Nic tak nie motywuje jak raportowanie postępów. Bo weź człowieku potem nagle przestań w połowie robić plan treningowy - i co napiszesz potem na blogu, nie? Oczywiście trochę żartem, ale to tak naprawdę działa podprogowo. Co więc mi tam plan w drugim tygodniu zafundował?
Interwały: 4x800m p. 2'
Tempo: BS 1,5km TM 8km BS 1,5km
Długi: 24km TM+28" czyli 4:44/km
Razem 42km + dwa biegi spokojne które dorzucam w gratisie.
A jak wyszło?
Interwały: zrobiłem 6 zamiast 4, ale tempo utrzymałem tylko jak zakładał plan przez pierwsze 4. Miały 800-tki wyjść po 2'43" a były średnio po 2'45" (w granicach błędu).
Tempo: nie było to zbyt wymagające - tylko 8km planowanego tempa maratońskiego czyli 4:16/km więc wyszło bez problemu.
Długi: tutaj było już trudno - 24km tempem 4:44/km, ustawiłem sobie zegarek na zakres 4:40-4:44 i pipczał mi głupek przez cały bieg! Ale dlatego że za szybko biegłem (wiem, nie mam się czym chwalić, ale żal mi zwalniać jak już jest trochę szybciej). Większość biegu miałem średnie tempo 4:36/km, ale ostatnie kilometry były częściowo terenowe, deszcze takie ostatnio że błoto było straszne i wyszły wolniej. Średnia 4:39/km i tak jest o 5sek/km za szybka. W dodatku wywaliłem się koncertowo w to błoto i tak sobie poleżałem z 10 sekund bo nie było siły wstać :)
Dodatkowo wyszedłem jeszcze trzy razy na spokojne biegi.
Razem: 6 biegów, 72km
W sumie wyszło całkiem dobrze, martwi mnie trochę czy kilometraż taki wystarczy na łamanie trójki. Wnioski na następny tydzień:
- zacząć bieg długi trochę wolniej, ale utrzymać równe tempo (ma być to samo, ale 3km dłuższy bieg!)
- wziąć ze sobą żel na długi bieg bo 27km to już za dużo żeby na pusto biec. To samo dotyczy się jakiegoś picia!
- interwały będą trudniejsze - przygotować się trzeba do nich
- trochę zwiększyć dystans całego tygodnia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz