sobota, 4 marca 2023

Półmaraton Wiązowski 2023

No to pierwszy półmaraton tego roku za mną. Plan był żeby pobiec i się sprawdzić przed głównym startem na tym dystansie w tym półroczu - czyli pierwszego kwietnia w Pradze. Tak jak pisałem poprzednio plan był zmieścić się najlepiej w 1:33 a co najmniej w 1:35. Co daje tempo 4:24-4:30/km. Zimno było a w domu częściowo szpital, jak to o tej porze roku, to musiałem sam pojechać tym razem na tą imprezę. Zaparkowałem jak zwykle po drugiej stronie parku, kolega Bartek niestety tylko mi mignął zanim zdążyłem znaleźć miejsce do zaparkowania, podbiegłem sobie do biura zawodów, odebrałem pakiet. Znowu pobiegłem do samochodu bo w pakiecie dali puszkę a nie będę przecież z tym biegał :) z samochodu znowu na linię startu - w sumie razem z późniejszą pętlą tej rozgrzewki wyszło 4,5km! Na starcie jeszcze kolega biegowy Piotr (pozdrawiam) który miał biec podobnym trochę tempem - pogadaliśmy i okazało się że już był start. No to koniec rozrywki, zaczynamy bieg.

Zacząłem więc na czuja, ale patrzyłem na zegarek. Najpierw wychodziło za szybko, ale jakoś tak w granicach akceptowalnych więc tak biegłem. Ku mojemu zdziwieniu nie wiało jakoś strasznie mocno, chociaż jak na Wiązowną przystało - wiało co nieco. Trasa jak co roku ta sama - mała pętelka plus prosta z nawrotką. Oczywiście pofałdowana żeby się nie nudzić. Pierwsza piątka wyszła więc po 4:21/km i to było trochę za szybko. Skoro to pierwszy bieg uliczny w tym roku po przytyciu troszeczkę to nie wiedziałem jaki tempem biec i akceptowałem takie tempo. Oczywiście sam siebie okłamywałem bo zawsze liczę na jakiś cud :) Piłem grzecznie na wodopojach, starałem się trzymać tempo i jakoś to wychodziło. Druga piątka w tempie 4:25/km była całkiem dobra. Wtedy była jak to zwykle w Wiązownie - nawrotka i... zaczynamy pod górkę i pod niezbyt mocny ale jednak pod wiatr. No i w dodatku troszkę za szybko zacząłem, nie tak strasznie dużo, ale tempo trzeciej piątki 4:37/km było najgorsze. Żel wziąłem w połowie dystansu, ale jak widać niewiele to pomogło :) Czwarta piątka jest najważniejsza w połówce - i tutaj mimo starań wyszła tylko minimalnie szybciej niż trzecia: bo po 4:36/km. Końcóweczka natomiast jakoś tak już sensownie bo 4:27/km i na mecie zameldowałem się w 

1:35:03

Jak bym miał dość siły żeby na zegarek spojrzeć i wywnioskować ile mi zostało to bym te trzy sekundy na pewno urwał :) Ale nie ma co narzekać - czas w sumie przecież praktycznie taki jaki był plan minimum. Z drugiej strony noty za styl powinny być niskie - za ten standardowy "odwrócony negative split" jak się śmieje moja droga małżonka. Chociaż ja wolę polskie określenie czyli coś w rodzaju "odwrócony bieg z narastającą prędkością" - prawda że lepiej brzmi?

No dobrze, ale do rzeczy - wiadomo na czym stoimy i nie wiem na ile jest możliwe zbliżenie się do 1:30 w wiosnę. Moim zdaniem nie ma szans w Pradze bo to tylko 5 tygodni od Wiązownej. Ale trzeba popróbować. Na razie po tygodniu są plusy i minusy: z plusów: w poniedziałek poszedłem na trening siłowy ze sztangą - to może mi pomóc myślę. Z minusów: miałem niezłe problemy żołądkowe które mnie na półtorej dnia wyłączyły prawie z aktywności sportowych. Może jutro rano pobiegnę jakiś park run - zobaczymy ile na piątkę mogę teraz mieć i może przed  Pragą powtórzę taki test żeby sprawdzić czy coś się poprawiło. Troszkę waga drgnęła w dół - jakiś kilogram, to może się i czasy troszkę poprawią :) ?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

ADs