sobota, 21 listopada 2015

Bieg Niepodległości


Kilka dni już minęło od tego biegu, ale podsumowanie jakieś musi się znaleźć na blogu. Bieg niepodległości to takie zwieńczenie, zamknięcie sezonu dla wielu biegaczy. Dla mnie w tym roku też, zresztą nie tylko w tym roku. Brałem udział w poprzednich edycjach:
To bardzo fajny bieg ponieważ łączy kilka rzeczy: upamiętnia ważną okazję (w dodatku bardzo pozytywną okazję), jest to wielka, jeśli nie największa, impreza biegowa, a w dodatku jest to dobrze zorganizowany bieg z szybką trasą i zwykle dobrymi warunkami pogodowymi do szybkiego biegania.
Nie ma co ukrywać że miałem plany pobicia mojej energetycznej życiówki z Kozienic. Ustawiłem więc garmina na tempo 3:54/km żeby na mecie zobaczyć 38:59. Zaraz po starcie szło dobrze - tempo nie było za szybkie jak to zwykle bywało u mnie. Jakieś tam odchyłki były, ale małe. Pierwszy kilometr planowo, drugi i trzeci też. Po drodze wbiegamy na wiadukt przy Dworcu Centralnym, tempo oczywiście na podbiegu trochę spada, ale niedużo. Na zbiegu daje się to odrobić i czwarty kilometr kończę planowo. Wtedy widzę wracających już najlepszych biegaczy. Nic nie pokrzyczałem bo nie poznałem pierwszej trójki, zresztą poziom mojego wysiłku był za duży żeby myśleć o czymkolwiek poza przebieraniem nogami. Na nawrotce jest już malutka strata i czuję że jest ciężko. Szósty kilometr, siódmy - cały czas trochę tracę, już nawet widzę że w tym tempie to 40 minut nie złamię! Podbieg pogarsza sprawę, na ostatniej prostej (ponad dwa kilometry) zbieram się w sobie. Jest naprawdę trudno wrócić do szybkiego tempa, ale udaje się, finiszuję ostatkami sił i wbiegam z czasem:

39:56

Było naprawdę trudno, dziwne że tydzień przed maratonem dałem radę przebiec dychę w 39:20 i to nie było na 110% tylko z malutkim oszczędzaniem się, a tutaj - nie wyszło. Może chodzi o dyspozycję dnia? Może nie potrafię się dobrze przygotować do biegu (tym razem nie było żadnych dużych błędów z mojej strony)...
No nie wiem, generalnie - bieg uznaję za udany bo końcówka wyszła ładnie, była trochę dziura od 5-8km niestety. Może kiedyś się uda przebiec ten ostatni bieg sezonu na lepszym poziomie?
Wyniki z moich Biegów Niepodległości:
2012: 43:24
2013: 41:43
2014: 40:02
2015: 39:56
Trochę pociesza że kilka tygodni wcześniej życiówkę poprawiłem na te 39:20, inaczej byłoby to raczej zatrzymanie się w miejscu. Co zresztą kiedyś nastąpi - gdzieś ta granica przecież jest a w dodatku z biegiem lat wcale nam ich nie ubywa :) Tylko że oczywiście nie jest to żadnym problemem - biegam żeby dobrze się czuć, a nie dla tych cyferek!
Rano - jak co roku zaczynamy od wywieszenia flagi

Przed biegiem skupienie - jak się robi samemu sobie zdjęcia?

Po biegowy spacer w Lesie Kabackim


 Oficjalne wyniki takie jak na garminie - rzadko się zdarza ;)

Zupełnie domowej roboty rogale świętomarcińskie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

ADs