdzie jest to bieg zorganizowany
(w Polsce w Poznaniu - kiedyś tam biegłem - super) ale zdecydowana
większość zdalnie jak ja w tym roku. Po 30 minutach za biegaczami
wyjeżdża samochód, który co kilkadziesiąt minut przyspiesza. W momencie
gdy dogoni biegacza to jego bieg się kończy.
Z
tego wynika, że im szybciej się biegnie, tym dłużej się biegnie.
Zupełnie na odwrót niż we wszystkich innych zawodach biegowych :) Jest
nawet przygotowany specjalny kalkulator na ich stronie gdzie można
zaplanować sobie bieg - jakim tempem należy biec, aby przebiec dany
dystans.
Moim
celem treningowym na ten tydzień było 32km. Według kalkulatora Wings
For Life musiałbym utrzymać średnie tempo 4:47/km żeby przebiec tak
dużo. Brzmiało to dość ambitnie - sprawdziłem w garmin connect że nie
miałem tak szybkiego biegu powyżej 30km od dwóch lat (kiedy to biegłem
Wingsa i zrobiłem wtedy 32km).
Ustawiłem
więc sobie okrążenia co 5km, tempo wirtualnego partnera na 4:50/km i
planowałem pobiec pierwszą piątkę po 5:00/km a każdą kolejną
przyspieszyć o 5sek/km.
Rozpocząłem
bieg jeszcze przed Wisłą (bo SKM-ka dojechała około 12:50 na Gdańską) i
zacząłem od pętli na północ. Tak mi wyszło z analizy mapy, że z tego
miejsca braknie mi 6km. Pobiegłem więc na północ te trzy kilometry -
akurat do mostu Grota wyszło, tam pętelka (trochę podbiegów i ścieżek
gruntowych) i potem już prosto do domu :) Tempo było poprawne - pierwsza
piątka 4:55/km czyli niewielka różnica względem planu. Co chwilę
słyszałem w słuchawkach komunikaty z aplikacji - dobrze to jest
zrobione. Druga piątka to już w miejscu częściej odwiedzanym, nadal
wzdłuż Wisły - bulwary. Widziałem sporo biegaczy, część wyglądała na
kolegów z Wings For Life, nawet w koszulkach z tego biegu. Tempo troszkę
szybsze - zgodnie z planem prawie bo 4:52/km. Po dyszce, około 11km
wziąłem drugi żel (pierwszy przed startem). Miałem też ze sobą dwa
softflaski 250ml i 150ml. Trochę za mało niestety - było dość gorąco w
słońcu.
Tymczasem
trzecia piątka nadal wzdłuż Wisły - fajne miejsce sobie wybrałem na ten
bieg. Tempo znowu troszkę podkręciłem i wyszło 4:47/km. Plan sobie
trochę zmieniłem podczas pierwszej dychy i chciałem drugą dychę przebiec
utrzymując 4:50/km - nie czułem się dość mocno żeby aż tak mocno
przyspieszać. Czwarta piątka to już skręt w Dolinkę Służewiecką i bieg
po ścieżce gruntowej (żeby nie biec chodnikiem, tylkko wzdłuż tego
strumyka co płynie wzdłuż). Fajne miejsce - spacerowicze, drzewa, niby
niedaleko od ruchliwej ulicy ale osłonięte od wiatru (a wiało zdrowo) i
od ruchu ulicznego. Tempo czwartej piątki 4:52/km czyli razem ta druga
dycha zgodnie z założeniami.
Co
ciekawe aplikacja w telefonie (zupełnie jak rok temu) liczyła więcej
dystansu niż mój zegarek - jakieś 100 metrów na każde 5km dodawała od
siebie. Z tego powodu w słuchawkach słyszałem wcześniej motywujące
komentarze od Bartłomieja Topy niż kilometry zaliczał mój zegarek (który
na pewno robi to dokładniej niż telefon).
Piąta
piątka zaczęła się w momencie skrętu z Dolinki Służewieckiej w
Puławską. Wziąłem około 21km trzeci żel. Oryginalnie chciałem tutaj
przyspieszyć żeby dojść do tempa średniego z całego biegu 4:50/km, a na
szóstej piątce jeszcze przyspieszyć i zejść do 4:47/km które jest
potrzebne żeby przebiec 32km zanim dogoni nas Adam Małysz w samochodzie
pościgowym. Jednak zmęczenie miałem już na tyle duże że zrewidowałem
plany - chciałem przebiec 30km zanim dogoni mnie Kapitan Wąs (czyli Adam
Małysz jak ktoś nie wie). Starałem się utrzymywać tempo 4:50/km, ale
było to już za trudne i widzę że wyszło 4:58/km.
Szósta
piątka szła dobrze tylko przez pierwsza dwa kilometry (tempo poniżej
5min/km), ale ostatnie trzy kilometry to już odpadnięcie, chociaż tylko
do 5:20/km więc nie tragiczne. Wystarczyło na to żeby dociągnąć do
zaplanowanych 30km. Dokładnie to wg mojego zegarka w momencie gdy
aplikacja stwierdziła że Małysz mnie dogonił pokazał się dystans:
30,21km
Aplikacja
pokazała 30,75km, zakładając że to zegarek dokładnie zliczył dystans to
pewnie nie przebiegłbym całych 30km zanim by mnie dogonił ten samochód.
No ale z dokładnością do gps-owych zaokrągleń myślę że ten wynik około
30km należy uznać.
Podsumowując
- bardzo fajnie to wyszło, kolejna 30-tka zaliczona w tym planie
treningowym. A właśnie - zaraz opiszę jak idzie to moje trenowanie,
tylko najpierw zrzuty z Wings For Life:
To czas na krótkie podsumowanie. Ostatni raz podsumowywałem 9-go marca tygodnie do 10-go włącznie. Kolejne wyglądały tak:
W jedenastym był długi bieg 32km po 5:20/km, 8x800 po 3:50/km i aż 11km w tempie maratońskim.
W dwunastym znowu długi 32km ale już po 5:01/km, 4x2km po 4:14/km i progowy 20'+10'+10' po 4:10/km.
W trzynastym 4x1200m @4:15/km i trochę zluzowania przez Półmaratonem Warszawskim który wyszedł w 1:30:59.
Czternasty tydzień to 4x1600 @4:00/km, progowy 5km+5km i długi narastająco do 4:35/km.
Piętnasty
4x1600 @3:53, progowo 9km i zamiast długiego (nie było jak bo podróż do
Poznania na półmaraton Żonki której kibicowaliśmy całą rodziną) więc w
sobotę i niedzielę dwa szybkie biegi @4:34 16km + 19,5km.
Szesnasty tydzień 4x1600 @4:00, progowe 8km. ParkRun w 20:25 i długi 25km narastająco do 4:30/km.
Siedemnasty
tydzień z jednym (i krótszym) akcentem żeby przed Kownem zluzować -
3x1600m @4:00 a sam półmaraton wyszedł w 1:30:18.
Osiemnasty
tydzień znowu na pełnych obrotach - 5x1000m @3:50, Bieg Konstytucji w
19:58 i dzisiejszy Wings For Life z wynikiem 30km.
Zostały już
dokładnie tylko cztery tygodnie. Za tydzień planuję ostatni trudny
długi bieg, a potem już powoli wyostrzamy i szykujemy się na Sztokholm!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz